Reklama

Plotki, ploteczki. Rado wróci do Legii, Wilczek odbuduje się w Danii?

redakcja

Autor:redakcja

04 stycznia 2016, 09:42 • 9 min czytania 0 komentarzy

Formalnie Radović nie został włączony z powrotem do kadry pierwszej drużyny, a w dodatku władze Hebei zamierzają poszaleć w zimowym oknie transferowym. Na nowych zawodników szefowie klubu mogą przeznaczyć ok. 30 milionów euro! Kilka dni temu w brazylijskich mediach pojawiły się informacje, że na ich celowniku znalazł się Brazylijczyk Elias (31 l.) z Corinthians Sao Paulo. Radović ósmego stycznia poleci na obóz do Hiszpanii i będzie rozmawiał o swojej sytuacji. Rozwój wypadków śledzą uważnie władze Legii, które z chęcią ściągnęłyby piłkarza na Łazienkowską – czytamy w dzisiejszym “Fakcie”.

Plotki, ploteczki. Rado wróci do Legii, Wilczek odbuduje się w Danii?

FAKT

1

Artur Boruc, wbrew temu, co można czasem wyczytać w angielskiej prasie, ma mocną pozycję w swoim klubie.

Boruc udowadnia, że dla Bournemouth wciąż jest ważną postacią. I to wbrew temu, co ostatnio pisało się o nim na Wyspach Brytyjskich. Gazeta „Daily Telegraph” wybrała go kilka dni temu do najgorszej jedenastki 2015 roku, argumentując, że Polak popełnił najwięcej błędów bezpośrednio prowadzących do utraty gola. Jednocześnie inne media spekulowały, że menedżer klubu Eddie Howe (38 l.) szuka nowego golkipera. Szkoleniowiec zdecydowanie jednak zaprzeczył tym spekulacjom. – Nie mogę zakazać ludziom spekulować, ale zapewniam, że jestem bardzo zadowolony z Boruca – powiedział na łamach „Daily Echo”.

Reklama

Młody bramkarz Ruchu, Kamil Grabara, odchodzi do… Liverpoolu. Kluby, które padają w jego kontekście, robią wrażenie.

O utalentowanego bramkarza Akademii Ruchu rywalizowały trzy kluby Premier League. Ofertę wykupu golkipera przedstawiły Liverpool i Manchester City, a Manchester United zaprosił na testy. Najbardziej konkretni byli przedstawiciele The Reds, którzy 30 grudnia przebywali w Chorzowie. Władze ruchu doszli z nimi do porozumienia. Menedżerowie Liverpoolu spotkali się z Grabarą oraz jego rodzicami. Pozytywne wrażenie na gościach z Wysp wywarło również to, że Kamil swobodnie porozumiewa się po angielsku.

2

„Rado” wróci do Legii? Jesienią znalazł się poza kadrą swojego zespołu – a to przez kontuzję barku, której doznał przed rundą. Nie wpisano go na listę zawodników, żeby nie blokować miejsca innym obcokrajowcom – w drugiej lidze chińskiej w kadrze zespołu jest miejsce tylko dla dwóch piłkarzy spoza kraju. Po awansie Hebei do ekstraklasy, obcokrajowców w klubie może być pięciu, ale pozycja “Rado” i tak nie jest najmocniejsza.

Formalnie Radović nie został włączony z powrotem do kadry pierwszej drużyny, a w dodatku władze Hebei zamierzają poszaleć w zimowym oknie transferowym. Na nowych zawodników szefowie klubu mogą przeznaczyć ok. 30 milionów euro! Kilka dni temu w brazylijskich mediach pojawiły się informacje, że na ich celowniku znalazł się Brazylijczyk Elias (31 l.) z Corinthians Sao Paulo. Radović ósmego stycznia poleci na obóz do Hiszpanii i będzie rozmawiał o swojej sytuacji. Rozwój wypadków śledzą uważnie władze Legii, które z chęcią ściągnęłyby piłkarza na Łazienkowską.

Kamil Wilczek pójdzie się odbudować do Danii?

Reklama

Wiele wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach Kamil Wilczek (28 l.) może zostać wypożyczony z Carpi FC. Król strzelców ostatniego sezonu ekstraklasy nie mieści się w kadrze meczowej 19. zespołu włoskiej Serie A. (…) Włoskie media informują, że chętne na zatrudnienie Polaka jest duńskie Broendby Kopenhaga, które latem mocno starało się o Wilczka, ale ich oferta nie była dostatecznie atrakcyjna finansowo. Sam zawodnik na razie nie chce mówić o tym, co może się wydarzyć w styczniu. O swojej przyszłości mówi tajemniczo. – Niedługo się dowiemy, co dalej. Potrzebuje jeszcze trochę czasu.

Oprócz tego:

– Drygas od lata w Pogoni,
– Lech celuje w Nespora,
– Paweł Golański trafił z deszczu pod rynnę,
– Zbigniew Boniek odpoczywa z wnukami i pali przy tym fajkę (co za sensacja).

GAZETA WYBORCZA

3

W „Wyborczej” dziś sporo sportu, ale piłki – ni w ząb. Z braku laku wyłuskamy krótkie fragmenty o futbolu z przewrotnego tekstu Rafała Steca „Wspaniałe polskie klęski 2015”.

Spójrzmy choćby na futbol – już sławiliśmy Lewandowskiego jako najzręczniejszego pośród Jedi, on sam przechwalał się, że zamieszkał na tej samej planecie co Messi czy Ronaldo, a w ostatniej chwili sprowadziła nas na ziemię informacja, że do finału Złotej Piłki naszego rodaka nie wpuszczą.

(…)

Doskonale pamiętam ów wisielczy nastrój, nawet po rzadkich wygranych stękaliśmy, że wygrywamy co najwyżej w dyscyplinach byle jakich, którymi poważni ludzie gardzą – na igrzyskach coś tam uciułamy, najpewniej w chodzie albo młocie czy w innych gimnastykach z lekka pokracznych, cierpimy natomiast na deficyt triumfów wszędzie, gdzie triumfy przynoszą najwięcej frajdy i/bądź chwały, czyli w sportach zespołowych lub prestiżowych, oglądanych i uprawianych globalnie, wynagradzanych wielomilionowymi nagrodami i kontraktami reklamowymi. Kiedy przycupnęliśmy w kącie za bramą do Unii, np. polską piłkę nożną wstyd było wystawiać na widok publiczny – do przyzwoitych zagranicznych klubów wpuszczali tylko bramkarzy, po podstawowym składzie reprezentacji łazili drugoligowcy, nikt nie wyfantazjowałby sobie historycznego występu na Euro. I co? Od tamtej pory zabawiamy się na każdych mistrzostwach kontynentu, w eliminacjach Euro 2016 nasi dali czadu jako jedna z najbardziej widowiskowych drużyn, liderzy kadry rozbłysnęli na gwiazdy w Niemczech, Hiszpanii czy we Włoszech, najbogatsze ligi na kontynencie rozdają Polakom kontrakty najchętniej w historii. Inna cywilizacja.

SUPER EXPRESS

4

W „Superaku” podobna sytuacja. Jest jeden odgrzewany kotlet – tekst o występach polskich bramkarzy w Premier League. Do tego dawka piłkarskiego pudelka, czyli Arek Milik zwiedzający Dubaj i Neymar, który poderwał dziewczynę z UFC. Pozwólcie, że przejdziemy do poważniejszych rzeczy.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka mało piłkarska:

5

I cały układ gazety dziś trochę nietypowy – piłka pojawia się dopiero po 20. stronie. „PS” prezentuje swój jesienny ranking polskich piłkarzy grających za granicą – coś jak nasz, z tym że gazeta ograniczyła się wyłącznie do stranierich. Sam ranking jest mocno surowy (tylko Robert Lewandowski z klasą światową) i pada w nim np. takie nazwisko jak Ivo Pękalski. Faktycznie – Polak pełną gębą. Jak na nasze oko niesprawiedliwie potraktowany został Krychowiak (tylko klasa międzynarodowa), więc przytoczmy fragment o defensywnych pomocnikach.

Krychowiak jest na tej pozycji bezkonkurencyjny i zalicza się do europejskiej czołówki. Polanski po konflikcie z selekcjonerem pewnie nie zagra już dla Polski. Patrząc na tę kwestię tylko ze sportowego punktu widzenia, można tego żałować, bo to uznana marka w Bundeslidze. Niżej klasyfikujemy Gola, Matuszczyka i kontuzjowanego Wilka. Dawidowicza Nawałka widzi w środku obrony, w II lidze portugalskiej jest defensywnym pomocnikiem i nie wyróżnia się. Pękalskiemu kontuzje nie pozwoliły pokazać potencjału, aktualnie rehabilituje się po zerwaniu więzadeł kolanowych.

6

Czy w „Przeglądzie” znajdziemy coś o transferze Obraniaka do Pogoni? Nie potwierdzamy, nie zaprzeczamy.

Na pewno możemy przeczytać w nim za to kolejną część opowieści o Adamie Nawałce. Dziś pod lupę wzięty jest epizod selekcjonera w Zagłębiu Lubin.

O mistrzostwo miał też walczyć Nawałka. A przynajmniej takie głosy pojawiły się po inauguracji. Zagłębie z pięcioma nowymi zawodnikami w składzie rozniosło Pogoń Szczecin. Po zwycięstwie 5:0 w Lubinie z dumą patrzono na tabele. Fantazja dostała pokarm. – Do końca życia nie zapomnę słów wypowiedzianych po tym meczu przez Nawałkę: „Jeśli ktoś zadowoli się mistrzostwem Polski niech wyjdzie z szatni” – przywołuje tamtą scenę Klimek.

Euforia w Lubinie szybko jednak zaczęła gasnąć. Przykryły ją rozczarowanie i złość. Po imponującym otwarciu Zagłębie przegrało pięć meczów z rzędu w lidze. – Czasy były takie, że sędziowie rządzili, domagali się łapówek. Przed meczami pytali, czy mamy forsę na to, żeby się nami zaopiekowali. W klubie postanowiliśmy się nie godzić na ich żądania. Uznaliśmy, że nie po to wydawaliśmy tyle pieniędzy na nowych piłkarzy i mamy na tyle mocny skład, że poradzimy sobie bez nich. Poza tym byłem członkiem prezydium PZPN. Powiedziałem im, że w każdej chwili mogę zadzwonić do prezesa Michała Listkiewicza. Po tym jak przekręcili nas w meczu z GKS Katowice wybrałem jego numer. „Wiesz, każdy prezes po porażce mówi, że sędzia źle gwiżdże – usłyszałem. Mimo to pozostaliśmy konsekwentni, nie płaciliśmy dodatkowo sędziom – Koziński kreśli rzeczywistość polskiej piłki sprzed ponad dekady.

Z mniejszych tekstów:

– Trytko i Sobolewski na wylocie,
– Gostomski w Glasgow Rangers,
– Drygas w Pogoni od lata,
– Roma interesuje się Piotrem Zielińskim,
– Nowy rok, nowy lider w La Liga,
– Boruc znów rządzi, Rooney znów strzela.

8

Paweł Golański trafił z deszczu pod rynnę. W Koronie – bida aż piszczy. W Targu Mures – to samo.

Jak się pan czuł w czerwcu, kiedy rozstawał się z Koroną?

Rozczarowany. W klubie będą pewnie twierdzić inaczej, ale naprawdę chciałem grać dalej w Kielcach, spędziłem tam pół sportowego życia. Po ostatnim meczu z Podbeskidziem powiedziałem prezesowi Paprockiemu, że jadę na urlop, ale zaznaczyłem, że chcę zostać i czekam na propozycje z ich strony. Po tygodniu zadzwonił mój menedżer. Poinformował, że Korona złożyła ofertę, ale nie była ona zbyt poważna. Rozbieżności między moimi oczekiwaniami a ich propozycją okazały się tak ogromne, że nie było sensu podejmować rozmów. Dzień przed podpisaniem umowy z Targu Mures zadzwoniłem jeszcze do prezesa, by upewnić się, czy to ich ostateczna oferta. Odpowiedział, że tak, dlatego nie zostałem w Kielcach.

Korona była w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Może faktycznie nie mogli zaproponować nic więcej?

Oczywiście, że mogli. Moje oczekiwania nie były tak duże, żeby zachwiały płynnością finansową klubu.

(…)

Jakie są pańskie granice wytrzymałości?

Mogę poczekać na wypłatę dwa miesiące, ale gdy dochodzi do tego, że nie otrzymuję pensji przez trzy-cztery miesiące, to jest już zbyt dużo.

Pieniądze to jedyny problem?

Organizacji w tym klubie nie mogę porównywać do standardów Steauy, bo tam wszystko było poukładane. Tu nie ma pieniędzy, więc nawarstwiają się codzienne problemy, choćby ze sprzętem. Na mecze jeździmy autokarami, mimo że najkrótsze wyjazdy trwają 5-6 godzin. Na szczęście mamy bardzo dobrą bazę treningową.

9

Tekst o Bartoszu Kapustce. Zacytujemy dwa fragmenty. O wyjściu do klubu:

– To była dla mnie dobra nauczka. Teraz trzy razy zastanowię się, zanim coś zrobię. Taka sytuacja się już na pewno nie powtórzy. Nie było to łatwe dla mnie i mojej rodziny, ale teraz myślę już o tym, aby jak najlepiej wypaść na boisku – zadeklarował Kapustka, który przyznał też, że z trenerem reprezentacji Adamem Nawałką wyjaśnił całe zajście. – Wszystko między nami jest już w porządku – zapewnił.

I o dorobku asyst (podoba nam się dystans, z którym do niego podchodzi):

– Analizowałem swoje mecze i wiele moich asyst było przypadkowych. Podałem do kolegi, a ten strzelał gola z dwudziestu metrów. Nie podpalam się na te asysty, chcę po prostu dobrze grać – powiedział.

Lech chce rozkupić Piasta. Raczej na pewno nie uda się ściągnąć Vacka, chcą więc Nespora.

Informację o zainteresowaniu Kolejorza napastnikiem Piasta potwierdził nam agent piłkarza Viktor Kolar. Klub podobno jest bardziej zdeterminowany niż w przypadku zakusów na Kamila Vacka, ale w obu przypadkach raczej nie ma szans na przeprowadzenie transakcji. Piast nie chce nawet słyszeć o oddawaniu swojego najlepszego napastnika, który świetnie zastąpił Kamila Wilczka. (…) Znacznie poważniejsza jest kwestia zatrudnienia Adama Gyurcso. Węgierski skrzydłowy jest do wzięcia za darmo, bo właśnie wygasł mu kontrakt z Videotonem, z którym Lech skutecznie rywalizował o awans do fazy grupowej Ligi Europy. Piłkarzem podobno interesowała się również Legia, ale już zrezygnowała z tego pomysłu, co zasugerował prezes Bogusław Leśnodorski na Twitterze.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...