Reklama

Działo się tylko w doliczonym czasie gry. Ale za to jak…

redakcja

Autor:redakcja

02 czerwca 2015, 21:56 • 3 min czytania 0 komentarzy

Memłanie, miętolenie, niezjadliwa papka, zamulanie. Tak wyglądało 90 minut na niemal wszystkich stadionach, na których dzisiaj grała Ekstraklasa. Stagnacja. Bezruch. Przynudzanie, którego powinniśmy się wstydzić. No i zaczął się doliczony czas gry, podczas którego puściły hamulce. Bełchatów ruszył do frontalnego ataku, by uratować w ostatnich sekundach Ekstraklasę. Strzelił gola, po czym… od razu go stracił, razem z miejscem w krajowej elicie. Równocześnie odpaliło Podbeskidzie, utrzymując się w Ekstraklasie. Przez te kilka minut Bełchatów przeleciał z piekła do nieba i z powrotem. Podbeskidzie – mniej więcej w odwrotnym kierunku. Korona, Górnik Łęczna, Zawisza? Ciągle w czyśćcu.

Działo się tylko w doliczonym czasie gry. Ale za to jak…

Po kolei jednak i bez emocji.

Zdążyliśmy się przyzwyczaić, że realizatorzy mają poważny problem ze złożeniem przynajmniej piętnasto-sekundowego klipu z najciekawszymi sytuacjami z niektórych meczów Ekstraklasy. To normalne, skoro przez 45, a czasem i 90 minut najbardziej efektowne są strzały w aut, trudno oczekiwać, że skrót będzie obfitował w fajerwerki. Tego się jednak nie spodziewaliśmy. Cztery rozgrywane równocześnie mecze, niemal wszystkie o bardzo wysoką stawkę, jaką jest utrzymanie w Ekstraklasie. Cztery spotkania, podczas których remisy nikogo nie satysfakcjonowały. Cztery spotkania, w których w teorii lać powinna się krew, łzy oraz piana z ust.

Spodziewaliśmy się, że sygnał “diing” po każdej bramce będzie przeplatany jękami poturbowanych w ciężkiej walce na noże, że podniecone krzyki komentatorów będą zagłuszane wyłącznie przez dzikie wybuchy radości kibiców to w Bełchatowie, to w klatce gości na Cracovii.

Zamiast tego:

Reklama

– jęki było słychać tylko sprzed ekranów
– “diing” pojawił się sześć razy, ale trzy w doliczonym czasie gry
– poturbowani byli telewidzowie meczów Zawiszy, Cracovii i Bełchatowa
– oraz ci, którzy postawili na multiligę.

Miała być walka na boisku, emocje przed telewizorami, była – cytując klasyka – dupa z majonezem. Pierwsze połówki na wszystkich stadionach ciągnęły się jak flaki z olejem i naprawdę żałowaliśmy, że narzekaliśmy na nudy podczas wyborów nowego prezydenta FIFA. Serio, te – słynne już – spacery 209 delegatów do dwóch punktów głosowania były o niebo ciekawsze, niż nieporadne próby wykonywania zawodu profesjonalnego piłkarza, które uskuteczniało 88 bohaterów dzisiejszych czterech spotkań.

Najwięcej emocji i koloru dostarczyli kibice Korony Kielce, którzy odpalili pirotechnikę na sektorze gości w Bełchatowie, na drugim miejscu postawilibyśmy na Mikę, który zmarnował wyśmienitą patelnię (może na wagę utrzymania?) a podium zamknęliby fani GKS-u z lokalnych szkół podstawowych, dzielnie dopingujący swoich ulubieńców. Ekstraklasa zawiodła dziś na całej linii – spodziewaliśmy się tradycyjnego klimatu ciągłej niepewności i bezustannego przeskakiwania ze stadionu na stadion. Dostaliśmy zamiast tego półprodukt, gdzie długimi minutami sami realizatorzy zastanawiali się, gdzie skierować kamerę, by to w ogóle jakoś wyglądało.

Piłkarze przebudzili się na krótkie kilka minut w samej końcówce, co w teorii trochę wynagrodziło nam dziewięćdziesiąt minut męczenia się z ich interpretacją tej szlachetnej gry. Gol Baranowskiego, gol Kapo, po chwili meldunek ze stadionu Podbeskidzia, że również “Górale” ukłuli. To było naprawdę fajne, ale trwało kilkaset sekund, podczas gdy liczyliśmy na 90 minut takiej intensywności i takiej dramaturgii.

Ogółem więc – bryndza. To wszystko, co możemy napisać o dzisiejszej multilidze. GKS Bełchatów pożegnał się już definitywnie z Ekstraklasą, Podbeskidzie, Piast i Ruch ostatecznie ucięły matematyczne analizy dotyczące ich utrzymania. W grze został Górnik Łęczna, Zawisza Bydgoszcz i Korona Kielce. Oby w ostatniej kolejce walka tych trzech klubów wyglądała lepiej niż dziś.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową

Bartosz Lodko
0
Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową
Ekstraklasa

Przez uraz stracił szansę na debiut w reprezentacji. Defensor wyleczył kontuzję

Bartosz Lodko
1
Przez uraz stracił szansę na debiut w reprezentacji. Defensor wyleczył kontuzję

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową

Bartosz Lodko
0
Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową
Ekstraklasa

Przez uraz stracił szansę na debiut w reprezentacji. Defensor wyleczył kontuzję

Bartosz Lodko
1
Przez uraz stracił szansę na debiut w reprezentacji. Defensor wyleczył kontuzję
Ekstraklasa

Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”

Kamil Warzocha
8
Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...