Kacper Przybyłko jeszcze dziś ma podpisać dwuletnią umowę z Kaiserslautern, w barwach którego w zeszłym sezonie oglądaliśmy (a częściej nie) Mateusza Klicha. Taką informację od wczoraj podają niemieckie media. Można ten fakt zbagatelizować, ale skoro przyglądamy się Klichowi, nawet Sobocie w St. Pauli, mimo że dawno wypadł z kadry Nawałki, to i Przybyłce możemy. Wszak to napastnik numer dwa, po Miliku, w reprezentacji młodzieżowej Marcina Dorny.
22-latek, na pierwszy rzut oka, krok po kroku idzie do przodu.
Najpierw był i strzelał w Arminii Bielefeld, a kiedy ta spadła do trzeciej ligi, na powierzchnię znów wyciągnął go Greuther Furth. „Prezentuje bardzo fajną, ofensywną piłkę. Do tego w młodym składzie – 20, 22, 24 lata. Wydaje mi się, że to klub idealny dla mnie”, mówił rok temu w wywiadzie dla Weszło, mając nadzieję, że uda mu się wywalczyć miejsce i być chociaż drugim napastnikiem w zespole. Pod tym względem poszło łatwiej niż myślał – grał przez cały sezon, czasem w ataku, a czasem na skrzydle. Miał niezły początek, cztery gole i dwie asysty w dwunastu spotkaniach. Po czym zupełnie się zaciął – kończy sezon z pięcioma golami i czterema asystami w trzydziestu dwóch meczach.
Nie jest to powód do wstydu, ale też trudno wpaść w zachwyt. Łatwiej odnieść wrażenie, że grał trochę z braku laku. W całej drużynie nie było piłkarza, który regularnie strzelałby gole. Ani jeden nie uzbierał więcej niż pięciu. Trener najpierw chwalił Przybyłkę, że to silny, solidny napastnik. Później media rozpisywały się głównie o tym, że mógłby wrócić do Arminii Bielefeld, która miała na niego ochotę.
W ostatnich dniach Furth wygrał rywalizację między kilkoma klubami o 21-letniego Norwega Vetona Berishę z Vikinga Stavanger. Kaiserslautern również go chciało, ale według niemieckich mediów – obejdzie się smakiem i weźmie Przybyłkę. Dziwna historia. Napiszemy jeszcze raz – niby idzie powoli do przodu. Arminia Bielefeld (spadkowicz), Greuther Furth (14. w tabeli minionego sezonu, mimo poważnych aspiracji), Kaiserslautern (4. w tabeli). Natomiast na miejscu tych ostatnich – jeśli liczą na awans – rozejrzelibyśmy się raczej za trochę lepszym piłkarzem. Kilku przeciętnych napastników już mają.