Reklama

Sypnęło hitami. Losowanie Ligi Europy wygrała… UEFA

redakcja

Autor:redakcja

26 lutego 2016, 14:18 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wiecie kto jest największym zwycięzcą dzisiejszego losowania Ligi Europy? UEFA, UEFA i jeszcze raz UEFA. Anglicy, którzy od lat dość konsekwentnie olewali te rozgrywki, tym samym godząc w ich reputację, teraz zostali zagonieni do takich par, które zelektryzują każdego tamtejszego kibica i nakręcą medialną spiralę. Manchester United – Liverpool i Borussia Dortmund – Tottenham? Dajcie spokój. Fantastyczne dwumecze, lepsze niż niejedna para fazy pucharowej Champions League i to na luzie. Hity, które śledzić będzie cały kontynent. Dar od losu dla europejskiej centrali tak wielki, że aż chce się po cichu wierzyć w tradycyjne spiskowe teorie o gorących kulkach.

Sypnęło hitami. Losowanie Ligi Europy wygrała… UEFA

***

Screen Shot 02-26-16 at 01.34 PM

Bezsprzecznie motorem napędowym tej tury będzie Liverpool – Man Utd. Dwa kluby o zasięgu globalnym. Dwa kluby mające za sobą morze kibiców, dwa kluby toczące ze sobą zażarte boje od ponad stu lat na przestrzeni już prawie dwustu meczów. Starcie tak kultowe, że trafiło nawet… do kin, bo było jednym z istotnych wątków w popularnym filmie “Formuła”. Mówcie co chcecie: to swoje o rywalizacji mówi, nie każda może pochwalić się czymś takim. Równie wiele mówi fakt, że żaden zawodnik od pięćdziesięciu lat nie przeszedł bezpośrednio z “The Reds” do “Czerwonych Diabłów” albo w drugą stronę. Ostatnim graczem, który poszedł zakazaną drogą, był Phil Chisnall w 1964 roku.

Reklama

Historia historią, też tu będzie odgrywać istotną rolę, ale przecież aktualna rzeczywistość też jest niezwykle ciekawa. Oba kluby mają potężne i uzasadnione ambicje, wielkie budżety, ale są na etapie przebudowy, Klopp cieszy się jednak na Anfield dużo większym zaufaniem niż van Gaal na Old Trafford. Dla obu będzie to mecz wyjątkowej stawki: porażka Holendra może przymknąć nad nim wieko od trumny, triumf dać poważny kredyt zaufania. Klopp wygrywając utwierdziłby fanów, że The Reds zmierzają w odpowiednią stronę, dał wielki powód do radości.

Na Premier League nikt oszczędzał się nie będzie, mistrzostwo ani jednym ani drugim nie grozi, a kto wie, czy i do Ligi Mistrzów krótsza droga nie wiedzie przez Ligę Europy. Nie mamy wątpliwości: to będzie pojedynek wyjątkowy, pozycja obowiązkowa. Kto wie czy to nie jedna z najlepiej zapowiadających się rywalizacji w krótkiej historii tych rozgrywek?

***

Za plecami Man Utd i Liverpoolu wymieniamy pojedynek Borussii i Tottenhamu. Choć tak naprawdę ci pierwsi wygrywają tylko siłą swych marek i historią swej rywalizacji, bo przecież BVB i Spurs na dzień dzisiejszy mają mocniejsze drużyny. Dobrze ujął to w swoim tweecie Gary Lineker:

Screen Shot 02-26-16 at 01.49 PM

Przecież najprawdopodobniejszy scenariusz na przyszły sezon jest taki, że zarówno Borussia jak i Tottenham będą bić się w Lidze Mistrzów. I zarówno jedni, jak i drudzy mają papiery na to, by zostać czarnym koniem w elicie. BVB to jedyny klub Bundesligi, który potrafi dotrzymać kroku Bayernowi, a zanim powiecie, że osiem punktów różnicy to dużo, spójrzcie za plecy Borussii: Hertha jest piętnaście oczek dalej, przepaść. Bayern i BVB grają w osobnej, innej lidze.

Reklama

Tottenham? Tylko najstarsi londyńczycy pamiętają, kiedy poprzednio tak odważnie zgłaszał mistrzowskie ambicje.

Screen Shot 02-26-16 at 01.53 PM

Czeka nas starcie dwóch fantastycznych drużyn, może nie ze ścisłego topu, ale stojących tuż za drzwiami tego bankietu dla vipów i łomoczących w nie z całej siły.

***

Mamy wewnętrzną rywalizację klubów z Premier League, mamy też potyczkę dla smakoszy La Liga: Valencia kontra Athletic Bilbao. Obie drużyny z ambicjami na grę w Lidzę Mistrzów,  bo przecież “Nietoperze” dopiero co tam grały, a Baskowie całkiem niedawno, w tym sezonie jednak furtka w rozgrywkach krajowych już została zatrzaśnięta. Znając historię hiszpańskich triumfów w Lidze Europy należy wierzyć, że może stać się ona dla jednych i drugich priorytetem, by przez te rozgrywki wedrzeć się do elity.

Stosunkowo dobre losowanie miał Grzegorz Krychowiak i Sevilla, etatowy dominator Ligi Europy. Basel nikt na kontynencie nie zamierza lekceważyć, to znakomity, dobrze zorganizowany zespół, ale też bez przesady – można było trafić gorzej. Villarreal (mierzący się z Bayerem w innej ciekawej parze) uciekł Sevilli na osiem punktów w lidze, więc kto wie czy i dla niej również Liga Europy nie będzie łatwiejszą drogą do Champions League.

Swoją ciekawą historię ma pojedynek Sparty z Lazio. W sezonie 03-04 obie ekipy spotkały się w Lidze Mistrzów, a o wyjściu z grupy decydował ostatni mecz. Lazio ze Stamem, Couto, Fiore czy Stankoviciem w składzie musiało jednak uznać wyższość Sparty, która wygrała po golu w 93 minucie. To był jeden z najbardziej okazałych skalpów w historii czeskiej piłki klubowej. “Deset let od legendárního Kinclova gólu Laziu” – tłumaczenie z czeskiego zbędne.

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
6
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Liga Europy

Liga Europy

Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Michał Kołkowski
40
Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...