Cztery kolejki – niby niewiele, ale już pewne wnioski da się wyciągnąć. Mało tego, można się pokusić o stwierdzenie – najwyżej odszczekamy – że trzy kluby dokonały naprawdę solidnych wzmocnień. Mowa tu o Lechii, Pogoni i Jagiellonii, które postawiły na Maricia, Czerwińskiego i Grzelczaka. Niewykluczone, że jeszcze przejedziemy się na tej opinii, ale cała trójka na ten moment idealnie pasuje do swoich nowych miejsc pracy. Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza ten ostatni, który jeśli w najbliższych tygodniach potwierdzi formę z Zabrza, to w Białymstoku szybko zapomną o Tuszyńskim.
Ma Probierz nosa do tych lechistów – Madera, „Tuszek”, Grzelczak… Odpali jeszcze Frankowski i będzie można oficjalnie odpalić autostradę Gdańsk-Białystok. W drogę ruszyliby pewnie wszyscy niechciani przez Jerzego Brzęczka działaczy Lechii.
Pozostałych kozaków tłumaczyć w zasadzie nie trzeba, bo wybór był oczywisty – jedyny dylemat mieliśmy przy obsadzie defensywy, gdzie w miejsce Modelskiego rozważaliśmy Tomislava Bozicia. Obaj panowie zagrali na podobnym, dość wysokim poziomie, jednak to Filip miał większy wpływ na grę swojej drużyny. I ogólnie – choć wielkiego szału oczywiście nie było – zaliczył jeden ze swoich najlepszych występów w „Jadze”.
A co u badziewiaków? Wybór też do bólu oczywisty. Wątpliwości można mieć jedynie co do bramkarza, bo Przyrowski zagrał jak na siebie naprawdę solidnie (czyli ogólnie słabo), ale żaden z golkiperów nie spisał się w tej kolejce gorzej, więc to niezawodny „Przyroś” stanie w ekipie badziewiaków. I będzie dowodził obroną złożoną z dwóch wozów z węglem (Grodzicki i Szmatiuk), Kopacza, który póki co nie jest nawet kopaczem i Rzeźniczaka, któremu odkręciła się grzałka. Za niestrzelanie bramek będą za to odpowiadać Brożek, Urynowicz i Jendrisek, którym podawać nie będą Gigołajew, Tosik i Tymiński. Jakkolwiek patrzeć – drużyna harakiri.
Fot. Jagiellonia.pl
