Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

31 sierpnia 2015, 15:03 • 4 min czytania 0 komentarzy

Ja to mam pecha, jak Franek Dolas. Co chcę dobrze, wychodzi słabo, a przecież to ja mam rację, zawsze. Tak ma górne trzy procent, niezrozumienie. Coś jak Kopernik mówiący, że to Ziemia kręci się wokół Słońca, a nie  – co widać przecież – na odwrót! I że Ziemia nie jest płaska (tylko nie mówcie, że okrągła – jest kulista). Cóż, pionierzy giną od strzałów w plecy i taki mój los również. Widzę to po tekście o Darcy’m Wardzie.

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Tysiące ludzi nie zrozumiało, setki chciałyby mnie zabić, za to iż ich wskazałem jako winnych.  Tak, bo to dla was ścigają się po sto na godzinę bez hamulców, i z waszych biletów kupują jeszcze mocniejsze silniki. Nie chciałbym używać niestosownych porównań historycznych, ale psychologiczne mogę. Znany jest syndrom zrzucania z siebie odpowiedzialności, symbolicznego odkupienia winy – tak, to nie ja jestem winien.

Zachowaliście się jak stado baranów. Przewidywalnie. Co wzmacnia jedynie moją chorobę – udrękę bycia inteligentnym.

Natomiast co do Warda – bardziej od mojego tekstu zdziwił mnie tytuł w gazecie „Lekarze dają nadzieję”. Wczytałem się w tekst, jednak pełen nadziei. A tu – że dają nadzieję, że zacznie ruszać ręką!

Mój Boże, o co ta dyskusja, poza tym, że niczego nie da? Ten sport, małomiasteczkowy, daje emocje kosztem żywych ludzi. Cyrk obwoźny połączony z szafotem.

Reklama

A wy, tylko widownia, tak jest!

*

Miałem coś przewrotnego napisać. Na przykład:

*

Piast zasłużonym liderem…

Ostatni w tabeli Górnik…

Reklama

Zawisza dołuje w I lidze…

Dolcan ma Dźwigałę…

Ruch gra w kratkę niebieską…

Oczywiście spóźnił się Jodłowiec…

Ceramika trzyma się nieźle…

Yankees szykują się do sezonu…

Miedź z Tarasiem wygrywa…

Bielsko czeka na trenera…

Albo Lechia…

Łagodni byli sędziowie, tylko osiem żółtych…

Korona uratowała remis…

I Legia również…

*

No więc gdybym zechciał, bym wam wprost naubliżał, jak wy mnie. Najprościej, pierwszymi literami poprzedniego, nudnego mega akapitu – ale mógłby się spodobać, poza Yankees bardzo zrozumiały. Cos dla ludzi. To dlatego dziś w Zetce wymienili inteligentnych dziennikarzy, ale niezależnych, na wróżbitę. Ja, na szczęście, nie piszę na zamówienie (to znaczy piszę, ale nie za grosze) i pozwólcie, że pozostanę z wieloma ludźmi w stanie wrzenia. To bardziej twórcze niż marazm. A ze można się sparzyć? Ja tak mam cale życie.

*

Akurat 35-lecie Solidarności. Napisze tyle… W 1980, w sierpniu, urodził się mój syn, a jego mama była z Gdańska, ze Stogów jak Wałęsa (piszę „była” – w tym roku odeszła od nas, chora na raka). Jej bracia – obaj stoczniowcy. Obserwowałem to z bliska i byłem wniebowzięty. Po pierwsze bunt przeciw mocniejszym. Po drugie chwilowa wolność, ale taka pełną piersią. 10 milionów Polaków zapisało się do Solidarności (komuchy miały 3 miliony). To było tak, jakby wygrać Ligę Mistrzów startując z 3 ligi!

Szybko nas spacyfikowali, na lata. I przyszedł rok 1989. Raz w życiu gdzieś się zapisałem – do Solidarności. Koledzy wybrali mnie szefem Komisji Zakładowej w Piłce Nożnej. Żebym walczył o ludzi. Szefowie nie należeli…

Niestety, objawiło się to u Polaków, co mądrze opisał Sienkiewicz: nie dość, że nie wszyscy chcą razem, to każdy w swoją stronę, byle jak najwięcej w garści zostało…

I tak żeśmy się wzajemnie rozkradli, podzielili, co dotyczy też sportu i jego widowni.

W każdej rodzinie jest jedna osoba, która kieruje się dobrem wspólnym, nie więcej niż jedna. I taką należy odszukać, wspierać i pomagać.

Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że choć nawołuję do rozsądku, i do zgody, i do uśmiechu – nikt mnie nie traktuje poważnie.

To świadczy jedynie o tym, że ludzie w większości sami nie są zbyt poważni.

A wracając do Solidarności – jest jak Powstanie Warszawskie. Chwalebne, i przegrane.

Każdy w swoją stronę. Jak mówił Bismarck – dać Polakom wolność, niech rządzą, a sami się wykończą…

Możecie się jeszcze ocknąć.

PS Aha, jak odzyskaliśmy wolność, każda redakcja mogła przejąć tytuł na własność, Jak Polityka (do dziś), a dziennikarze się wzbogacić. Nam wmawiano, że mamy na to szansę, bo w we właściwej Komisji (Likwidacyjna, RSW) jest nasz czlowiek, futbolista zapalony i do tego patriota.

Sprzedał nas wszystkich jakiemuś tirowcowi spod Konina.

Nazywał się, nie ten spod Konina tylko ten decydent, wiecie jak?

Donald Tusk.

Wtedy wolna Polska sprzedała mnie po raz pierwszy.

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...