Tak się zastanawiałem, która z osób, które (która, które) poznałem, poczyniła ostatnio największy postęp, no i przede wszystkim mnie zaimponowała i… Jest to laska. Ponieważ bywam spóźniony (refleks szachisty, ale to moja ulubiona gra, nie gała), otóż z opóźnieniem zauważyłem iż najładniejszym króliczkiem Playboya 2015 została Sikorka. Z którą robiłem niejeden Fun Raport w Orange, i która – jak i ja – nie została doceniona.
Ta najładniejsza dziewczyna w Polsce startowała z równie niskiego pułapu, jak jej przyjaciele ze świata sportu. Piłkarz Górnika – dobrze się zapowiadający – przepadł. Piłkarz Legii – rokujący świetnie – zaginął kompletnie. Bokser z Krakowa jeszcze marzy o mistrzostwie świata wagi ciężkiej, ale głównie marzy, walcząc z inwalidami. A ta sierotka, mając większą konkurencję, trafiła do Playboya amerykańskiego, potem rosyjskiego, a teraz jest The Best, czy raczej Beauty. Przyrzekam, jest.
Ktoś powie – co za sztuka zdjąć biustonosz, majtki. Taa, żadna, ale sztuką jest by ani jedno czy drugie nie zwisało jak flak, jak u każdej innej… Sztuką jest dieta i trening, regularny. Bardziej intensywny, niż u kolegów ze świata sportu – chyba rozsądnie kopniętych w tyłek. Jasne, są inni, ci z brzuszkami teraz, ale to biznes. I nie ma co wytykać po chamsku, że więcej chujów w piździe niż nitów w moście – te najpiękniejsze specjalnie za facetami nie przepadają. Tylko pozwalają się – jak to króliczki – gonić.
Ta dziewczyna była w Orange nieco obśmiewana, no bo co toto powie – tymczasem mówiła, tańczyła, ze mną nawet się biła. Taki przegapiony brylancik, który jeździł 300 kilometrów by pokazać się pięć minut, za pięć złotych. Tego nikt nie zauważał, choć mieliśmy kilku dyrektorów i kilku reżyserów. Tylko Paweł widział. Ale co ja jakąś zjawiskową laskę wprzód – reszta na nie. Jakby nie wiedzieli, że jak za kimś się pół ulicy ogląda, to nadaje się do telewizji – bo telewizja właśnie jest do oglądania.
Kiedyś inna gwiazdkę promowałem, próbowałem wcisnąć do Wizji TV Edytkę, miss foto z mojej imprezy. Wzięli jakąś znajomą dyrektora, te odwalili bo… słaba (miss foto!). I za pół roku patrzą, a ona, ta Edytka, gra w Quo Vadis dużą rolę u boku Bogusie Lindy, i daje radę!
Jak jeszcze jedną próbowałem w Orange – usłyszałem, że to „paprotka”. Może, ale ja kocham „paprotki” i dlatego wiem, że w tvn 24 najładniejsza jest Ola Janiec, a w TVP żadna. Telewizja do oglądania!
Ponoć, taki plan, by sportem zajęła się Natalia Siwiec, może ze mną, kto wie, ale… Skoro była pod ręką Sikorka, czemu zniknęła? Czy ci dyrektorzy i reżyserzy nie powinni być oceniani jak trenerzy – z wykorzystywania bądź marnowania (!) potencjału?
W każdym razie, puentując, skromna dziewczyna się przebiła. Jej faceci nie dali rady. Choć to im dawano sto razy większe szanse.
Ta Playmate pokazuje, jak ludzie szalenie mylą się w ocenach.
Ja – jakoś nie, mam dobre oko. Wierząc w przesądy – mojego 26 stycznia znaleziono największy diament w dziejach. Była to zwykła skalna bryłka. Po oszlifowaniu i podzieleniu na sto kawałków – trafiła na królewskie korony.
Tak to idzie zawsze. Tylko nie wolno tracić wiary.
*
Coś o piłce może? Obejrzałem Legię. Chwalą Furmana. Gdyby jakis furman tak prowadził furmankę, czyli na boki, by nie zarobił na sieczkę dla konia. Rozpacz. Wszystko w poprzek, no i najlepsze w lidze statystyki! W dodatku zawsze pięć metrów w tył, nie wprzód, zamiast napędzania zwalnianie, a już strzały to kpina z praw fizyki. Ja bym go z podziękowaniem oddał do Tuluzy. Piłka polega na zdobywaniu terenu, a nie utrzymywaniu. Trenerzy na to winni zwracać uwagę przy selekcji – kto gra „alibi futbol” się zwyczajnie do niego nie nadaje.
Te słabsze ekipy próbują grać prostopadle, Jaga, Piast, i super to zaskakuje. Czy kumacie, że taki Mraz, lewy obrońca znany z uciech, ma więcej asyst (i siły) od wszystkich pomocników Legii?
Taki Guilherme przewraca się za każdym podmuchem wiatru…
*
Co do selekcji – jest kadra na mecz z Niemiaszkami (Frycami, Szkopami, Hitlerowcami – stopniowanie w każdym wypadku niekorzystne). Mówiąc szczerze, wygląda że zagramy w najsilniejszym składzie o wszystko (i przegramy od 0:2 wzwyż, zależy ile będą cisnąć), a rezerwami z Gibraltarem. Ja bym zrobił odwrotnie. Na mistrzów świata ławka, na Gibraltar w Wawie pierwszy skład. I tu trzy punkty, i tu, tylko są ekipy z którymi porażka boli bardziej.
Nasz skład jest dramatycznie bez formy, ja nie widzę obrońcy ani jednego, który zatrzyma Muellera (nieprzypadkowo nikt znowu nie kupił Glika, choć przebrano już wszystkich jego kolegów z obrony), w pomocy brak skrzydłowych i rozgrywającego, Krychowiak kuleje, Jodłowiec się nie nadaje, zostaje Milik, któremu nikt nie wrzuci, bo która nogą, i Lewy – będzie stał na połówce i nadzieja, że z raz przelobuje Neuera. Mamy bramkarza i napastnika, i dziewięć słabych pozycji. Jak ktoś uważa, że z tym można powalczyć – powinien czapkę na upały zakładać. A nie szalik.
Ten mecz nie decyduje o niczym, ani następny. Kolo pociesza, że z trzeciego miejsca tez można awansować i to na bank, bo mamy sporo punktów.
No tak. Ale punkty nie liczą się, jak zajmiemy miejsce czwarte. Dlatego dla nas ważne wyzdrowieć w komplecie na Irlandię i Szkocję.
A z Niemcami odpuścić. Nasi gracze potrafią to robić doskonale, by nie rzec, że najlepiej w świecie.
Krok w tył, dwa kroki w przód, oto moja rada.