Holger Badstuber. Obok Thomasa Müllera jedyny wychowanek szkółki Bayernu, który dziś figuruje w kadrze pierwszego zespołu. No właśnie, figuruje, to słowo-klucz. 26-latek jest w drużynie Bawarczyków jedynie na papierze, bo większość czasu spędza w gabinecie lekarskim. Dopiero co udało mu się wyleczyć poprzednią kontuzję, z sukcesem zakończyć rehabilitację i powrócić na boisko. Niestety – organizm znów nie wytrzymał. To chyba już najwyższy czas, by monachijski defensor siadł, poważnie się nad sobą zastanowił i zdecydował, czy jest sens to wszystko ciągnąć dalej.
Nie jest tajemnicą, że Pep Guardiola ma spory ból głowy z uwagi na pomór wśród swoich obrońców. Na L4 siedzi Boateng, lekarze do sprawności doprowadzają Javiego Martineza, a dopiero co do zdrowia powraca Medhi Benatia. W tej sytuacji każdy zawodnik, który chociaż co nieco wie o grze w defensywie i ma dwie zdrowe nogi, jest na wagę złota. W akcie paniki z Moskwy ściągnięto nawet Serdara Tasciego, który – choć teraz jest już gotów do gry – podczas swojego inauguracyjnego treningu tak mocno przyrżnął głową, że doznał wstrząśnienia mózgu. Nie chcemy zatem nawet sobie wyobrażać, w jak wielką wściekłość musiał wpaść Guardiola, kiedy wczoraj podczas zajęć kostkę złamał Badstuber. A żeby dopełnić tragizmu sytuacji – Niemiec nie doznał kontuzji w wyniku agresywnej gry któregoś z kolegów. Ot, próbował wykonać wślizg. Na jego nieszczęście, nie trafił ani w piłkę, ani w prowadzącego ją Alabę, a zwyczajnie „zarył kreta”. Efekt? Trzy miesiące pauzy.
Problem ma oczywiście szkoleniowiec FCB, bo w obliczu zbliżającego się dwumeczu z Juventusem Turyn, będzie musiał totalnie improwizować, by sklecić linię obrony. Na tę chwilę skorzystać może ze wspomnianego Tasciego, powracającego dopiero Benatii, Alaby, który jest nominalnym bocznym obrońcą i Kimmicha, czyli defensywnego pomocnika. Nie zazdrościmy.
Jeszcze większy dylemat musi stać przed samym Badstuberem. Jego historia kontuzji wygląda wręcz przerażająco:
– rok 2010 – podrażnienie kości łonowej – 59 dni pauzy – 11 opuszczonych meczów
– 2012 – naderwanie włókna mięśniowego oraz zerwanie więzadła krzyżowego – łącznie 546 dni – 128 meczów
– 2014 – rozerwanie ścięgna – 112 dni – 21 meczów
– 2015 – zapalenie oraz zerwanie mięśnia w udzie – 204 dni – 26 meczów
– 2016 – złamanie kostki – ok. trzy miesiące
Gdyby łącznie podsumować to Niemiec w swojej karierze stracił mniej więcej trzy lata na same kontuzje. Teraz znów powtarza, że ma naturę walczaka i postara się najszybciej jak to możliwe uporać z urazem,. Ale nawet jeśli, to chyba powinien wziąć kilka głębokich oddechów, przewietrzyć szpitalną salę i poważnie rozważyć sens tego wszystkiego. Ma 26 lat, za sobą serię poważnych kontuzji, a co za tym idzie – coraz mniejsze możliwości boiskowe. Wszystkie te dni spędzone pod okiem sztabu medycznego odbijają się tak samo na psychicznej stronie zawodnika, jak i jego możliwościach fizycznych. Już w ostatnich spotkaniach Bayernu z trybun dało się słyszeć zgrzytanie zębów i ciche jęki, gdy zawodnik wyraźnie odstawał pod względem dynamiki i zwrotności od swoich rywali. Brak rytmu meczowego sprawił też, że nie czuł gry, w kontakcie z piłką był elektryczny.
Jak tak dalej pójdzie, a nic nie zapowiada zmian, w wieku 35 lat Badstuber będzie kaleką i podzieli los Batistuty, który po zawieszeniu butów na kołku błagał lekarza, by ten amputował mu obie nogi – tak bardzo doskwierał mu ból. Zdrowie jest jednak najważniejsze i może dla Holgera lepiej będzie zakończyć wyczynową karierę. Bayern na pewno nie zostawi go na lodzie i znajdzie dla niego miejsce, choćby przy szkoleniu juniorów.