Zdarzały się w Polsce takie przypadki – piłkarz całował herb Lecha, potem trafiał do Legii. Piłkarz wyzywał publicznie Legię, potem meldował się na Łazienkowskiej. Zdarzało się wielu „Pawłów Kaczorowskich”, których historie rozpalały do czerwoności kibicowską opinię publiczną. Czasem wystarczył jeden niewinny „lajk” na Facebooku, czasem głupia wypowiedź, czasem pozornie niewinny komentarz, a potem trzeba było się tłumaczyć. Teraz taka historia zdarzyła się w Hiszpanii i to o niej od paru godzin huczy tamtejszy Twitter.
Barcelona właśnie zaprezentowała trzech chłopaków, którzy mają wzmocnić drużynę rezerw. Nazwiska wiele wam nie powiedzą. Moises Delgado, Xemi Fernandez i Sergi Guardiola (po lewej na głównym zdjęciu). Kibice Blaugrany natychmiast wzięli się za research, by poznać ich życiorysy i dokopali się ciekawego znaleziska. Otóż jeden z nich, pan – nomen omen – Guardiola nie zawsze śnił o występach w Camp Nou. Był co prawda radykałem, ale – że tak to ujmiemy – po drugiej stronie barykady.
Większości nie trzeba tłumaczyć. Rok 2013 i ciągłe „Kurwa, Katalonia” na przemian z „Hala Madrid” i „dziś, w dniu klasyku, będziecie cierpieć”. Sergi chyba zdał sobie sprawę z tego, co zrobił, bo już pokasował te tweety i założył „kłódkę” na swój profil (od teraz musi akceptować obserwujących), ale mleko się już rozlało. Tweety hulają po necie, Katalończycy wypisują, że nie chcą u siebie szczura, a były zawodnik Alcorcón musi to wszystko trawić. Co gorsza – nic go nie broni. Wypisując te hasła nie miał 13 lat, tylko… 22, czyli był nierozważnym, bo nierozważnym, ale jednak dorosłym człowiekiem.
Co z tym fantem zrobi Barca? Czy Guardiola wytrzyma psychicznie te presję? Czy można liczyć, że kibice mu wybaczą? Coś nam podpowiada, że chłopak może wylecieć szybciej, niż się tam pojawił.
EDIT: Już wyleciał.