Być może jest za wcześnie, być może przesadzamy. Być może, ale mamy dziwne przeczucie, że dla Juventusu poprzedni sezon był szczytem i teraz kibice będą musieli przygotować się na przynajmniej delikatne pikowanie. Po dwóch kolejkach mistrz Włoch nie ma jednego punktu. Dziś przegrali z Romą i nie była to porażka nieszczęśliwa. Roma zasłużyła w całej rozciągłości i powinna wygrać wyżej, a w środku pola Juve zrobiła się przeogromna dziura.
Nie ma Andrei Pirlo, nie ma Arturo Vidala, a kontuzję leczy Claudio Marchisio. Paul Pogba z kolei jest cieniem Pogby z najlepszych meczów w poprzednim sezonie. Wydaje się być nieco zagubiony. Umówmy się, że towarzystwo Padoina i Sturaro jest – ujmując eufemistycznie – nieco mniej ekskluzywne. Nowe zakupy jak na razie też przyjmują się średnio. Mario Mandzukić? Słabizna. Lepiej Paulo Dybala, bo przynajmniej trafił do siatki, ale trudno nazwać to wejściem smoka.
Z gry ewidentnie więcej miała Roma, ale w doliczonym czasie mógł paść remis. Grający w dziesiątkę Juventus mógł wyrównać, ale po raz pierwszy ze swojej najlepszej strony pokazał się Wojciech Szczęsny. Kapitalna parada, wręcz kunsztowna. Wyczucie, refleks. Wielka klasa. Do odnotowania piękny gol Miralema Pjanicia z rzutu wolnego, ale też i ten Edina Dzeko – pierwszy w barwach Romy. Wyskoczył w górę jakby jego buty zamiast korków miały sprężyny.
Historycznego, pierwszego gola w Serie A strzeliło Carpi. Niestety, nie Kamil Wilczek, chociaż na ostatecznie przegrany 1:2 mecz z Interem wyszedł w pierwszym składzie. Punkty Nerazzurrim po raz kolejny w tym sezonie, tym razem z rzutu karnego, zapewnił Stevan Jovetić. W innym spotkaniu miazgę z Lazio, które jeszcze niedawno biło się o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, zrobiło Chievo. Cztery zero, czyli kompletna masakra.
Jeszcze krótko o drużynach, na które w Lidze Europy trafiły polskie kluby. Zarówno Napoli, jak i Fiorentina, nie mogą być w wyśmienitych nastrojach. Pierwsi wygrywali 2:0, a ostatecznie skończyli na 2:2 z Sampdorią. Drudzy wygrywali 1:0, a potem kompletnie odpuścili i dostali trzy bramki od Torino. Przy jednej z nich asystował Kamil Glik. Z ławki na boisku pojawił się z kolei Paweł Wszołek. W tej kolejce Serie A pojawiło się kilku Polaków.