Cały piłkarski świat skieruje dziś wieczorem swe oczy na Valencię. Nie, nie tylko dlatego, że jedyną w miarę poważną alternatywą dla spotkania na Estadio Mestalla jest mecz Pucharu Francji pomiędzy Caen a Marsylią. Nawet gdyby konkurencja była zdecydowanie mocniejsza, to stracie zapewne wysunęłoby się na szczyt waszej listy. Valencia kontra Real Madryt. Pojedynek dwóch drużyn, którym najczęściej towarzyszą ostatnio przeraźliwe gwizdy. Mecz, który będzie próbą zamienienia ich w gorącą owację. Bitwa o odwrócenie karty w nowym roku.
Oczywiście podany powyżej wspólny mianownik nie oznacza, że drużyny przystępują do dzisiejszego spotkania z tego samego etapu. Dołek Valencii jest znacznie głębszy niż ten, który wykopali sobie Królewscy. Pierwsi po raz ostatni wygrali mecz ligowy na początku listopada, z sześciu późniejszych spotkań wyciągnęli ledwie cztery punkty. Są w dolnej połówce tabeli (na 11. miejscu) i każdy kolejny tydzień bez trzech punktów tylko podgrzewa atmosferę. W dodatku nie wyszli też z najsłabszej grupy Ligi Mistrzów, oglądając plecy Zenitu i Gent. Trenera już wymieniono, lecz Gary Neville miękkiego lądowania w Hiszpanii nie zaliczył. Kłopoty Realu przy tych, które ma Valencia, można by w zasadzie podciągnąć pod dramat z wyższych sfer. Drużyna pod wodzą Rafy Beniteza nie przekonuje. Dziś będzie miała okazję zrównać się punktami z Barceloną (Duma Katalonii za względu na KMŚ ma jeden rozegrany mecz mniej) i na dwa oczka doskoczyć do Atletico Madryt. Jednak sama obecność na wierzchołku tabeli nie satysfakcjonuje nikogo. Brak stylu już dawno wepchnął Beniteza na gorące krzesło.
REAL STRZELI DZIŚ WIĘCEJ NIŻ DWA GOLE? OBSTAW TO ZDARZENIE W BETANO PO KURSIE 2,38.
Ale bezpośredni mecz tych drużyn zapowiada się ciekawie. Postanowiliśmy więc jeszcze przed jego rozpoczęciem zastanowić się nad odpowiedziami na cztery ważne pytania.
Czy Gary Neville zatrzyma Cristiano Ronaldo?
Znają się bardzo dobrze, dzielili razem szatnię Manchesteru United. Anglik zarówno jako piłkarz, jak i jako ekspert, wypowiedział tyle ciepłych słów na temat młodszego kolegi, że ten mógłby w chwilach zwątpienia (jeśli takie w ogóle ma) odświeżać je sobie dla ponownego złapania pewności siebie.
Dziś staną po przeciwnych stronach barykady i trener Valencii będzie starał się przekuć całą ogromną wiedzę, którą posiada o przeciwniku, w praktyczne rozwiązanie, które pozwoli zneutralizować Ronaldo. Mówi się, że szykuje na tę okazję coś specjalnego.
Ale naturalnie pojawia się pytanie o to, czy trochę nie szkoda zachodu? Oczywiście Ronaldo to ciągle piłkarz, który potrafi zmieniać obraz meczu i prowadzić drużynę w kierunku zwycięstwa, ale nie czyni tego już tak często jak dawniej. Sześć bramek w siedmiu meczach ligowych rozegranych w listopadzie i grudniu to ciągle bilans znaczący, ale chyba nie aż tak, by przesadnie skupiać uwagę na Portugalczyku. On też szuka powrotu na właściwe dla siebie tory.
GOL RONALDO? OBSTAW TO ZDARZENIE PO KURSIE 1,65! PRZYNAJMNIEJ DWA TRAFIENIA PORTUGALCZYKA? KURS 4,00!
Czy twierdza zostanie zdobyta?
Przy wszystkich argumentach świadczących na niekorzyść Valencii, trzeba pamiętać o jednej statystyce. Drużyna ta u siebie nie przegrywa meczów ligowych. W tym sezonie już FC Barcelona może pochwalić się podobnym osiągnięciem. Oczywiście bilans – 3 zwycięstwa i 5 remisów – na kolana nie rzuca, ale jeśli spojrzymy szerzej, to dostrzeżemy fakty, które są naprawdę imponujące. Ostatni raz fani Nietoperzy domową porażkę w lidze wdzieli w końcówce listopada 2014 (0-1 z Barceloną). Od tego czasu nikt nie zdobył tej twierdzy, wiosną mało kto potrafił w niej chociażby zremisować (udało się tylko piłkarzom Celty Vigo i Villarrealu). Jeszcze raz podkreślmy – Valencia w 2015 roku nie przegrała u siebie żadnego ligowego spotkania.
REMIS LUB WYGRANA VALENCII. OBSTAW W BETANO PO KURSIE 2,60.
Zadanie, które stoi dziś przed Realem, jest więc znacznie trudniejsze, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.
Czy Real wyrówna rachunki?
No właśnie, jeszcze jedna sprawa – świetny rok Valencii na własnym boisku zaczął się od zwycięstwa… z Realem. Czwartego dnia stycznia poprzedniego roku własnie na Mestalla skończyła się genialna seria rozpędzonej madryckiej maszyny. Dla przypomnienia – mówimy tu o 22 wygranych z rzędu (12 w lidze). Real zjadał wtedy kolejnych rywali – mecz z Valencią również rozpoczął zgodnie z planem, szybko wychodząc na prowadzenie i stwarzając sobie wiele sytuacji, ale coś się zacięło i za sprawą goli Barragana i Otamendiego zwyciężyli gospodarze. Od tego momentu zaczęły się wszelkie problemy Królewskich. Zresztą, drugie stracie tych drużyn w poprzednim sezonie to też ciekawa historia. 2-2 po dramatycznej pogoni Realu i niewykorzystanym przez Ronaldo rzutem karnym. Remis, po którym Królewscy stracili praktycznie wszystkie nadzieje na tytuł mistrzowski.
Zresztą, jeśli spojrzymy również na wcześniejsze sezon (2013/14), to mecze pomiędzy tymi zespołami też oznaczały bardzo wyrównane potyczki. Mieliśmy zwycięstwo Realu 3-2 na wyjeździe i remis 2-2 u siebie. Ciągle na styku.
REAL WYGRA DOKŁADNIE JEDNYM GOLEM – KURS 3,85!
Co z Benitezem?
Mecz z Valencią będzie dla niego szczególny. Nie tylko dlatego, że czarne chmury, które zbierają się nad nim od dłuższego czasu są już tak gęste, że w razie niekorzystnego wyniku nikogo nie zdziwiłoby jego zwolnienie. Podczas gdy w Madrycie stale otacza go wroga atmosfera, kibice Valencii mają zamiar przywitać go z honorami. Trochę dla nich jako trener wygrał, a dokładniej dwa mistrzostwa Hiszpanii i Puchar UEFA. Na trybunach ma zawisnąć transparent z napisem: “Zawsze wdzięczni”.
Ze strony swoich piłkarzy nie ma szans liczyć na takie wyznanie. Kapitanowie Królewskich podobno już spotkali się z Zidanem, by przekazać mu, że może liczyć na pełne wsparcie w nowej roli. W scenariusz, który w zeszłym roku był udziałem Luis Enrique (w styczniu głośno mówiono o zwolnieniu, a później nastąpił wielki przełom, zakończony trofeami), w przypadku Beniteza nikt nie wierzy.
ZAREJESTRUJ SIĘ I OBEJRZYJ HIT LIGI HISZPAŃSKIEJ ZA DARMO.