Pierwszy Messi, drugi Lewandowski, trzeci Krychowiak. Obaj Polacy za świetną grę w reprezentacji Polski oraz w swoich klubach – mówi w prasie Zbigniew Boniek. – A co mnie obchodzi, że ktoś popełnił błąd i nie nominował Krychowiaka? To moja wina? Wygrał Ligę Europy, strzelił w finale gola, świetnie grał w La Liga, był podporą reprezentacji, więc jak najbardziej zasługuje na miejsce nawet na podium i ja tak typuję.
FAKT
Dziś poznamy finalistów plebiscytu na Złotą Piłkę. Trójkę finalistów, która pojawi się na finałowej gali w Zurychu, ma uzupełnić Neymar.
Polak zaraz za Messim – mówi Boniek, który jest jedynym obok Kazimierza Deyny polskim piłkarzem, który zajął miejsce na podium w plebiscycie Złotej Piłki France Football.
Na kogo by pan postawił w tym roku?
– Pierwszy Messi, drugi Lewandowski, trzeci Krychowiak. Obaj Polacy za świetną grę w reprezentacji Polski oraz w swoich klubach.
Urocze. Obok poczytać można o wielkim meczu Rybusa i Grosickim, który uratował punkt.
Na kolejnych dwóch stronach ligowe relacje. Wyciągamy najważniejsze fragmenty, jak Cracovia porządziła na stadionie Wisły.
Aż 55 lat czekała Cracovia, by w meczu ekstraklasy wygrać z Wisłą na jej stadionie. – To zwycięstwo smakuje wyśmienicie – mówi trener Pasów Jacek Zieliński (54 l.). – Musimy być gotowi jak na wojnę – zapowiadał przed meczem Paweł Brożek (32 l.). Ale piłkarze Wisły nie byli – musieli przyjąć dwa ciężkie ciosy, by wreszcie się przebudzić.
Śląsk zapomina o grupie mistrzowskiej.
We Wrocławiu muszą się już przyzwyczaić, że może i uratują się przed spadkiem, ale nie zagrają w grupie mistrzowskiej. Odkąd wprowadzono w ekstraklasie formułę 37 kolejek, awans do grupy walczącej o miejsca 1-8 dawało 40 lub 41 punktów. Śląskowi do osiągnięcia tej bariery brakuje tak dużo, że musieliby natychmiast zacząć zdobywać średnio dwa oczka na mecz. Czyli zdobywać punkty w tempie drużyny walczącej o mistrzostwo Polski.
A co z samym mistrzostwem? Legia ma 10 punktów straty.
Piłkarze Legii trzeci raz z rzędu zgubili punkty w Bielsku-Białej. Strata do lidera jest już dwucyfrowa. (…) – Szczepaniak i Demjan to jeden z najciekawszych duetów napastników w ekstraklasie – stwierdził Robert Podoliński (40 l.) i miał rację, bo właśnie ta dwójka już na początku meczu rozmontowała obronę Legii i dała Góralom prowadzenie. Choć okoliczności były dla zawodników Stanisława Czerczesowa wielce sprzyjające, nie potrafili ich wykorzystać i strata do lidera z Gliwic wzrosła już do 10 punktów.
GAZETA WYBORCZA
Zimna wiosna drapieżników. Zaczynamy felietonem Wojciecha Kuczoka.
Lipski to nie jest piłkarz na otarcie łez po Filipie Starzyńskim – to jest gracz kompletniejszy! Bezbłędne uderzenia ze stałych fragmentów, świetny przegląd pola i błyskotliwa technika to były atuty, którymi natura obdarowała także byłego pomocnika Ruchu, obecnie gasnącego na ławce w Mechelen – za to Lipski nie ma tych irytujących przestojów w grze cechujących jego poprzednika. Oto więc przyzwoita ekipa juniorsko-oldbojska z Chorzowa nie miała nic do powiedzenia na boisku lidera. Piast zagrał swoją piłkę – prostą, ekonomiczną, szybką i skuteczną. Gliwiczanie są ligowym drapieżnikiem, który najpierw się czai, potem lekko nadgryza ofiarę i czeka, aż sama się wykrwawi na tyle, by bez nadmiernego wysiłku móc ją pożreć. Mili moi, jeśli macie nadzieję, że to jest lider jednej rundy, że się ta drużyna rozsypie po odejściu najlepszych zawodników, że przecież to nie może trwać wiecznie, mam złe wieści. Pofatygowałem się na stadion przy Okrzei i zobaczyłem na własne oczy ekipę, która ma wszelkie dane ku temu, by zdobyć najbardziej sensacyjne mistrzostwo w historii polskiej piłki. Wytrawny obserwator śląskiego futbolu Paweł Czado, z którym derby oglądałem, na moje pytanie, co jego zdaniem stanowi o sile Piasta, odpowiedział: “Kręgosłup. W każdej formacji jeden wyśmienity zawodnik ciągnie za sobą przeciętnych, acz solidnych kompanów. Martin Neszpor to jest napastnik jak na ekstraklasowe warunki wybitny, może najwybitniejszy obecnie, od kiedy Nikolić nieco wyhamował. Kamil Vacek to środek pola klasy europejskiej, aktualny reprezentant Czech. W obronie jest ten niesamowity wielkolud Hebert, a Szmatuła w bramce gra rundę życia. Czemu to ma nie wystarczyć na mistrzostwo Polski?”.
Piast buduje mistrzostwo – piszą tym razem Dominik Wardzichowski i Michał Zachodny.
Sukces gliwiczan jest niespodziewany. W maju prezes klubu Adam Sarkowicz musiał się tłumaczyć kibicom z beznadziejnych wyników, słabych piłkarzy i spadającej frekwencji. Na konferencji podsumowującej sezon bronił Latala, który z trudem utrzymał zespół. Kilka miesięcy później tylko cud może spowodować, że na koniec 2015 r. liderem ekstraklasy będzie nie Piast, ale Legia. Tymczasem zespół, który wygrał 13 z 17 spotkań obecnego sezonu… nikogo nie interesuje. W ostatnim raporcie „Press Service” o medialności klubów ekstraklasy Piast był przedostatni, wyprzedzając wyłącznie Górnika Łęczna. Z opublikowanego miesiąc temu podsumowania wynika, że niemal trzy razy częściej pisano o Lechu. Dla Piasta to i tak awans – w maju był na dnie rankingu. W poprzednim sezonie na wyjazdowe mecze gliwiczan przychodziło zdecydowanie najmniej ludzi.
Przemysław Zych pyta z kolei, jak przebić szklany sufit. Tekst o Legii.
Mierząca w Ligę Mistrzów Legia wpadła w pułapkę średniego rozwoju. – Potrzebujemy wychowanków i 20 mln zł więcej rocznie na pierwszą drużynę – mówi prezes Bogusław Leśnodorski. Alternatywa to efektywniejszy skauting, którego w klubie wciąż się uczą. Legia gra w fazie grupowej Ligi Europy po raz czwarty w pięciu ostatnich sezonach. Przeżywa najbardziej stabilny od lat 70. okres w pucharach, ale trafiła na sufit. Przebić go może tylko dzięki lepszym piłkarzom. Skauci cały czas uaktualniają listy talentów z całej Europy. Już miesiące przed oknem transferowym nawiązują kontakt nawet z 50 graczami, by potem sprowadzić dwóch czy trzech. Niestety, praktycznie nie zdarza się, aby byli to zawodnicy z czołowych miejsc listy życzeń skautów. Do Legii trafiają ci z 7-8. pozycji. Wyjątek to Ondrej Duda, on był na szczycie rankingu. (…) – Już samo utrzymanie poziomu wymaga ogromnej pracy wielu ludzi. Bo w jednym oknie dokładasz dwie stabilne cegły, a w następnym dwie tracisz – tłumaczy Ebebenge. – W uproszczeniu każda osoba znająca się na piłce rozpozna bardzo dobrego zawodnika. Ustalenie, czy będzie pasował do zespołu, czy będzie w stanie dalej się rozwijać i czy będzie umiał pokazywać umiejętności odpowiednio często, to już kwestia dłuższej dyskusji i większej wiedzy, którą w naszym klubie kilka osób z pewnością posiada. Ale w końcu trzeba przeprowadzić transfer, co w naszych realiach jest najtrudniejsze, skoro chcemy sprowadzać coraz lepszych zawodników – kontynuuje Ebebenge. (…) Potrzebujemy jeszcze trochę szczęścia oraz cierpliwości – dodaje prezes Legii, przyznając też, że w ostatnim oknie transferowym “był gotowy zwariować” dla jednego piłkarza. Wyłożył na stół 1,5 mln euro za Gabończyka Malicka Evounę. Niestety, bogatsi Egipcjanie dali 4 mln.
RZECZPOSPOLITA
Piast, Czech i Rus. Dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze?
13 zwycięstw i tylko jedna porażka w 17 meczach – oto bilans Piasta. Mam wrażenie, że wiele osób czeka, kiedy ten zespół przegra, bo jego wyniki burzą ustalony porządek. Mało tego, nawet w Gliwicach nie ma powszechnej euforii. Słychać głosy, że drużyna ma niewiele wspólnego z miastem, stała się tworem sztucznym, za parę miesięcy jej nie będzie, a od kiedy sprzedano Tomasza Podgórskiego, nie ma już komu kibicować. Podgórski w Gliwicach się urodził, grał w Piaście przez 12 lat. Był chłopakiem z sąsiedztwa. Ale musiał zrobić miejsce tym, którzy z Gliwicami nic wspólnego nie mają.
Mieszanie herbaty, czyli co dalej z Ekstraklasą?
Tematem numer jeden w minionym tygodniu nie były mecze ekstraklasy, nie rozmawiano o trenerach i ich decyzjach, ani nawet o sędziach i ich pomyłkach. Miniony tydzień upłynął pod znakiem dyskusji o formacie ligi, a raczej na wypuszczaniu kontrolowanych przecieków do mediów, że reforma się nie sprawdziła i czas odejść od obowiązującego od trzech sezonów regulaminu, który zakłada 37 kolejek, dzielenie ligi na grupy spadkową i mistrzowską oraz podziału punktów na pół wraz z końcem sezonu zasadniczego. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będą zmiany. Problem w tym, że nikt nie wie co dalej. Głównym założeniem reformy miało być zwiększenie liczby meczów i skrócenie przerwy zimowej. Bardzo jednak trudno będzie przeprowadzić powiększenie ligi do 18 zespołów i w ten sposób zmusić piłkarzy do częstszego grania. Trudno będzie, ponieważ na takie rozwiązanie nie zgodzą się mniejsze kluby, dla których więcej zespołów do podziału pieniędzy z telewizji, oznacza mniejsze wpływy.
SUPER EXPRESS
Legia zbłaźniła się w Bielsku.
Wyjazd do Bielska-Białej na mecz z Podbeskidziem miał być spacerkiem. „Górale” nie wygrali w tym sezonie żadnego meczu u siebie, a Legia pokonała ich w lipcu 5:0. Do tego warszawianie przyjechali po serii trzech ligowych zwycięstw. Starcie pod Klimczokiem okazało się jednak drogą przez mękę, a wicemistrzowie Polski tylko zremisowali 2:2, strzelając wyrównującego gola w ostatniej sekundzie! Legioniści od początku wyglądali jak dzieci we mgle i z trudem przychodziło im kreowanie jakichkolwiek sytuacji.
Obok jest też tekst o derbach. W relacji pada stwierdzenie „najlepsza reklama Ekstraklasy”, poza tym – nic interesującego.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wygra Messi!
A gdzie jest Krychowiak? – pyta Boniek. Kontynuujemy to, co cytowaliśmy w Fakcie.
A co mnie obchodzi, że ktoś popełnił błąd i nie nominował Krychowiaka? To moja wina? Wygrał Ligę Europy, strzelił w finale gola, świetnie grał w La Liga, był podporą reprezentacji, więc jak najbardziej zasługuje na miejsce nawet na podium i ja tak typuję.
Byliśmy zbyt pasywni – przyznaje Arkadiusz Głowacki w wywiadzie po derbach.
Znowu, jak w poprzednich meczach u siebie, zrobiliście z bramkarza rywali bohatera.
– Może tak, może nie. W piłce decydują niuanse, wykończenie akcji. Z tym jest u nas raz lepiej, raz gorzej. Powtarzam – ten mecz mógł się różnie potoczyć. Ale trzeba też jasno zaznaczyć – na początku graliśmy źle, a to co stało się potem, było już tego konsekwencją.
W końcówce brał pan udział w szarpaninie z zawodnikami Cracovii. O co poszło?
– Nie ma o czym mówić. Emocje.
Jak się teraz pozbieracie? Sytuacja Wisły w tabeli robi się mało ciekawa, a przed wami trzy spotkania, w których możecie nie wywalczyć nawet punktu.
– Sami widzicie, że teraz można się jeszcze pomęczyć z tym co się stało w derbach, ale już od wtorku trzeba myśleć o tym co nas czeka. Musimy się szybko się pozbierać. Po takim meczu są jakieś urazy, po porażce ciężej dochodzi się do siebie, ale to w żadnym wypadku nas nie usprawiedliwia. Pojedziemy do Poznania zaprezentować się godnie. Nic się pod tym względem nie zmieniło.
To się w głowie nie mieści. W Zabrzu mówią dość.
Dla zabrzan remis jest porażką, bo wciąż mają bardzo mało punktów i zajmują ostatnie miejsce w tabeli. W tym sezonie wygrali tylko raz – 18 września ze Śląskiem 2:0. – Samymi remisami się nie utrzymamy. Konieczne są zwycięstwa – przyznawał obrońca Rafał Kosznik, który w sobotę prezentował się bardzo mizernie. – Mieliśmy apetyty na trzy punkty, a mamy jeden. Postawiliśmy się Legii i Lechowi, można tak wymieniać długo. Nie jesteśmy kalekami. We wtorek w meczu z liderem musi być lepiej – mówił trener Leszek Ojrzyński. Kibice mają dosyć słabej postawy zespołu. „Drużyna bez ambicji, stadion ciągle w budowie – to, co się dzieje w Zabrzu, nie mieści się w głowie” – taki transparent rozwiesili na trybunach fani, których na stadionie przy Roosevelta pojawia się coraz mniej. Po meczu kibice mieli pretensje do Ojrzyńskiego. Na internetowych forach pojawiły się żądania jego dymisji.
W Śląsku już tylko prezes broni trenera.
Wrocławianie śrubują rekord meczów bez zwycięstwa, choć w piłkę grają już lepiej niż na początku listopada. Wystarcza to, że prezes klubu Paweł Żelem nadal wstrzymywał decyzję o zdymisjonowaniu Tadeusza Pawłowskiego. Przychodzi mu to z coraz większym trudem, bo właściciele oczekują zwycięstw. Z trenerem po meczu nikt z władz klubu nie rozmawiał. W niedzielę normalnie przyszedł do pracy, prowadził zajęcia z drużyną i na poniedziałek zarządził zbiórkę przed wyjazdem do Niecieczy. A więc pozorny spokój, nic się nie zmienia. Tyle że jego potencjalny następca w klubie pracuje już drugi tydzień. To asystent Grzegorz Kowalski, trener Śląska sprzed lat, posiadający licencję UEFA Pro. Prezes Żelem zmiany na stanowisku głównego szkoleniowca może więc dokonać w każdej chwili. Wystarczy telefon – do Pawłowskiego i do Kowalskiego.
Afera z prezesem w tle. Mija 35 lat.
Panie, weź pan ten mikrofon! – to zdanie rzucone do dociekliwego reportera przez asa piłkarskiej reprezentacji Polski Zbigniewa Bońka stało się znakiem rozpoznawczym burzliwej historii, którą nazwano „aferą na Okęciu”. Skutki afery przeszły wszelkie wyobrażenia. Sprawa zrobiła się polityczna. Piłkarska „Banda czworga” dla władz stałą się nagle tylko trochę mniej ważna niż Lech Wałęsa i Solidarność. Władza ludowa uznała, że w obu przypadkach chodzi o to samo – o łamanie narzuconych zasad i wybijanie się na niepodległość. Selekcjoner i prezes PZPN stracili swoje stanowiska, a czterej czołowi piłkarze zostali zdyskwalifikowani. – Sądzili nas jak zbrodniarzy. Zaszczuli, byliśmy wrogami ludu, człowiek na ulicę bał się wyjść, bo w gębę mógł dostać. I za co? Bo ujęliśmy się za kolegą? Głupio bym się czuł, gdybyśmy się nie ujęli – mówi Władysław Żmuda, wtedy kapitan biało-czerwonych.