Jeszcze kilka miesięcy temu niski z Legii chciał bić tego z długimi włosami, który uderzył ich panią. Drągowski latał po boisku, słownie atakował sędziego, za co potem został ukarany, a boisko opuszczał ze łzami w oczach. Michał Probierz stwierdził tylko, że pierdolnie sobie whisky. Ostatnio zapytany o tamten wieczór, odparł: było grubo. Kilka godzin wcześniej Jagiellonia, rewelacja sezonu, przegrała w mocno kontrowersyjnych okolicznościach w Warszawie z Legią…
Michał Probierz z Henningiem Bergiem się nie lubią. Zaczęło się półtora roku temu, kiedy poszło o Jagiełłę. Norweg miał pretensję, że wypożyczony do Lechii skrzydłowy nie gra regularnie. Mówił, że nie takie były ustalenia. Ówczesny trener gdańszczan się zdenerwował: – Dziwię się, że ktoś, kto w ogóle nie stawia na młodzież, wypowiada się w ten sposób. Proponuję panu Bergowi zająć się swoją drużyną, a nie Lechią Gdańsk. To, że był dobrym piłkarzem i mówi płynnie po angielsku, nie znaczy, że musi być lepszym trenerem od Polaków.
Probierz od dawna ma problem z zagranicznymi szkoleniowcami i tym, jak się ich tutaj traktuje. W końcu poirytowany tym wszystkim na konferencji prasowej w Białymstoku przemówił po niemiecku. – Śmieszy mnie tylko to nabożne podejście do tego, co zagraniczne. Przyjeżdża jakiś skaut z zagranicy, a u nas podejmuje się go jak wielkiego pana. Loża VIP i te sprawy. Jeżeli trener z zagranicy powie coś banalnego, ale w obcym języku, rozlega się zachwyt – tłumaczył potem w PS.
Obaj spięli się również przy okazji tego kontrowersyjnego majowego spotkania. Berg dziwił się żalom Probierza, bo – jego zdaniem – Legia była lepsza. Trener Jagi zagotował się jeszcze bardziej, wytykał brak etyki, oszukiwanie dziennikarzy i „to, że przyjechał do Polski to nie znaczy, że jesteśmy dla niego jakimiś barankami”. Zresztą, zawsze, kiedy tylko może, stara się wbijać szpileczkę. Teraz stwierdził, że poprzedniego sezonu w Legii nie przetrwałby żaden polski trener, że wychowamy komuś z zagranicy szkoleniowca. Ostatnio, gdy Probierz został zapytany o zastosowanie rotacji znanej głównie u Norwega rotację, odparł: – Uczę się od najlepszych.
Berg przed meczem w Białymstoku kontruje: – Może Probierz odczuwa presję? Cały czas mówi o mnie i o Legii. Musi być moim największym fanem.
Gorąco jest też pomiędzy kibicami, i to już od jakiegoś czasu. Było zdobywanie flag rywala, była też bijatyka w Warszawie, która przerwała mecz, przez co Komisja Ligi ukarała Legię walkowerem. Były też i gorące reakcje na trybunach na to, co działo się na boisku – kontrowersji, jak pamiętacie, wyszło sporo.
Dlatego dzisiejszy mecz Jagiellonii z Legią elektryzuje wielu. Nie jest to kreowany przez media klasyk, który opiera się na wspomnieniach. Nie trzeba dzwonić po byłych piłkarzach, nie trzeba odkurzać starych gazet, ani przypominać o czymś, co wydarzyło się dobrych kilka lat temu. Emocje między Legią a Jagiellonią może i nie są takie, jak między Legią a Widzewem, ale na pewno są. To cieszy, bo tego typu rywalizacji w Polsce jest już coraz mniej.
Zanim piłkarze w Białymstoku wybiegną na boisko, czym zamkną siódmą serie spotkań, czekają nas dwa mecze. Górnik Zabrze tradycyjnie zajmuje postawę życzeniową – życzy sobie, by wygrać pierwsze w sezonie spotkanie. W tym celu wymieniony został trener, no i pozyskano Janukiewicza, Janotę, Kwieka i Korzyma. Robert Warzycha nie mógł się doprosić o jakiegokolwiek piłkarza, zwłaszcza o napastnika, Leszek Ojrzyński – niemal na dzień dobry dostał ich czterech, w tym jednego snajpera. I dziś nowy trener Górnika podejmuje Cracovię, która jako jedyna w lidze nie straciła na wyjeździe gola. Rzecz jednak w tym, że dziś gra bez Wołąkiewicza i Polczaka (ponadto też bez Cetnarskiego), co oznacza w defensywie kilka roszad:
a) na środek wskakuje Rymaniak
b) z prawej strony na lewą przechodzi Wójcicki
c) na prawą stronę wskakuje Deleu
Lech z kolei zagląda do Mielca. Okazja jest nietypowa, bo tutaj beniaminek z Niecieczy podejmuje mistrza kraju i, jeśli ktoś spojrzałby tylko w tabelę, mógłby pomyśleć, że gospodarze są faworytem. Termalica, tak jak Lech, przegrała w tym sezonie cztery mecze, ale ona przynajmniej dwa wygrała.
Tłumaczeń, jak to możliwe, że Kolejorz wygrał tylko raz, mamy już trochę dość. Skorża opowiada bowiem albo braku odpowiednich wzmocnień, albo trudnych okolicznościach gry co trzy dni. Wszystko sprowadza się do tego, że trener poznaniaków życzyłby sobie dwóch nowych piłkarzy: jednego, który podniesie rywalizację na lewej obronie, i drugiego, który wzmocni atak.
Skorża zwraca też uwagę na to, że w niektórych sytuacja koncentracja drużyny kierowana jest na rywalizację w europejskich pucharach. Dariusz Dudka poszedł ostatnio krok dalej: – Gramy lepiej w pucharach, bo motywacja jest inna. Gramy przeciw lepszym drużynom niż w Polsce.
Teraz pytanie, czy mistrzowi Polski będzie się w ogóle chciało grać z beniaminkiem.