Reklama

Potężny boom na Lecha. Rozpoczyna się nowy etap?

redakcja

Autor:redakcja

08 czerwca 2015, 09:24 • 5 min czytania 0 komentarzy

Tego piłkarze Macieja Skorży nie mogli spieprzyć. Nie w taki dzień. Nie w dzień, gdy cała Wielkopolska wstrzymała oddech, dworzec zalali przyjezdni, a dojazd komunikacją miejską na stadion graniczył z cudem. – Tyle na ten dzień czekałem – wzdychali idący na stadion kibice. Pięć lat. Lat naznaczonych upokorzeniami w eliminacjach Ligi Europy, czy nawet w Pucharze Polski. Dziś wszyscy w Poznaniu oddzielają ten etap grubą kreską. – Mamy pomysł na ten zespół i zaczynamy nowy etap – zapowiada prezes „Kolejorza”.

Potężny boom na Lecha. Rozpoczyna się nowy etap?

Można być tylko pełnym podziwu, gdy obserwuje się, jaki boom na Lecha panuje w Wielkopolsce. Jeśli moda przemija, to trzeba w tym przypadku użyć innego zwrotu. Styl życia? Jak najbardziej, o czym świadczył widok rodzin wspólnie spędzających niedzielę przy Bułgarskiej. I dokładnie nie chodzi tu o sam stadion, bo ten pomieścił dziś „tylko” 41 556 kibiców. Ci, dla których zabrakło miejsc zjechali się na rowerach, by mistrzostwo „Kolejorza” zobaczyć na telebimach.

Ten potencjał kibicowski w Wielkopolsce jest niesamowity. Z pierwszym gwizdkiem sędziego miejscowi tak ryknęli, że uszy mieliśmy zatkane jeszcze podczas pomeczowej konferencji. Po takim grzmotnięciu nie ma co się dziwić, że wiślacy rozpoczęli mecz na mocno ugiętych nogach, a lechitów aż nosiło, by jak najszybciej zrobić swoje i zapewnić kibicom powody do fiesty. Oczekiwanie na nią jednak niemiłosiernie się przeciągało, a zasiadający obok nas nerwowo odpalali papierosa za papierosem. – Śmierdzi mi to Stjarnan – słyszymy komentarz od jednego z kibiców. W końcu ostatni gwizdek, a później? Łzy szczęścia i niedowierzania. Pięć lat to w piłce szmat czasu. Gdy „Kolejorz” zdobywał ostatni tytuł, to z ekstraklasą na dobre żegnała się Odra Wodzisław Śląski, a Dawid Kownacki rozpoczynał edukację w szkole gimnazjalnej.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Poznaniacy mieli wszystko zaplanowane co do minuty. Hasło „jeśli” w programie pomeczowej fety, było tylko konieczną formalnością, bo nikt przy Bułgarskiej nawet nie dopuszczał, że zamiast wesela, popędzi na pogrzeb. Z blisko godzinnym spóźnieniem na konferencji pojawił się uradowany Maciej Skorża. – Pamiętam sytuację w szatni po finale Pucharu Polski, gdy piłkarze siedzieli i płakali. Wtedy sobie uświadomiłem, że to jeszcze dzieciaki – przyznał trener, który w ciągu tego miesiąca przeobraził dzieciaków w mistrzów, którzy pewnym krokiem szli po tytuł od pięciu kolejek. Nikomu z tych chłopaków nie ugięły się wgi, choć są tak młodzi, że kilku z nich mogłoby nawet nie pamiętać prezydenckiej kadencji Aleksandra Kwaśniewskiego. Mimo nonszalancji, którą cechował się od kilku sezonów Lech, przy Skorży ta drużyna dojrzała. Dziś jest zespołem wygrywającym z rywalem, dzięki zimnej krwi, bez kalkulowania i tego znanego na polskich boiskach respektu do rywal, przeplatającego się w strach. – Z kolei mnie ten sezon postarzał o 5-7 lat – podsumował swoją dotychczasową robotę trzykrotny mistrz Polski.

Imprezę zaczęli jeszcze w szatni. Starszyzny nie sposób było spotkać w hallu, czy w strefie dla mediów. Ci bardziej doświadczeni zaszyli się w czterech ścianach, a za dotankowywanie zasobów odpowiadała młodzież. Największym pechowcem wydawał się jednak Maciej Gostomski: – Ja nawet nie wiem, co robimy i gdzie jedziemy. Widzę, że pełen spontan, a j wolę bardziej zaplanowane akcje. Tym bardziej, że poszaleć nie mogę, bo w poniedziałek o 9 rano mam zaplanowaną przeprowadzkę i muszę być ogarnięty. Zmieniam mieszkanie w Poznaniu. Kontrakt mnie obowiązuje to, wiążę przyszłość z tym miastem.

Image and video hosting by TinyPic

Wygląda na to, że choć “Gostek” zapowiadał jedno, to zrobił drugie. Chwilę po wejściu do odkrytego autobusu, bramkarz Lecha był już panem i władcą Poznania. Z koroną na głowie nazywał siebie królem Maciusiem I. Jak już zespół spotkał się z kibicami zebranymi na placu Adama Mickiewicza, Gostomski na całe płuca intonował jedną z ulubionych przyśpiewek kibiców „Kolejorza”. Gdy dziś z rana wstał – albo i nie? – na przeprowadzkę, to niech odświeża YouTube, czy przypadkiem nagranie z jego popisów wokalnych nie trafiło do sieci…

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Jeszcze dziś nad ranem świętują, wieczorem gala, a od jutra urlopy, bądź zgrupowania reprezentacji. Z kolei najcięższy okres zaczyna się wśród ludzi zarządzających Lechem. Jak zdradził nam prezes Karol Klimczak, klub osiągnął wstępne porozumienie z jednym z nowych zawodników.

W niedzielę chwila radości, a później to przed panem i resztą działaczy najtrudniejszy okres w roku.
Teraz mamy moment oddechu, szczęścia, zadowolenia, że wszystko poszło po naszej myśli. Koniec z nerwami, które towarzyszyły nam w ostatnich meczach. Dziś wszyscy możemy być dumni. Tak, jesteśmy mistrzem Polski! Pracę na najbliższe tygodnie mamy zaplanowaną. To nie jest popularne, ani bardzo nośne, ale konsekwentnie robimy swoje. Piłkarze rozjeżdżają się na kadrę, część wyjeżdża na urlopy. Analizę niektórych zawodników już dokonaliśmy.

Jest w polskiej lidze napastnik, który byłby w waszym zasięgu finansowym i na pewno wzmocniłby zespół?
Tak.

W nadchodzącym tygodniu kibice mogą się spodziewać , że poinformujecie ich o niespodziance na rynku transferowym?
Myślę, że to będzie jeszcze za wcześnie, ale proszę uważnie obserwować nasze ruchy.

Pojawiają się głosy, że we wtorek kontrakt z Lechem podpisze Marco Paixao.
No, nie chcę zaprzeczać, ale to jednak nie jest jeszcze odpowiedni czas na takie dyskusje.

W Poznaniu panuje pełna mobilizacja przed eliminacjami Ligi Mistrzów, a co za tym idzie, respekt przed powrotem demonów z przeszłości. To ma być już koniec kompromitujących wpadek. Tym bardziej, że Maciej Skorża już z kilku błędów powinien wyciągnąć wnioski. Trener „Kolejorza” przystąpi do tych meczów bogatszy o legendarną już Levadię Tallin: – Nie możemy zachłysnąć się tym sukcesem, bo musimy pamiętać, że to mistrzostwo jest też podyktowane błędami naszych rywali. Zdecydowanie najtrudniejszy z tych trzech tytułów mistrzowskich, które udało mi się zdobyć w pracy trenerskiej. Musieliśmy sobie radzić w ekstremalnych sytuacjach, ale dziś najlepiej smakuje. Wiem, jakie błędy popełniłem po zdobyciu poprzednich mistrzostw i nie będę chciał ich powtórzyć. Tak, żeby nasza walka o Ligę Mistrzów nie skończyła się na pierwszych rundach.

MICHAŁ WYRWA

Najnowsze

Francja

Polacy docenieni we Francji. Trójka w znakomitym gronie

Patryk Stec
1
Polacy docenieni we Francji. Trójka w znakomitym gronie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...