Reklama

Małecki, ofiary Cypru i Biliński – niedziela z Ekstraklasą

redakcja

Autor:redakcja

26 lipca 2015, 03:37 • 3 min czytania 0 komentarzy

Dla połowy naszych eksportowych drużyn okres w europejskich pucharach zakończył się tak, jak zwykł się kończyć. Eurowpierdolami. Dzisiaj obie ekipy wracają na ligowe boiska już bez – miejmy nadzieję – rotacji czy innych eksperymentów. Trzeba grać o eurowpierdole puchary raz jeszcze. Wrocławianie draśnięci przez Goteborg zmierzą się z Pogonią, Jagiellonia przyjmie Niecieczę, a na deser Legia zaliczy Podbeskidzie. Oto pytania, które zadajemy sobie przed dzisiejszymi meczami.

Małecki, ofiary Cypru i Biliński – niedziela z Ekstraklasą

1. Kto padnie ofiarą cypryjskiej wtopy?

W Nikozji kompromitacji nie było. 0:1 to i tak niewielki wynik, biorąc pod uwagę różnicę pomiędzy Omonią i Jagiellonią. Sama gra „Jagi” była jednak żenująca. Wyłożyła się praktycznie cała ofensywa. Dzalamidze piłka nie kleiła się do nogi, Gajos był ciałem obcym, Tuszyński odbijał się od obrońców, a o występie Frankowskiego żal pisać. Piłkarze Jagiellonii przekonali się jak przeraźliwie daleko im do Europy, ale – tak czujemy – konsekwencje dopiero mogą ponieść w lidze. Ekipę Probierza czeka mecz u siebie z Niecieczą, dość kiepskim przeciwnikiem, po stracie punktów z rywalem jeszcze słabszym. Kto zapłaci głową za Omonię? Zgadujemy: Dzalamidze, Frankowski i Romanczuk, których mogą zastąpić Świderski, Grzelczak i Vassiljev. Nie zdziwimy się też, jeśli na boisko wybiegnie Sekulski, który przyzwoicie wprowadził się do ligi. Probierz nie byłby sobą, gdyby nie zrobił lekkiego trzęsienia ziemi po takiej mizerii.

2. Czy Podbeskidzie zaskoczy Berga?

Możliwe. Przecież nie zna ich składu.

Reklama

3. Czy Małecki na dobre wyskoczy z rynsztoku?

Na Lechu wysłał sygnał: „panowie, nie zapominajcie o mnie. Jeszcze tu jestem”. Pomijamy już bardzo przytomną asystę do Zwolińskiego – to po prostu był stary, dobry Małecki, jakiego pamiętamy jeszcze z czasów Wisły. Jeżdżący na dupie, walczący o każdą piłkę i starający się za trzech. Na taki mecz „Mały” czekał – chyba nie przesadzamy – dobre dwa lata. Wiecie, kiedy ostatni raz trafił do siatki w Ekstraklasie? 9 sierpnia 2013. Prawie dwa lata temu. Dwa lata bez gola. Od tamtej pory zdążył skopać ławkę Pogoni, podpaść Wdowczykowi, pokazać wała władzom Wisły, zwyzywać paru sędziów i na koniec zerwać więzadła krzyżowe w kolanie. Mecz z Lechem był pierwszym sygnałem. Jeśli potwierdzi to ze Śląskiem, to kto wie, czy – jak śpiewają w poniższej piosence – faktycznie Patrykowi minął czas Dom Perignon.

4. Czy Nieciecza wrzuci trzeci bieg?

Bo w Gliwicach albo zatarła się skrzynia biegów, albo piłkarze Mandrysza przekonali się, że tempo gry w pierwszej lidze i w Ekstraklasie to inna bajka. Tak, nawet na tle Piasta. Tego Piasta, którego przedwczoraj zlał Ruch. W Białymstoku – żeby myśleć o punktach – trzeba wcisnąć pedał gazu aż do podłogi.

5. Czy Kamil Biliński zrozumie, o co chodzi we Wrocławiu?

Reklama

Przez trzy lata ładował bramki seryjnie. Najpierw na Litwie, potem w Rumunii. Był jednak postacią enigmatyczną i nikt w Polsce tak naprawdę nie wiedział, ile chłop potrafi w porównaniu z naszymi napastnikami. Aż wrócił do miejsca, w którym się wychował. Wielu spodziewało się, że Biliński po zameldowaniu się w Śląsku natychmiast dostanie miejsce w ataku – w końcu po odejściu Marco Paixao nie ma tam ani pół napastnika – ale nic z tego. W trzech ostatnich meczach wchodził w 67., 62. i 68. minucie, a Tadeusz Pawłowski mówi wprost: „Biliński musi zrozumieć, że tu jest inna filozofia i im szybciej to zrobi, tym lepiej dla niego. U nas napastnik pracuje dla drużyny, a nie drużyna dla napastnika” – stwierdził szkoleniowiec Śląska, który póki co woli wystawiać na dziewiątce typowego skrzydłowego, Kiełba.

6. Czy paszteciki podniosą frekwencję w Szczecinie?

13JVM5s FYJ56b2

nzJpt4S

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...