Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

09 listopada 2015, 12:50 • 5 min czytania 0 komentarzy

Zacząć muszę od dobrych wiadomości. Mianowicie Kuba Rzeźniczak nie zawalił żadnej bramki, nie przewrócił się, nie zagrał ręką zamiast głową, nie walnął kiksa – i ma szansę utrzymać tę serię do końca sezonu. Pod jednym warunkiem – że Czerczesow będzie konsekwentny. Na to jednak przesadnie bym nie stawiał. Nie dostrzegam jakichś zasadniczych postępów w grze Legii, nie rozumiem jak w ataku mogą grać ludzie tak przeciętni jak Prijović z Trickovskim, no i nie wiem ile razy musi Duda trafiać z rogu swoich kolegów w głowę, żeby zechcieli odbić sprezentowaną piłkę do bramki. Ile razy w ciągu minuty Vranjes może stracić futbolówkę (podpowiadam – trzy razy) iiiiii… ciągnąć to można w nieskończoność.

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Symbolem nietrafionych zakupów niech będzie Masłowski. Na sklepie Legii (Łazienkowska, firmowy) widnieją dwa wielkie fotosy piłkarzy „gotowych do walki” – Rzeźniczaka właśnie (niegotowy) i Masłowskiego (niegotowy chronicznie i do „bulu bez nadzieji”). Ten drugi kosztował 800 tysięcy, z podpisem milion, z pensją w tym roku milion dwieście w euro wszystko, a pożytku zero. Broni się Legia (no, atakuje) Nikoliciem, ale kupienie seryjnego króla strzelców nie niosło ryzyka żadnego. Ktoś powiedział o Lechu, że jest słaby, bo atmosfera w nim jest zimna, korporacyjna. W Legii wyczuwa się podobną. Jako spec od narzekania widzę to po trybunach. Ale jak wiadomo w piłce parę goli dzieli nas od szczęścia, zazwyczaj nieoczekiwanych – dlatego nie wykluczam nawet i tego, że ostatni będą pierwszymi, co zresztą już w opisano w Biblii, dawno temu.  Jest to ewangelia św. Mateusza 20, 1-16, która generalnie mówi o tym, jak właściciel winnicy roluje ciężej pracujących robotników, a nagradza tych, co przyszli ostatni… A kiedy ci pierwsi protestują, szefunio mówi niemal tak jak prezesi piłkarskich klubów: „Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czemu zepsutym okiem patrzysz, że jestem dobry? Tak właśnie ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”.

To wersety 14-16, dokładnie. A wynika z nich, że niewykluczone że i Rzeźniczak wznosić kiedyś będzie jako kapitan puchar za mistrzostwo, czego mu życzę, niczym odkupienia wszystkim grzesznikom.

Zresztą Mateusz proroczo opisał w Nowym Testamencie dzieje futbolu w… Łodzi, Widzewa i ŁKS, no i reakcji Jezusa. To z kolei: rozdział 8, wersety 24-25: „A wtem nadeszła wielka fala i zalała łódź. On tymczasem spał”.

Nie znałbym tego, gdyby nie dawny transparent na Legii, z epoki – jak i dzisiaj – pobożnych życzeń.

Reklama

* * *

Prasa wszędzie, że Mou znowu przegrał, ale taka to nowina jak wygrana PiS w wyborach albo to że się ochładza zimą, osobliwie ku wieczorowi (Hulka-Laskowski). No więc osobliwie ku wieczorowi dobrze pogrywa Piast i coraz więcej ludzi nie zdziwi się wcale, gdy sięgnie po mistrzostwo. Zreszta wiele klubów czyniło to ostatnio, różnych, takich jak Lech, Legia, Śląsk nawet i świat się wbrew przepowiedni Majów nie skończył. Ja też kombinując co się stanie jeśli Piast wygra lige odpowiadam sobie po engelowsku: Co się stanie? Nic się nie stanie. Byli już mistrzowie słabsi, byli i kupieni – ten wygląda fajnie, bo zwyczajnie. Przy okazji można się dowiedzieć, że czeski wcale do polskiego niepodobny, inaczej Latal nie potrzebowałby tłumacza, ani my. Piłkarsko Latal więcej też zwojował od Czerczesowa i reszty (wice Euro 96, wtedy Pepiki zaimponowali mi, bo kartki i sędziowie wykluczyły cały skład bodaj z półfinału – siedmiu ludzi – a oni wzięli i wygrali!). Szkoda może tylko, że ogrywają nas czesko-słowackie rezerwy, ale ci pierwsi niedawno orżnęli Holandię (w dziesięciu), a drudzy – Hiszpanię. W czym Vacek gorszy od reszty pomocników ligi? W niczym. A Mraz? Od razu, w sporze z Gikiewiczami byłem po jego stronie, a nie kapusiów, zwłaszcza iż pamiętałem przesławne zdanie Kazia G. (nie Grenia, choć przypomniał mi się podsyłając nowy nr telefonu – chyba na fali Bonda końcówka to 007…). No więc Pan Kazimierz mawiał: „lepszy pijany Gorgoń, niż trzeźwy Ostafiński”. Potem to samo było z Kowalem i Mielcarem…

Akurat zaprosił na urodziny do pubu Łazienkowska 3 ambasador Jesionek. Facet, który postawił Kaziowi pomnik przed Narodowym i wyżebrał pieniądze, najął artystę, zaczął herkulesowa pracę i ją dokończył, co w Polsce rzadkie bardzo! Podarowałem mu książkę z dedykacją, iż ja Trenerowi służyłem piórem, przeminie, a on postawił Pomnik ze Spiżu, który jest na Wieczność. Niby pompatycznie, ale prawdziwie, papier jak wiadomo żółknie, zamiast zielenieć, frunie na byle wietrze…

Towarzystwo było mieszane, Kwach zajrzał (nie wiem czemu nazwał mnie „szydercą”, ja taki miły człowiek jestem), a samolotem doleciał Pan Sławek, ten który ocenia sędziów w C+, nieodwołalnie i ostatecznie, a reszta zasłuchana… Pytam go jak może to robić, skoro arbitrem był raczej marnym i takim do przynoszenia fłaszki, na co on odpowiedział niezwykle rezolutnie: „Dlatego, że właśnie ja popełniłem te wszystkie błędy podczas własnego sędziowania!”.

I dodał, że arbitrom na kursach powtarza, że mają być jak tirówki przy drodze: zadbać o klienta, ale drugim okiem pilnować auta.

Chodziło nam o ustalenie jak przypilnować akcji w polu, a zarazem linii spalonego…

Reklama

No i wigor mu pozostał z dawnych lat, mianowicie gdy ktoś podjął się przyniesienia flaszki, rzekł: weź od razu dwie, po co tyle chodzić!

To mu zostało też z kariery.

* * *

Aha, tego Mourinho wdeptują wszyscy poza Dynamem Kijów (dla mnie wystarczy, LM znów na wyciągnięcie ręki), a ciszej o Kloppie. 1:2 Liverpoolu z Crystal Palace to przecież największy obciach tej kolejki, w której nie wygrały i CFC, i MC, i Arsenal. Klopp ma legendę opartą na jednym klubie niestety i wielkich transferach, i połowie kadry Niemiec, i życiówce aż trzech Polaków (którzy jak to Polacy – a wyborów żadnych nie było – i tak ze sobą mocno byli skłóceni).  No więc Klopp wyczekuje zakupów, ale sklep otworzą w styczniu dopiero.

No i jak Jordan Henderson ma być Gerrardem, to ja przepraszam. Strzał z dystansu ma dokładnie tak samo niegroźny, jak cała polska liga, choć to Anglik i mógłby się nauczyć od Stevena, gdy tamten żył, na boisku…

* * *

O 13.30 ma być prezentacja nowego rządu, i przed chwila usłyszałem frapującą wiadomość: iż zlikwidowane zostanie Ministerstwo Sportu! Nie wiem czy to się ziści, ale jestem za, z jednego powodu:

W USA nie ma takiego ministerstwa, za to jest sport.

Ministerstwo Sportu to historycznie zestaw złodziejaszków, nieudaczników bądź łapówkarzy, co na jedno wychodzi, zajmujących się dzieleniem cudzych pieniędzy na takie wydarzenia sportowe  jak przeciąganie liny na przykład. Jasne, ze inne ministerstwa też marnują kasę, dużo kasy, ale byłoby jedno mniej! A sport istniałby nadal.

Pomarzyć, dobra rzecz.

Horacy miał rację: chwilo trwaj!

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...