Prawie po cztery i pół miliona euro zarobiły w tym roku na grze w europejskich pucharach Lech z Legią… Zapraszamy na środową prasówkę.
FAKT
Na dobry początek dnia: Fortuna dla Lecha i Legii z UEFA.
Opłaca się grać w Europie. W tym sezonie z polskich klubów przekonały się o tym Lech Poznań i Legia Warszawa. Wielkich sukcesów nie było, ale jest za to całkiem przyzwoita kasa, która co jakiś czas zasila klubowe konto. Na początku stycznia Lech i Legia znowu podreperują nieco budżet. Mistrz Polski dostanie 490 tysięcy euro, a Legia 730 tysięcy euro za start w tegorocznej edycji europejskich pucharów. Niby nie są to gigantyczne kwoty, ale na pewno wystarczyłyby, aby w zimowym okienku zatrudnić przynajmniej jednego solidnego piłkarza. No i najważniejsze: to tylko deser, bo wcześniej polskie drużyny zapracowały na znacznie większy zastrzyk finansowy z UEFA. Za wyniki sportowe w europejskich pucharach Legia dostała 3 mln 310 tys. euro, a Lech – 3 mln 950 tys. euro.
Obok w ramkach:
– Ojrzyński skreśla Przybylskiego
– Małecki i Murayama mają pół roku, by przekonać Michniewicza
– Pogoń zainteresowana jest van Kesselem, wychowankiem Ajaksu
– Ostatnia szansa Michała Masłowskiego w Legii
– Zagłębie kusi Mateusza Szczepaniaka
I jeszcze Lech szachuje Lovrencsicsa. Antoni Bugajski pisze, że Węgier nie wie, na czym stoi, bo Lech postanowił odłożyć na wiosnę rozmowy o nowym kontrakcie. To jedyny piłkarz z tych, którym w czerwcu wygasają kontrakty, a dotychczas nie rozpoczęto negocjacji. Jak dla nas: sygnał dla piłkarza dość wyraźny.
RZECZPOSPOLITA
W Gazecie Wyborczej nic o piłce nie ma – ani w wydaniu ogólnopolskim, ani w stołecznym. Rzepa proponuje tylko jeden, krótki tekst. Tomasz Wacławek zagląda do Hiszpanii, pisząc o siedmiu godzinach w raju. Cytujemy inny fragment niż o Sergim Guardioli.
Liga hiszpańska poszła w ślady angielskiej: po raz pierwszy mecze odbędą się w przerwie świąteczno-noworocznej. Podjęta w sierpniu decyzja podzieliła Hiszpanię. Cieszą się kibice i władze ligi (liczą na wzrost oglądalności i wpływów z reklam), ale nie piłkarze, dla których dwutygodniowe ferie były okazją do wypoczynku i spędzenia Nowego Roku w rodzinnym gronie. „Dziękujemy za skonsultowanie z nami tych zmian w kalendarzu i informowanie o nich na bieżąco” – napisał ironicznie na Twitterze obrońca Realu Alvaro Arbeloa. Królewscy przed świętami urządzili sobie strzelecki festiwal, pokonując 10:2 Rayo Vallecano. Dziewięć goli zdobyło trio Gareth Bale (cztery), Karim Benzema (trzy), Cristiano Ronaldo (dwie). Jeśli dziś Real wygra z Sociedad, przynajmniej na kilka godzin obejmie prowadzenie w tabeli. Rafa Benitez, który krótki urlop spędził w Anglii, przekonuje, że jego relacje z zawodnikami są zdecydowanie lepsze, niż można przeczytać w prasie. – Trwa kampania przeciwko Realowi, Florentino Perezowi i przeciwko mnie. Wszystkie sprawy się wyolbrzymia, ale widać, że to manipulacje – żalił się Benitez.
Jest też tekst Stefana Szczepłka, ale tym razem porusza zupełnie inną tematykę – wspomina zmarłą Elżbietę Duńską-Krzesińską, złotą i srebrną medalistkę igrzysk olimpijskich.
SUPER EXPRESS
Czerczesow rozjechał akademię Legii.
Stanisław Czerczesow zakończył pierwszy etap pracy w Legii Warszawa i podczas zimowych zgrupowań będzie miał okazję porządnie przygotować drużynę do rundy wiosennej. W zespole widzi jednak sporo niedoskonałości, a szczególnie mocno skrytykował najmłodszych zawodników wicemistrzów Polski – Jestem profesjonalnym trenerem, nie rozmawiajmy o przedszkolu – powiedział ostro w rozmowie z Legia.com.
Nie ma sensu cytować dalej, bo to po prostu fragmenty wywiadu wyciągnięte z sieci. Odgrzewany kotlet.
Fabiański z czystym kontem przez 270 minut.
– Łukasz Fabiański znów był wspaniały. Bronił znakomicie, mimo że nie był w stu procentach zdrowy. Przed meczem miał problemy żołądkowe. Pokazał charakter, a tego właśnie potrzebujemy w naszej trudnej sytuacji – docenił klasę Polaka po meczu z Crystal Palace (0:0) Alan Curtis (61 l.), menedżer Swansea City. Nasz reprezentacyjny bramkarz już w trzecim meczu z rzędu nie puścił gola. “Łabędzie” jeszcze w połowie grudnia byli w strefie spadkowej i w Swansea wpadli w panikę. Zwolniono menedżera Garry’ego Monka, który w ubiegłym sezonie zajął z zespołem rewelacyjne 8. miejsce. Na szczęście walijska ekipa małymi kroczkami wychodzi z kryzysu. Ogromna w tym zasługa Fabiańskiego. Po wyjazdowym spotkaniu z Crystal Palace polski bramkarz zebrał bardzo wysokie noty – 4 od serwisu Goal.com (skala 1-5) i 7,5 od “Daily Mail” (skala 1-10).
PRZEGLĄD SPORTOWY
Świat nam odleciał.
Luźne gadki, czyli rozmowy dwóch dziennikarzy, Olkowicza i Wołosika.
WOŁOSIK: Frankowski, Chańko, Citko, Bogusz występowali w Jagiellonii w jednym roczniku. Dlaczego nie grałem z nimi? Odpowiem dyplomatycznie, wolałem książki… No i jeszcze Mariusz Piekarski, kolejny kolega z osiedla Piasta (w 1997 roku mieszkałem u niego w Rio de Janeiro, a co!). Ze wszystkimi mam kontakt do dziś. Zawodowy i prywatny.
No i coś do pośmiania na koniec. Marek Citko zdaje maturę. Ustny egzamin z języka polskiego. Losuje pytanie: wzór idealnego rycerza średniowiecznego na podstawie „Pieśni o Rolandzie”. Marek rozpaczliwym wzrokiem szuka pomocy u dyrektora, który siedzi w komisji egzaminacyjnej. W końcu zaczyna odpowiadać.
– A więc Jurand…
– Dobrze Marku, Roland! Opowiadaj dalej! – dyrektor szybko przykrył gafę Marka.
Obok przedstawiony bliżej zostaje kandydat na Trenera Roku – Nawałka Adam.
Dzień po meczu z Irlandią w hotelowym lobby jeden z członków sztabu reprezentacji z ulgą opowiadał znajomym o zakończeniu eliminacji. Wreszcie nadszedł moment wytchnienia, będzie można odpocząć. I wyspać się, bo aż do ostatniego spotkania kwalifikacji Nawałka wraz ze współpracownikami często pracowali do późnych godzin nocnych. Selekcjoner to pracoholik wymagający wiele od innych, a najwięcej od siebie. – Grupa piłkarzy, która wywalczyła awans, to starannie wyselekcjonowana ekipa. Zasłużyli sobie na moje zaufanie – tłumaczył powołania na towarzyskie starcia z Islandią (4:2) i Czechami (3:1). Selekcja objęła 78 zawodników, choć nie każdy dostał szansę gry. Nie wszystkie pomysły Nawałki wypaliły, ale potrafił przyznać się do błędów i zrezygnować z Rafała Kosznika, Macieja Wilusza czy Łukasza Madeja. Jednocześnie kiedy wierzył w któregoś piłkarza, nie przejmował się krytyką. I przeważnie okazywało się, że słusznie. Sebastiana Milę większość kibiców wysyłała na emeryturę, tymczasem 33-latek zdobył bramkę z Niemcami (2:0). Złośliwi powołania Krzysztofa Mączyńskiego tłumaczyli znajomością z selekcjonerem z czasów pracy w Górniku Zabrze, a środkowy pomocnik zagrał kapitalnie w spotkaniach ze Szkocją (dwa razy 2:2). Z kolei Sławomir Peszko, któremu wypominano aferę z taksówkarzem w Kolonii, strzelił gola Irlandii (1:1). Nawałka okazał się sprawnym psychologiem, idealnie dobierając zespół pod względem charakterów. Piłkarze czują się w swoim towarzystwie tak dobrze, że mimo wolnego potrafią zostać dłużej na zgrupowaniu. Udało mu się załagodzić konflikt z Jakubem Błaszczykowskim. Pomocnik Fiorentiny w pewnym momencie nie odbierał telefonów ani od selekcjonera, ani od Lewandowskiego, który przejął od niego obowiązki kapitana. Ostatecznie wrócił do kadry, choć ciągle nie jest w niej tak ważną postacią, jak wcześniej. Podobnie jak Artur Boruc czy Wojciech Szczęsny, którzy zaakceptowali rolę zmienników Łukasza Fabiańskiego.
Kariera złamana przez Twittera. Prezentuje Michał Pol, który w mediach społecznościowych czuje się jak ryba w wodzie.
To nie pierwsza kariera w futbolu załamana przez nieodpowiedzialny wpis w mediach społecznościowych. W lipcu tego roku Deportivo La Coruna zrezygnowało z podpisania kontraktu z 20-letnim Julio Reyem z powodu jednego tweeta sprzed trzech lat. Młody zawodnik nie przeczuwając, że klub z La Corunii kiedyś się nim zainteresuje, wysłał w świat wiadomość: „Pier… Depor, pier… Riazor” (Riazor to stadion Deportivo). Podobnie jak w przypadku Guardioli, tweet wydobyli z zakamarków internetu kibice. Piłkarz natychmiast skasował nie tylko ten feralny wpis, ale wręcz całe swoje konto. Było już jednak za późno. Zrzuty z ekranu poszły w świat i władze klubu ogłosiły, że rezygnują z Reya, bo „zawodnik Deportivo powinien być wzorem profesjonalizmu, szacunku dla rywali i przywiązania do klubu”. O tym, że również w polskim internecie nic nie ginie, a niefortunna twórczość w mediach społecznościowych wypada niczym trup z szafy w najmniej korzystnym momencie, przekonał się niedawno 17-letni Bartłomiej Urbański. Gdy w lipcu ze szkółki Polonii Warszawa przeszedł do trzecioligowych rezerw Legii, kibice odnaleźli na jego Facebooku zdjęcie oprawy fanów Polonii na stadionie przy Łazienkowskiej, z wulgarnym podpisem 14-letniego wówczas zawodnika. Urbański natychmiast w oświadczeniu przeprosił całą społeczność Legii za brak szacunku dla ówczesnego rywala, zasłaniając się młodym wiekiem. Kibice Legii okazali się jednak nieprzejednani, wywieszając na „żylecie” transparenty: „Urbański, możesz zostać nawet drugim Messim, dla nas zawsze będziesz drugim Kaczorowskim”.
Czwarta część cyklu „Adam Nawałka, jakiego nie znacie”. Po wizycie na Kubie zaczęły strzelać mięśnie…
Nawałka był jednym z liderów tego zespołu. – Pobudzał nas na boisku, pilnował, żeby nie było rozprężenia. Słychać było jego wrzask za plecami. „Dawaj! Walka, musimy” – pamięta Andrzej Iwan. Skrobowski dodaje, że przy nim nie można się było zatrzymywać. – Trzeba było ciągle biegać, nawet jak ktoś miał dość, to on tego nie uznawał. Krzyczał, żeby ruszyć dupę. Ten nadmiar energii docenił Jacek Gmoch i pozwolił Nawałce zadebiutować w reprezentacji. – Był prekursorem pozycji dzisiejszego defensywnego pomocnika. Można się było przyczepić o brak mocnego uderzenia. Może dlatego tak rzadko strzelał zza pola karnego. Brakowało mi też u niego podań na kilkadziesiąt metrów – tłumaczy były selekcjoner.
Powróćmy jeszcze do sprawy pieniędzy płynących z Europy.
Sam awans do fazy grupowej Ligi Europy wyceniony był na 2,4 ml euro, ale to malutka suma w porównaniu z tym, ile można było dostać za awans do Ligi Mistrzów – 12 mln euro. W fazie grupowej LE każda wygrana była wyceniana na 360 tys. euro, a remis na trzy razy mniej. Wyjście z grupy wyceniono na pół miliona euro (w LM na 5,5 miliona!). Te pieniądze miał przed oczami trener Jan Urban, gdy przed ostatnim spotkaniem z Basel (0:1), kiedy była jeszcze szansa na awans, podkreślał, że gra w 1/16 finału Ligi Europy może spowodować, iż znajdą się pieniądze na ciekawy, zimowy transfer. Miał rację – wygra ze Szwajcarami plus awans sprawiłby, że Lech dostałby ekstra 860 tys. euro. Z taką kwotą na polskim rynku transferowym można już nieźle poszaleć. Skończyło się na marzeniach.
Obok bardzo przydatna ramka, kto ile w tym sezonie zarobił w Europie:
Lech Poznań – 4,44 mln euro
Legia Warszawa – 4,4 mln euro
Jagiellonia Białystok – 0,41 mln euro
Śląsk Wrocław – 0,41 mln euro