Polski czwartek w pucharach był… piękny. Tak, doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że to duże słowo, ale naprawdę ciężko wyrzucić z głowy lata upokorzeń. Do szczęścia wystarczy nam więc, że nasi zrobią swoje w Europie. Mała rzecz a cieszy. Dziś pora na 238. odcinek serialu: jak łączyć puchary z ligą? Produkcję tę nazwalibyśmy dramatem psychologicznym z elementami ewidentnie komediowymi. Ale lubimy ją oglądać, fajnie, że jeszcze wiele odcinków wyemitowanych zostanie tej jesieni. W dzisiejszych Lech i Legia grają z niespodziankami początku sezonu: dużą i małą. Piastem Gliwice i Koroną Kielce.
Zapowiada się naprawdę ciekawie. Jeszcze kilka tygodni temu każdy z grających w Ustaw Ligę przed takimi meczami w piątek zapewne wstawiłby do składu po trzech piłkarzy Lecha i Legii – szykowały się dwa ostre oklepy – dziś te wybory nie są tak oczywiste. Sprawdźcie, na co (lub na kogo) warto zwrócić uwagę.
Czy Piast jest w lepszy niż Videoton?
Mistrz Węgier kontra dwunasta drużyna poprzedniego sezonu Ekstraklasy. Jeśli tak postawimy sprawę, odpowiedź jest oczywista – drużyna z Gliwic ogląda plecy zagranicznej ekipy. Jednak bogatsi o wiedzę z bieżących rozgrywek… jesteśmy w stanie zaryzykować stwierdzenie, że Piast w dwumeczu z Videotonem nie byłby bez szans.
W związku z tym doskonale rozumiemy Macieja Skorża, który zapowiada, że nie zaszaleje przy układaniu składu na dzisiejszą potyczkę. Krajowi rywale uciekają, trzeba gonić i trochę zrehabilitować się w oczach kibiców. Mecz z liderem Ekstraklasy to świetna okazja. Za to w rewanżu na Węgrzech powinno sobie poradzić kilku rezerwowych.
Czy Thomalla „zrobił swoje”?
Obejrzyjcie jeszcze raz i powiedzcie…
Co po takiej sytuacji powinien wydusić z siebie napastnik? Thomalla w strefie mieszanej rzucił: – W akcji bramkowej zrobiłem swoje, ponieważ wykorzystałem świetne zagranie Gergo.
Chcemy przestrzec sympatycznego Denisa przed takim myśleniem. Jakkolwiek patrzeć, nie trafił z dwóch metrów do bramki. Miał jednak furę szczęścia, bo raczej nie kalkulował, że piłka odbita od słupka trafi jeszcze w bramkarza. W przyszłości farta zapewne będzie mniej, więc przydałaby się odrobina refleksji.
Kim jest Sasza Zivec?
Do Gliwic trafił już w zeszłym sezonie, ale nie zdziwilibyśmy się, gdyby ta część z was, która Ekstraklasy nie śledzi szczególnie uważnie, uznała, że jest to jeden z nowych piłkarzy Latala. Generalnie raczej ciężko poważnie traktować ofensywnego pomocnika, którego w dziewiętnastu meczach stać tylko i wyłącznie na zaliczenie jednej asysty. Właśnie tak mizernym dorobkiem mógł „pochwalić się” do tej pory Słoweniec.
Nowy sezon, nowy piłkarz. Jeden z liderów drużyny lidera Ekstraklasy. Strzela bramki, dogrywa piłki, poniekąd zastępuje Vassiljeva. Coś mu pan zrobił, panie Latal?
Czy Marek Saganowski w końcu się przełamie?
To tylko przeczucie, ale… chyba postawimy na to parę złotych!
Tydzień temu opublikowaliśmy listę ośmiu ofensywnych piłkarzy, którzy na gola w lidze czekają dłużej niż „Sagan” i bardzo szybko trzeba było ją aktualizować. Z ósemki zrobiła nam się piątka – drogę do bramki znaleźli w tym czasie Krzysztof Janus, Przemysław Pitry i Patryk Małecki. Jeśli dodamy do tego fakt, że zakończyła się również seria bez gola Daniela Łukasika…
Czujecie ten lekki wietrzyk zmian? Nie?! To jeszcze jeden fakt – ostatniego gola w lidze Saganowski strzelił równo rok temu. Pokonał bramkarza Korony Kielce w meczu u siebie.
Czy warto obejrzeć mecz dla debiutu Trickovskiego?
Henning Berg zapowiada, że dziś da szansę Macedończykowi. Na razie to kot w worku. Nikt – zapewne włącznie z Norwegiem – nie wie, czego się po nim spodziewać. Ostatnie sezony to dla niego delikatny zjazd, jeśli dodamy do tego fakt, że nie jest w pełni przygotowany… To może skończyć się dziś klapą. Ale z drugiej strony – pamiętamy jego grę, chociażby dla APOEL-u.
Materiał na kota. Już bez worka.
Ile goli straci Korona?
Według nas to zależy od tego, czy wystąpi Piotr Malarczyk. Teoretycznie nie ma przeszkód, jest brany pod uwagę, ale w praktyce zamieszanie z jego transferem trwa. Dla Korony utrata kapitana to naprawdę czarny scenariusz, skuteczność bloku obronnego bez kapitana powinna drastycznie spaść. Więc stawiamy tak:
Jeśli wystąpi Malarczyk, Korona zmieści się w przedziale 0-2.
Jeśli nie, to raczej 3-5…
Fot. FotoPyK