Na tym etapie sezonu – kiedy powoli zbliżamy się do końca – można zauważyć coraz więcej tendencji. Można zawyrokować, kto do ligi nie nadaje się zupełnie (pozdrawiamy Porcellisa), kto zaliczył falstart (pozdrawiamy Klemenza), a kto przerasta swoją drużynę na tyle, że powinien właśnie wisieć na telefonie do swojego agenta. Mamy kilku takich kandydatów – na dniach pewnie przedstawimy ranking – ale nawet wśród kozaków 32. kolejki znaleźliśmy paru regularnych asów. Szczególnie dwóch z Jagiellonii.
Pazdan i Tuszyński. Dwaj piłkarze, których niby nie wymienia się w czołówce na swoich pozycjach, a którzy konsekwentnie, powolutku budują swoją markę. Nie irytują. W zasadzie trudno się o cokolwiek do nich przyczepić. Gdyby mieli po 21 lat, już teraz obserwowałoby ich wagony skautów, bo ani jeden, ani drugi realną jakością piłkarską nie ustępuje Żyrze, Koseckiemu czy innym przehype’owanym. To samo można zresztą stwierdzić o Drygasie, Gergelu czy Alvarinho, którzy mieliby skład w ponad połowie Ekstraklasy. Blisko paczki kozaków – tytułem uzupełnienia – znaleźli się też Madera, Dąbrowski, Rakels i Barisić. Cała ta czwórka pokazała w weekend klasę.
A u badziewiaków zaroiło się od gwiazd. Mamy trzech z Lecha i dwóch z Legii. Douglas potwierdził, że z defensywą ma tyle wspólnego co Bronisław Komorowski z konsekwencją, Vrdoljak utrzymał konsekwencję w człapaniu, a Duda – że jeżeli faktycznie zostanie kupiony – to wyłącznie za potencjał, bo w tym momencie to wyłącznie ligowy przeciętniak. Dość powiedzieć, że identyczne liczby w tym sezonie wykręcił Rafał Boguski. Obaj panowie mają 5 trafień i 4 asysty, ale ich odbiór jest skrajnie różny. Jeden uchodzi za wonderkida, drugi za niedojdę. Chyba czas zacząć zmieniać zdanie na temat kilku postaci, co?
Fot. FotoPyK