Reklama

Amerykański związek zakazuje… gry głową

redakcja

Autor:redakcja

11 listopada 2015, 22:36 • 4 min czytania 0 komentarzy

Za oceanem dochodzi właśnie do prawdziwej rewolucji. Czyżby miejscowi działacze wpadli na dziwny pomysł uatrakcyjnienia rozgrywek? Miałby nastąpić koniec ery „długiej lagi”, napastników biegłych jedynie w dziedzinie przepychania się z obrońcami? Koniec z wrzutkami na aferę? Oczywiście nie. Przynajmniej na razie całkowity zakaz dotyczy jedynie młodych piłkarzy do lat dziesięciu i ma na celu ochronę ich zdrowia.

Amerykański związek zakazuje… gry głową

Być może w pierwszym momencie cała sprawa brzmi groteskowo. Ot, kolejne dziwactwo amerykańskich działaczy sprzężonych z naukowcami. Niektórzy doszukują się tu kolejnego zamachu na wolność osobistą. Przyglądając się jej jednak bliżej nie wydaje się już tak pozbawiona sensu. Wszystko zaczęło się od badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Purdue w stanie Indiana. Grupa naukowców zdecydowała porównać liczbę, siłę i wpływ na mózg uderzeń w głowę podczas treningów piłkarskich i futbolu amerykańskiego. Ich wyniki były zdumiewające:

Odsetek mocnych uderzeń był praktycznie taki sam pomiędzy piłkarkami i drużyną amerykańskich futbolistów, co bardzo nas zaskoczyło. O ile zawodnicy futbolu amerykańskiego mieli ich więcej podczas jednego meczu, tak piłkarze i piłkarki nadrabiali to codziennymi treningami – mówił Eric Nauman, jeden z badaczy.

Właśnie ta powtarzalność uderzeń głową ma być najgorsza. Mordercze treningi a’la Miroslav Klose nie tylko doprowadziły do mistrzowskiego poziomu, ale prawdopodobnie również do poważnych uszkodzeń mózgu. Wedle naukowców sytuacja piłkarzy może być gorsza niż sportowców narażonych na mocniejsze, acz rzadsze uderzenia w głowę:

Jeśli rzeczywiście porównać mózgi osób, które doświadczyły wielu słabszych uderzeń z tymi, którzy otrzymali jedno bardzo mocne – ich mózgi wyglądały gorzej. Nie sądzę by dziś ludzie dostatecznie to doceniali – tłumaczył Nauman.

Reklama

Jak się okazuje długie wykopy bramkarzy są nie tylko z reguły beznadziejną strategią okraszoną stratą, ale również źródłem najpoważniejszych urazów. To właśnie rywalizacja o spadającą z dużej wysokości piłkę owocowała najdotkliwszymi uderzeniami w głowę. Wedle stwierdzeń badacza chodzi o siłę o wartości 150 procent tej, którą uznaje się za groźną.

W związku z tymi zagrożeniami, przekładającymi się na 50 tysięcy zgłoszonych kontuzji rocznie tylko wśród zawodników z ogólniaka, przedstawiciele rodziców graczy udali się do sądu. Decyzje piłkarskiego związku wynikają właśnie z ustaleń dokonanych podczas procesu. Steve Berman reprezentujący składających wniosek nie ukrywał, że cel został osiągnięty:

Założyliśmy tę sprawę by zwrócić uwagę amerykańskiego związku piłki nożnej i jego organizacji związanych z piłką młodzieżową na kwestię kontuzji głowy wśród młodych graczy. Wraz z rozwojem naszej inicjatywy czujemy, że osiągnęliśmy nasz cel i nie widzę powodu by kontynuować proces. Cieszymy się, że zdołaliśmy odegrać rolę w kwestii rozwoju bezpieczeństwa dzieci, które grają w piłkę nożną.

Póki co członkowie związku nie wydają się specjalnie zmartwieni obrotem sytuacji. Praktycznie wszyscy jednogłośnie dziękują za zwrócenie uwagi na problem, czy podkreślają radość z przynależności do światowej awangardy w tym temacie. Być może jednak mniej przychylnie podchodzą do kwoty 590 tysięcy dolarów jaka została zasądzona na rzecz poszkodowanych.

Niewiadomo też jak przepisy będą wyglądały w praktyce. Dotychczasowe zapewnienia mówią o jednoznacznym zakazie gry głową dla zawodników mających dziesięć lat i mniej. Dodatkowo młodzi piłkarze w wieku 11-13 mają mięć limitowaną ilość zagrań. Dokładniejszą wizję rewolucji związek ma przedstawić w ciągu trzydziestu dni.

Niewątpliwie cała sprawa jest mocno kłopotliwa dla trenerów – w końcu będą musieli zmierzyć się z wieloma problemami. Jak uczyć dośrodkowań? Jak bramkarzy uczyć wykopów? Niewykonalnym wydaje się też całkowite wyeliminowanie wyższych zagrań – jak wtedy skutecznie prowadzić walkę o piłkę bez możliwości zagrania głową? Oczywiście możemy też pytać czy te reformy w ogóle mają sens. W końcu decydując się na kontaktowy sport należałoby liczyć się z ewentualnym zagrożeniem zdrowia. Można też żartować, iż niedługo zabronione zostanie oddawanie mocnych strzałów by uchronić bramkarzy. Takich wątpliwości nie ma jednak Taylor Twellman, były napastnik MLS, który został zmuszony do zakończenia kariery przez wiele wstrząsów mózgu. Sprawę komentował na bieżąco na twiterze:

Reklama

Zrzut ekranu 2015-11-11 o 22.33.13

Kacper Gawłowski

Najnowsze

Anglia

Thiago Silva nie zamierza kończyć kariery. Rozważa powrót do byłego klubu

Arek Dobruchowski
0
Thiago Silva nie zamierza kończyć kariery. Rozważa powrót do byłego klubu
1 liga

Padnie rekord frekwencji w I lidze! Bilety na derby Trójmiasta wyprzedane!

Arek Dobruchowski
1
Padnie rekord frekwencji w I lidze! Bilety na derby Trójmiasta wyprzedane!
1 liga

Chłopak z Bronksu. Jakub Krzyżanowski to nowy diament Wisły Kraków

Szymon Janczyk
0
Chłopak z Bronksu. Jakub Krzyżanowski to nowy diament Wisły Kraków

Komentarze

0 komentarzy

Loading...