– Polska piłka to bagno – twierdzili kibice, oglądając na przełomie wieków mecze, o których wszyscy wiedzieli, że są kręcone jak lody włoskie. Minęło kilkanaście lat i polska piłka to nadal bagno, ale tym razem jest to bagno rzetelne i uczciwe, występujące osobliwie na przednówku, gdy lody puszczają, panowie przysięgli, albo i wcale tych lodów nie ma, a wegetacja stoi na głowie. A może by tak zorganizować jakieś walki ekstraklasowych muraw i zarabiać na pay per view? Pastwisko Kraków kontra Taplanka Gliwice, walka zakontraktowana na 12 rund, a zwycięzca zmierzy się z Borowiną Kielce. Relację life poprowadzi, oczywiście, sarkastycznie, Tomasz Hajto.
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – ŚLĄSK WROCŁAW 2:1
– Nie wiem, czy nie za duży stadion ma Jagiellonia – marudził w relacji „life” Tomasz Hajto. Sarkastycznie, oczywiście. – Kiedy za moich czasów graliśmy z Legią, lepiej to wyglądało.
– Poważnie? Ten niezbyt zatłoczony plac budowy wyglądał lepiej? – mruknął Głos Wewnętrzny, który lubi nowe stadiony i pamięta, jak wyglądał mecz z Legią za kadencji Tomasza Hajto, jak wyglądał stadion oraz ilu wtedy było na nim kibiców.
Tomasz Lach mruczał coś o hejterach zza biurka, Mariusz Pawełek gubił piłki, Śląsk nie mógł zrozumieć, jak przegrał ten mecz, a Michał Probierz nie bardzo wiedział, jak go wygrał, ale postanowił nie wybrzydzać, tyko cieszyć się szczerze i długo.
PIAST GLIWICE – POGOŃ SZCZECIN 0:0
– Ciamk, ciamk, ciamk, ciamk, ciamk… – zawodnicy Piasta wyciągnęli nogi z murawy i ruszyli z mlaskiem do ataku.
– Chlup, chlup, chlup, chup, chlup… MLASK!… zzzziuuuuuut… MLASK! – interwencja obrońcy zapobiegła dośrodkowaniu.
– Plusk, plusk, plusk, plusk, mać! – pomocnik Pogoni zorientował się, że rozgrywana przez niego piłka została dwa metry za plecami.
– Momentami jest śmiesznie – diagnozował Adam Frączczak.
Niestety, tylko momentami. A ciekawie było jeszcze rzadziej. I bardzo proszę, nie używajmy stanu murawy jako argumentu, bo wszyscy widzieliśmy, co się działo w Kielcach, gdzie było jeszcze gorzej…
KORONA KIELCE – LECHIA GDAŃSK 4:2
…w Kielcach albowiem murawy nie było wcale – był jakiś buro-bury blob z pod- i naskrónymi wypryskami w polach karnych. Za takie coś powinno się zabierać 1,5 puntu jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, a potem w ogóle tego spotkania nie zaczynać, tylko z miejsca gwizdać walkower dla gości. Rok 2015, ludzie w kosmos latają, wakacje na Honolulu można sobie kupić w 5 minut, dowolny mecz dowolnej dyscypliny obejrzeć „life” na komórce, a tu w środku Europy na ekstraklasowym boisku… Bueeee.
Na szczęście piłkarze Korony postanowili nie zwracać uwagi na gryzący ich w kostki bigos i pokazali mecz co się zowie. Ankour wreszcie grał to, co umie, Cabrera był tam, gdzie trzeba, Sierpina był wszędzie, a Małkowski był na posterunku. No i duże propsy dla taktycznego zmysłu trenera Brosza – gdy zrobiło się niepewnie, zdjął Rymaniaka i rach-ciach, w dwanaście minut Korona strzeliła dwie bramki.
– Półtorej – sprostowała Opinia Publiczna.
TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA – CRACOVIA 1:1
Ktoś wie, czemu trener Mandrysz zdjął Mišaka? Facet jest najlepszy na bisku, robi połowę gry i 3/4 zagrożeń, a tu po godzinie, cześć, do widzenia, tam jest ławka.
– Ale przecież trener wpuścił ofensywnego Kowala – zauważył Głos Wewnętrzny.
Ino ten ofensywny Kowal nie dostawał dobrych podań, więc zamiast pakować piłkę do siatki z bliska, musiał strzelać z dwudziestu paru metrów. Tak czy owak, Mišak zszedł i się zaczęło. A raczej skończyło. Skończyła się w tym meczu Termalica, zaczęła Cracovia, a kiedy Cracovia się zaczyna, to wiadomo, jak to się kończy.
– Nie sądzisz, że coś ci w tym zadaniu nie wyszło? – Głos Wewnętrzny oceniał, iż autor zaplątał się jak Jakub Biskup przed dośrodkowaniem Wójcickiego.
Dobra strona meczu: dwie drużyny grające piłkę inteligentną i elegancką.
PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – LECH POZNAŃ 4:1
– Demjan!
– Ała! – powiedział Lech.
– Kownacki!
– Ała – powiedziały trybuny, ze szczególnym wskazaniem na sektor „na pierwszej”.
Ale potem jęczał już tylko Lech – cztery razy, z czego czwarty podwójnie, bo kiedy sędzia Sokolnicki wskazał na spalonego, to Lech jęknął jeszcze z ulgą.
– Ogromnym atutem jest to, że nie mam szatni zawodników obrażonych – powiedział trener Podoliński, a w dalekich Siedlcach Mateusz Żytko wzruszył nadal obrażonymi ramionami. Trener Urban nic nie powiedział, ale wyglądał, jakby sam się obraził na swoich piłkarzy. 1:4 z Podbeskidziem i to w Bielsku…
– Ale bez Trałki i Linettego – broniły się Jeżyce, a Wilda pokiwała głową z poparciem.
Ale to jednak Lech. W Bielsku. Z Podbeskidziem, które u siebie wygrywa równie często, co ja, grając w klipę pod magistratem.
ZAGŁĘBIE LUBIN – LEGIA WARSZAWA 1:2
Legia zaskakująco nieskutecznie, Zagłębie zaskakująco ambitnie, Filip Starzyński zaskakująco dobrze, mecz zaskakująco szybko się toczył i zaskakująco szybko się skończył, a Krzysztof Piątek wyciągnął z niego zaskakujące wnioski:
– Nie jest taka Legia straszna, jak o niej gadają.
Hmmm, bo tylko 1:2? Ja bym taki odważny w sądach nie był. Ale ja oglądałem ostatni kwadrans po hejtersku: z fotela, z komputerem i kawą, a nie dysząc bezradnie i nieco rozpaczliwie próbując wyjść z własnej połowy.
GÓRNIK ZABRZE – RUCH CHORZÓW 0:2
Takie-sobie Derby Śląska miały przede wszystkim otoczkę: był nowy stadion, były orkiestry, była sektorówka, dymy i nawet nowy hymn – też taki sobie, moim skromnym zdaniem…
– A wiesz, co twoje zdanie może zrobić ze swoją skromnością? – zapytał hymn.
…ale gdyby nie komentatorzy, którzy w poczuciu obowiązku jarali się absolutnie wszystkim i robili to bardzo głośno, to pewnie bym w końcu sięgnął po jakiś kryminał.
– A twoje poczucie obowiązku? – czepiał się hymn.
Moje poczucie obowiązku było bardzo zdziwione, że trener Ojrzyński wpadł na pomysł zmiany Sobolewskiego i Madeja na Janotę i Korzyma. Sądząc po gniewnych okrzykach i zgrzycie kibicowskich zębów, nie tylko ono było zdziwione.
WISŁA KRAKÓW – GÓRNIK ŁĘCZNA 1:1
– Ufff – powiedziało serce Wisły, gdy w 19 minucie spadł z niego kamień
– Omatkobosko – jęknął kamień, lądując na sercu Górnika Zabrze.
Głos Wewnętrzny nic nie powiedział. Czekał. Bo znał Wisłę.
– To prawda – przyznała Wisła – Poznaliśmy się jakiś czas temu, w okolicznościach…
– Tak, w nas się poznali – potwierdziły okoliczności.
– Kurrr… – stęknął kamień i zaczął wdrapywać z powrotem na serce Wisły.
– Och żeż ty… – jęknęło serce Wisły, gdy kamień usadowił się na nim ponownie.
Cała Wisła czyli gol, okazja, okazja, okazja, gong i mać – po raz tysioncpińcetkuźwasiódmy.
A w meczu z Podbeskidziem w charakterze stoperów zagrają w obronie zagra pani Kasia z księgowości i parkingowy Zenek, czy wypchany zając Gawriła i fotografia Bertolda Brechta?
BRAMKA KOLEJKI
Miejsce trzecie pozostaje nieobsadzone, na miejscu drugim Marek Sokołowski, a wygrywa Grzegorz Kuświk.
KIKS KOLEJKI
Skromniutko: Mariusz Pawełek zaprezentował kolejny odcinek swojego serialu, a Jakub Biskup zaliczył „pawełka” przy bramce Jednriška. Wygrywa bramkarz Śląska – za konsekwencję.
ASYSTA KOLEJKI
W tej kategorii wybór był trudniejszy: Damian Chmiel do Roberta Demjana czy Nabil Annour do Airama Cabrery? Kamil Vacek do Josipa Barišicia czy subtelne podanie Nemanji Nikolicia do Alaksandara Prijovicia? A może jednak Jakub Wójcicki idealnie wystawiający Erikowi Jendrišowi?
– Proponuję Adama Mójtę za całokształt pracy twórczej – powiedział Głos Wewnętrzny.
Wniosek przyjęto przez aklamację.
INTERWENCJA KOLEJKI
Emilius Zubas bronił o wiele trudniejsze piłki, Zbigniew Małkowski po prostu był tam, gdzie powinien, Martin Polaczek w 2 minucie zagrał świetnie, ale potem mu przeszło… Bartłomiej Drągowski zatem? Czy może jednak Jasmin Burić? A może Marek Sokołowski za wybicie piłki parę minut o tym, jak wbił ją do bramki Lecha? Przepraszam – chyba nie umiem wybrać.
RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY
Pan sędzia Frankowski (JB-ŚW) pogodził zbiór przepisów z czuciem gry i mylił się rzadko. Minus jedna dioptria.
Pan sędzia Gil (PG-PSz) czasem gwizdał otarcia i spojrzenia, a czasem zapominał, że ma w kieszeni żółtą kartkę. Minus dwie dioptrie ze sporą niekonsekwencję.
Pan sędzia Musiał (KK-LG) pracy miał sporo i potykał się nie tylko na kieleckim „podłożu”. Od jednego uratował go pan sędzia Sadczuk (rehabilitując się za niezauważanie spalonych), od drugiego – braku czerwonej kartki dla Rymaniaka nie uratował go nikt. Minus sześć dioptrii to najłagodniejszy wymiar dioptrii.
Pan sędzia Marciniak (TBBN-C) pomylił się raz czy dwa, ale poza tym w formie coraz bardziej Euro(pejskiej). Zero dioptrii i nie, to nie ze względu na „Turbo-Arbitra”.
Pan sędzia Raczkowski (PBB-LP) jak w przypadku pana sędziego Marciniaka. Spokój, uwaga, precyzja i jakieś tam drobne, a nawet drobniejsze. Zero dioptrii.
Pan sędzia Złotek (ZL-LW) gwizdał jak to on: pozwalał grać, niechętnie przerywał, niestety miał problemy z konsekwencją i w gwizdaniu, i w karaniu. Zważywszy, że w grę wchodzi także niezagwizdany karny po faulu Luisa Carlosa i faul Kucharczyka. Minus osiem dioptrii, niestety.
Pan sędzia Kwiatkowski (GZ-RCh) biegał szybciej niż piłkarze Górnika i w konsekwencji sporo wydarzeń mu umykało. Minus trzy dioptrie za sporo niepotrzebnych gwizdków i kartek.
Pan sędzia Przybył (WK-GŁ) dawał się nabierać Świerczokowi na pady wszelakie, oszczędził Guzmicsa, który w końcówce zarymaniakował na całego, ale poza tym w środkowej strefie stanów niezłych i minus cztery dioptrie.
CYTAT KOLEJKI
Tomasz Hajto: „To pan piłkarz. Ale widzę, że nie ma szybkości”
No to może raczej „paniczyk”?
Kamil Kosowski: „Pierwsze pięć minut bardzo udane – próbował dryblingu. Dwukrotnie”
Potem próbował podawać, następnie dwukrotnie wyskoczył do piłki, aż w końcu poprosił o zmianę.
Tomasz Smokowski: „Z siłami natury, jak świat światem, nikt nie wygrał”
– Werkelijk? – zapytał mieszkaniec Holandii mieszkańca Dubaju.
Tomasz Hajto: „Z kartką przy komputerze to każdy krytykuje, a jak coś się powie dobrze, to nie chwali”
Chciałem pochwalić Tomasza Hajto za to, że prawidłowo wymówił nazwę Białystok i nie bawił się w sarkastyczną wymowę nazwy Schalke przez „ce-ha”.
Tomasz Wieszczycki: „Będąc Markiem Sokołowskim, tak sobie myślałem…”
…że chyba wolałbym być Tomaszem Wieszczyckim.
Bartosz Szeliga: „Goni nas zespół taki utatuowany…”
…po same łokcie i we wzorki.
Przemysław Trytko: „Tutaj każdy oczami patrzył na drugiego…”
…tylko jeden z obrońców łypał ponuro uszami.
Grzegorz Mielcarski: „Tu nie było krwi napastnika! Tu nie było krwi napastnika!”
Czyli to sprawka głodnego wampira!
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
Zamiana Bałaszowa na Nielsena okazała się – najłagodniej mówiąc – nierozsądna, ale czym są 3 zmarnowane punkty, gdy w 23 kolejce LZS Poligon ugrał ich zaledwie 60, podczas, gdy tydzień temu aż 95?
– Tisze jedziesz – dalsze budiesz – powiedział filozoficznie Głos Wewnętrzny, wskazując na tabelę klasyfikacji generalnej (LZS Poligon awansował z miejsca 1299 na 583) oraz tabelę ligi „poligonowej (awans z pozycji 141 na 83.)
Liga „poligonowa” (kod: 453322109) przytyła o osiemdziesiąt cztery drużyny i liczy teraz 1305
zespołów, ale w klasyfikacji lig prywatnych spadła z miejsca trzeciego na czwarte.
– Tisze jedziesz… – powtórzył Głos Wewnętrzny, który niejeden Wyścig Pokoju w życiu widział i wiedział, że wożenie się za plecami lidera jest taktyką rozsądną, a na prowadzenie warto wychodzić dopiero tuż-tuz przed metą.
Pozycję lidera ligi „poligonowej” (kod: 453322109) obronili Czarni Nieporęt prezesa CzarnegoLorda23, na drugie z czternastego wyskoczyli Astmatycy, prezesa Wolarusa, co sugeruje, że ich astma może należeć do odmiany bjoergenowskiej. Na trzecim wylądował FC Korniszon prezesa SzeregowegoR…
– Szeregowyra! – sprzeciwili się przedstawiciele falenickiej szkoły odmieniania nicków.
…na czwartym MasterOfPuppets prezesa Świętego, a pierwszą piątkę uzupełnia FC Bydgoszcz prezesa Lesiu2802). Do pierwszej dziesiątki dotarł Królik Mariusz…
– What’s up, doc?
…w trzeciej dziesiątce Bydlaki gonią Susły (i trochę się boję, co będzie, gdy dogonią). Tamże pojawia się także pierwsza drużyna „ustawligowego” hurtownika, prezesa Gwozdza. Pierwsza z – sądząc po nazwie MacMar15 – z co najmniej piętnastu. Banda Łysego goni Mysie Pysie, nurt publicystyczny reprezentuje drużyna KuciakNieZostał, optymistyczne obietnice składa zespół BędziePanHappy, a tabelę ligi „poligonowej” (kod: 453322109) zamyka Olkusz Team prezesa Pawła Kowalskiego, ale to się zapewne zmieni jeszcze dziś w południe, gdy dołączą kolejne zespoły. Bo że dołączą to więcej niż… to prawie pew… hm… to chyba ewentualnie prawdopodobne.
Andrzej Kałwa
Fot. AJK, FotoPyk