Potwierdziło się to, co wiedzieliśmy już przed meczem Bayernu ze Stuttgartem: ci pierwsi mają najlepszą w lidze ofensywę (33 bramki strzelone), a drudzy najgorszą w lidze defensywę (23 bramki stracone). Dzisiejsze spotkanie w Monachium sprawiło, że jedni i drudzy do tego bilansu mogą dopisać po cztery gole. Przemysław Tytoń wspólnie z kolegami mogli mieć jednak poważne obawy, jak to wszystko się skończy. 0:4 przegrywali już po 40 minutach…
Stuttgart od samego początku musiał już gonić. Spójrzcie na powyższy screen – to jedna z kontr wyprowadzonych przez Bawarczyków. Aż sami się zastanawiamy, na co liczyli goście, wiedząc, że Guardiola wstawia do składu Robbena, Costę, Lewandowskiego, Muellera i Comana. Strzelanie rozpoczął ten pierwszy, po świetnej asyście Costy, potem trafił Brazylijczyk, wreszcie – Lewy, no i Mueller, najmłodszy strzelec 150 goli dla Bayernu w historii. Ten ostatni zanotował też dwie asysty.
Trudno nie było odnieść tradycyjnego wrażenia, że Bayern się bawi. Gospodarze wyprowadzali tak szybkie ataki, że nam wzrok męczył się już od samego patrzenia. Koledzy Tytonia zostali dziś wsadzeni na niezłą karuzelę, te cztery ciosy to niski wymiar kary. Polski bramkarz? Co mógł obronić, to obronił, mogło być gorzej – przy samych golach bez szans. Do kolegów z pola pretensji mieć jednak nie może, zespół Pepa jest w tej chwili poza zasięgiem całej ligi. Niedawne 0:0 we Frankfurcie w żaden sposób tego nie zmienia.
Bayern, mając 34 punkty na 36 możliwych, może pochwalić się najlepszym startem w historii ligi. No i liczba oddanych dziś strzałów – 34, najwięcej od dobrych kilku lat. Dziesięć z nich zatrzymał zresztą Tytoń… Zmartwienia? Jedno. Nazywa się Robben. Marnował dziś sytuacje, nie podawał kolegom. Jeden z niemieckich portali napisał: „Czasami zbyt samolubny i uparty. Pretensje miał do niego Lewandowski”. I my też mamy – jeśli partnerzy są lepiej ustawieni, warto podać. W ogóle warto podawać. Robben jest zbyt dobry, by siedział na ławce, ale zbyt słaba może być drużyna, jeśli jej czołowi piłkarze mają chyba od dawna własne nierozwiązane sprawy.
***
Co poza tym? Borussia Dortmund gra jutro, akurat z Schalke. Trzej pozostali przedstawiciele na Ligę Mistrzów pogubili natomiast punkty – Wolfsburg (od 13. minuty grał bez Draxlera po czerwonej kartce) po trzech zwycięstwach z rzędu przegrał z Mainz, Bayer (też w dziesięciu) przerżnął u siebie z FC Koeln, a Gladbach zremisowało z Ingolstadt. Tych ostatnich można rozgrzeszyć, bo pod wodzą trenera Schuberta osiągają znakomite wyniki, nawet w tygodniu po raz drugi podzielili się punktami z Juventusem. Nic dziwnego, że na starcie z beniaminkiem mogło braknąć sił, może nawet motywacji.
Coraz gorzej wygląda sytuacja Bayeru. Podopieczni Rogera Schmidta nie robią zauważalnych postępów, raczej stoją w miejscu. Pewne, odszedł z klubu m.in. Son, ale nie jest to strata pokroju Kevina De Bruyne w Wolfsburgu. Zresztą, Schmidt paru nowych zawodników dostał, w tym Chicharito. Meksykanin w sześciu ostatnich meczach, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, strzelił dla Aptekarzy osiem goli. Dziś jego jedyne trafienie to było zbyt mało, by skończyć choćby z remisem.