Reklama

Lech chce się odbić od dna… Jak nie teraz, to kiedy?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

26 września 2015, 11:10 • 4 min czytania 0 komentarzy

Pora na kolejny maraton z Ekstraklasą. Nie będziemy was oszukiwać – na dzisiejszej trasie nie brakuje zakrętów, dziur i innych przeszkód. Już pierwszy odcinek – mecz Górnika Łęczna z Podbeskidziem – może być ciężki do przebrnięcia. Później jest już jakby z górki, ale mecze Cracovii z Ruchem i Lecha z Górnikiem Zabrze też mogą sprawić problemy.

Lech chce się odbić od dna… Jak nie teraz, to kiedy?

Wybaczcie negatywny ton, ale nie mamy zamiaru pudrować rzeczywistości. Oczywiście może być dziś w Ekstraklasie również całkiem zabawnie, więc mimo wszystko – zachęcamy do:

a) udziału w tym maratonie,

b) rozgrzewki, a za taką uznać należy przeczytanie naszej zapowiedzi.

Czy Górnik ustrzeli klasycznego “hat-tricka”?

Reklama

W porównaniu z większością klubów Ekstraklasy Górnik Łęczna to jeszcze podlotek, ale swoje 36. urodziny chce uczcić hucznie. Będzie poczęstunek, będą zniżki na bilety, a kto wie – może i fajerwerki pójdą w ruch. Jednak najważniejszym punktem programu ma być mecz i trzecia ligowa wygrana podopiecznych Jurija Szatałowa z rzędu. Taka seria Górnikowi od momentu powrotu do Ekstraklasy zdarzyła się tylko raz, i to w dodatku z przerwą pomiędzy sezonami. A jeśli chodzi o “klasyczny hat-trick”, czyli trzy triumfy tydzień po tygodniu, to niestety – ostatni raz fani poczuli, jak przyjemne to uczucie, jeszcze w pierwszej lidze.

Już w czasach Ekstraklasy to trzecie podejście. Poprzednie dwa zakończyły się porażkami – po ograniu Pogoni i Cracovii, Górnik przegrał w Jagiellonią, a po zwycięstwach z Ruchem i Górnikiem Zabrze na początku tego sezonu, lepsza okazała się Legia.

Ale Podbeskidzie to inna para kaloszy, więc jesteśmy dobrej myśli.

Czy Podoliński zmieni system?

Mówisz: “3-5-2”, myślisz: “Podoliński”.

Reklama

System ten w naszej piłce był na tyle rzadkim zjawiskiem, że młody trener stosujący go regularnie w Dolcanie Ząbki (z powodzeniem) i później w Cracovii (bez powodzenia), stał się kimś w rodzaju ambasadora marki. Czy w Podbeskidziu pozostanie jej wierny?

Naszym zdaniem: nie, przynajmniej na razie. System jest na tyle wymagający, a potencjalni wykonawcy na tyle mizerni, że wprowadzanie go w tym momencie można by porównać do wycieczki pod stadion Legii w dniu meczu w celu śpiewania pieśni pochwalnych Polonii. Klasyczne proszenie się o wpierdol.

Wiele wskazuje natomiast na to, że wraz z przyjściem nowego trenera, rolę lidera defensywy stracił Krystian Nowak. Czyli Podoliński pracę domową odrobił.

Czy Cracovia znów gra bez obrony?

Zaczniemy od pewnej szokującej statystyki.

– Cracovia w trzech ostatnich meczach ligowych: 8 goli straconych.
– Cracovia we wcześniejszych piętnastu (!) meczach ligowych za kadencji Zielińskiego: 8 goli straconych.

Oznacza ona oczywiście problemy. Metamorfoza drużyny pod wodzą Jacka Zielińskiego to nie tylko świetna gra na wyjazdach, widowiskowe mecze w wykonaniu piłkarzy ofensywnych, ale przede wszystkim poprawa tego, co najbardziej szwankowało za Podolińskiego, czyli formacji obronnej. Teraz wyraźnie z tonu spuścił Sretenović, Wójcicki jest kontuzjowany, a pod dużym znakiem zapytania stoi występ Wołąkiewicza…

Sami już nie wiemy, czy ta ostatnia wiadomość jest dobra czy może zła dla Ruchu Chorzów.

Kto jest słabszy – Koj czy Cichocki?

Ruch Chorzów przed sezonem musiał rozwiązać wiele problemów personalnych związanych z odejściem graczy pierwszego składu. O ile Starzyńskiego, godnie zastąpił Lipski, o ile za Babiarza przyzwoicie gra Urbańczyk (mniej przyzwoicie – Iwański), o ile w ataku po odejściu Kuświka, nieźle wyglądał Visnakovs, a teraz Stępiński, o tyle w obronie powstała wielka dziura. Helik niezdolny gry, Malinowski pożegnany i Waldemar Fornalik musi wybierać pomiędzy Michałem Kojem a Mateusz Cichockim.

Czyli między dżumą a cholerą. Pierwszy ma u nas średnią not 3.40, drugi – 3.00. Obaj już zdążyli zawalić swoje. Łącznie zaliczyli może jeden przyzwoity występ. Nie zazdrościmy. Nie rozstrzygniemy też kwestii, który jest słabszy – dla obu poziom Ekstraklasy to chyba za wysokie progi.

Czy Lech w końcu wygra?

Nie mamy zamiaru się przesadnie rozpisywać. Tak, wygra. Dostaliśmy cynk od zaprzyjaźnionych wróżbitów. Przełamania w meczu z Ruchem nie można nazwać “wielkim”, ale jednak nastąpiło. Dziś też nie będzie szampana, spodziewamy się raczej innych cieczy – krwi, potu i łez, ale trzy punkty zostaną w Poznaniu. Jeśli nie z Górnikiem, który co prawda ostatnio w końcu wygrał, ale wciąż wygląda blado, to do cholery z kim?

Naprawdę, już nawet nie chce nam się żartować z poznaniaków. Taki mistrz to też wstyd dla całej ligi, chyba najwyższa pora, by pewne rzeczy wróciły na swoje miejsce.

Ile razy komentatorzy, dziennikarze, kibice wspomną dziś o pamiętnym meczu?

Oj, wiele. To będzie motyw przewodni szydery, więc… przeżyjmy to jeszcze raz.

BqD2n00

f70WQyh

ECpLqQ7

Najnowsze

Ekstraklasa

Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”

Kamil Warzocha
2
Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”
Liga Narodów

Nowe reguły losowania grup eliminacji MŚ. Jeśli zwolnić trenera, to teraz

AbsurDB
10
Nowe reguły losowania grup eliminacji MŚ. Jeśli zwolnić trenera, to teraz

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”

Kamil Warzocha
2
Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...