Piłka to jednak niezłe koło fortuny. Przed poprzednim sezonem władze Osasuny, zatrudniając Jana Urbana, postawiły przed nim śmiały cel: awans do Primera Division. Być może był on nawet ponad stan, zważając na przeciętną kadrę i pustki w klubowej kasie. Urban poległ. Może nie z kretesem, ale fakty są takie, że klub zamiast krążyć w okolicach pól w tabeli zaznaczonych kolorem zielonym, zwykle obracał się bliżej tych czerwonych. Urbana nie ma, jest inny trener, wyciągnięty z czapki, kadra bardzo podobna, a klub z Pampeluny prowadzi w Segunda Division i jest jednym z głównych kandydatów do awansu. O co w tym wszystkim chodzi?
Hmm, może znalazł się jakiś sponsor i sypnął pieniędzmi na transfery? Sprawdzamy. Osasuna latem nie wydała jednak ani centa. Tylko piłkarze za darmochę i wypożyczenia. Albo z trzeciej ligi hiszpańskiej, albo ze słabych lig europejskich pokroju Słowenii czy Czarnogóry. Więc pudło. To może zatrudnili trenera – cudotwórcę? Niewykluczone, ale jego CV nie powala w żadnym stopniu. Pana Enrique Martina Monreala z Urbanem łączy jednak fakt identyfikacji z klubem. Hiszpan spędził w Osasunie większą część kariery zarówno zawodniczej, jak i trenerskiej, z tym, że w tym drugim fachu pracował głównie z młodzieżą i rezerwami. Kolejny mylny trop.
Patrzymy na skład, na kluczowych zawodników. Roberto Torres – sześć bramek, cztery asysty. Nino – trzy bramki, dwie asysty. Matej Pucko – Trzy bramki, asysta. Oier – dwie bramki, asysta. Trzech spośród czterech najlepszych statystycznie piłkarzy Osasuny miał do dyspozycji również Urban. Pytanie – czy po prostu okazał się za słaby, nie potrafił dotrzeć do piłkarzy, porozstawiać ich na boisku, czy zaważyło coś innego? Zdaniem dyrektora sportowego, Petara Vasiljevicia, poprzedni sezon był słaby i omal nie skończył się spadkiem do trzeciej ligi, bo zawodnicy musieli zaadaptować się w nowym, wymagającym nieco innych umiejętności otoczeniu.
Podsumujmy fakty: Osasuna nie kupiła wielkich piłkarzy, nie zatrudniła trenera z nazwiskiem i nie sprzedała kluczowych graczy z poprzedniego sezonu i prowadzi w Segunda Division. W tym samym momencie sezonu poprzedniego, pod batutą maestro Urbana, była na miejscu czternastym. Wnioski każdy może wysnuć sobie samodzielnie. Jedni powiedzą: e tam, nie miał chłop szczęścia i tyle. Drudzy, że po prostu koncertowo spartaczył robotę, a prawda może leżeć gdzieś po środku.