Reklama

Tychy? Frekwencyjna Ekstraklasa. I nie wiadomo czy się z tego cieszyć…

redakcja

Autor:redakcja

20 sierpnia 2015, 12:02 • 3 min czytania 0 komentarzy

GKS Tychy zawstydza frekwencją Ekstraklasę – donosi sport.pl i nie pozostaje nic innego, jak przyklasnąć. Klub tuż po degradacji z I ligi w spektakularny sposób się podnosi, a jego mecze z ogórkowymi rywalami na zapleczu zaplecza śledzi spora rzesza tyskich fanatyków. I dobrze. Jesteśmy bardzo zadowoleni z takiego obrotu spraw, bo zawsze cieszy nas duża publika na meczach, cieszy nas doping i cieszą nas zapełnione sektory, tak za bramkami, jak i na “prostych”.

Tychy? Frekwencyjna Ekstraklasa. I nie wiadomo czy się z tego cieszyć…

Co prawda to wciąż tylko 1/3 pojemności nowego stadionu, ale i tak musi robić wrażenie. GKS Tychy grając z tak wielkimi firmami jak choć Wisła Puławy potrafi się zmobilizować i zapełnić stadion szczelniej niż silniejsi rywale z wyższych lig. Czy to tylko efekt nowego stadionu? Być może, ale przecież nowe, wymuskane obiekty stoją też we Wrocławiu czy Lubinie.

Sprawdzamy na niezawodnym 90minut.pl.

GKS Tychy – FC Koeln – ~15 000
GKS Tychy – Wisła Puławy – 5412
GKS Tychy – ROW Rybnik – 5883

A na kolejny hitowy mecz z Polonią Bytom kibice i działacze celują w siedem tysięcy. Nawet jeśli im się nie uda – szóstka powinna pęknąć “na miękko”. Tym samym okazuje się, że w Tychach:

Reklama

– w pierwszej kolejce Ekstraklasy gorsze frekwencje odnotowano w Chorzowie, Gliwicach i Lubinie (świętującym powrót na najwyższy poziom ligowy)
– w drugiej kolejce Ekstraklasy gorzej było w Lubinie i Łęcznej
– w trzeciej kolejce Ekstraklasy Tychów nie potrafiła przebić także Bielsko-Biała
– w całej pierwszej lidze tylko dwa razy udało się przebić granicę pięciu tysięcy widzów. W CAŁEJ. Przez trzy kolejki.
– nawet hit Arka Gdynia – GKS Katowice na bardzo ładnym gdyńskim obiekcie nie przyciągnął więcej widzów, niż mecz GKS-u Tychy z Wisłą Puławy.

Jeśli chcielibyśmy dodatkowo skonfrontować na przykład tyszan z niektórymi meczami Lechii czy Śląska w ubiegłym sezonie… Cóż, drugoligowiec zawstydza cały kraj.

Jest tu jednak też łyżeczka dziegciu. Bo skoro taką euforię mamy po zapełnianiu stadionu w połowie, albo nawet w jednej trzeciej – pojawi się pytanie, czy na pewno GKS potrzebował nowego stadionu na piętnaście tysięcy osób? Czepianie się tego to już jednak spora przesada, bo jeśli Tychy mierzą wysoko (a mierzą) to obiekt jest skrojony na miarę. Przyrost pięciu tysięcy kibiców z każdym awansem i niemal pełny stadion w Ekstraklasie są w zasięgu.

A swoją drogą… Euforia związana z obecną frekwencją GKS-u Tychy idealnie pokazuje jak przesadzone są u nas inwestycje. Skoro cieszymy się, że w Tychach udaje się zapełnić nowy stadion w połowie, to znaczy że przyzwyczailiśmy się do smutnego widoku obiektów niemal kompletnie pustych. Innymi słowy: radość z tyskiej frekwencji pokazuje do jakiej kichy przyzwyczaiły nas puściutkie stadiony we Wrocławiu, Lublinie czy Gdańsku. I to już jest po prostu smutne…

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...