Torgasmus! – zabawił się tytułem niemiecki Bild, tak jak z piłkarzami Porto zabawił się Bayern. Bawarczycy wczorajszym popisem zatrzęśli wszelkimi opiniami o kryzysie, złym pomyśle Guardioli i zbyt silnym uzależnieniu od dwójki nieobecnych skrzydłowych. My, oglądając regularnie Bayern, też byliśmy krytyczni, bo takiego show to nie spodziewał się nawet sam Pep…
Guardiola odetchnął, co – jeśli się przyjrzycie – dobrze widać na zdjęciu w gazecie. I choć pewnie uśmiechał się na doniesienia, że może stracić pracę, jeśli odpadnie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, to zaczynało robić mu się ciepło.
Cztery tygodnie temu Bayern przegrał drugi w lidze mecz, pierwszy przed własną publicznością. Kolejkę później odegrał się w Dortmundzie, ale do samego końca trzymał w niepewności, z jednobramkową przewagą i okazjami przeciwnika. Bawarczycy też w pocie czoła awansowali do półfinału Pucharu Niemiec, zwyciężając dopiero w rzutach karnych, a przed tygodniem złożyli pamiętną wizytę w Porto. Zdziesiątkowani, z długą listą kontuzji i wypowiedziami Pepa, że ma do dyspozycji 16 piłkarzy dali poważną plamę. W Monachium zawrzało nie tylko przez wynik, ale i jego konsekwencje. Rezygnację złożył bowiem lekarz Hans Mueller-Wohlfahrt, który w klubie pracował od 1977 roku. – Po porażce z Porto uznano za winnych sztab medyczny z powodów, których nie rozumiemy – oznajmił.
A Mueller-Wohlfahrt to nie byle gość z pierwszej przychodni, tylko uznany fachowiec, do którego przylatywali wielcy sportowcy z całego świata. To również legenda Bayernu, który rewolucji przeprowadzać nie lubi, stara się trzymać od lat ludzi sprawdzonych i lojalnych. Dopiero Guardiola sprawił, że jedna z tych legend (i trzech innych pracowników, w tym jego syn) złożyła rezygnację.
To tylko potwierdza, z jak dużymi problemami zmagał się ostatnio Bayern. Pamiętajcie też chyba o najważniejszym: wypadli Robben, Ribery, Alaba, Schweinsteiger, Benatia i cała reszta. W weekend, jadąc do Hoffenheim, Guardiola chciał trochę porotować składem, ale materiału ludzkiego starczyło mu tylko na cztery zmiany w składzie. Cały czas musi więc atakować niezniszczalnym tercetem Mueller-Lewandowski-Goetze.
I wyobraźcie sobie, że Bayern w takiej atmosferze rozjechał Porto. Że aż sześciu piłkarzy otrzymało od Bilda możliwie najwyższe noty, pozostała piątka – jedno „oczko” niżej. Że ten zespół doprowadził w pierwszej połowie do takiej sytuacji…
Bayern zdemolował Porto. To był prawdziwy popis siły: piłkarskiej, fizycznej i mentalnej. Nie było u Niemców ani jednego gościa, który odstawał. Widać to było przez cały mecz, bo wczoraj Bawarczycy na rywala się po prostu rzucili. Ktoś, kto mówi: „wiedziałem, że tak to się skończy”, przesadza. Mógł mieć co najwyżej nadzieję. Bayern – ten bez kluczowych piłkarzy, bez specjalnego pomysłu przy brakujących skrzydłach, z mocno ograniczonymi możliwościami, trochę sezonem już zmęczony – nie wysyłał sygnałów, że taki mecz może mieć w ogóle miejsce.
– To była gra na śmierć i życie. Doskonale wiedzieliśmy, jaką rangę ma to spotkanie. Po pierwszym starciu w Porto piłkarze byli moimi bohaterami. Dziś łatwo jest ich kochać – mówił Guardiola. – Jestem szczęśliwy, pracując z tak wyjątkowymi zawodnikami. Nawet nie spodziewałem się, że przed przerwą rozegrają taki mecz.
A w historii Ligi Mistrzów tylko pięciokrotnie zdarzyło się, żeby w pierwszych trzech kwadrans ktoś strzelił pięć goli lub więcej. Bayern uczynił to po raz trzeci.
Dziś przypomina nam się również to, że w Monachium niepowodzenie poprzedniego sezonu zdiagnozowali jako zbyt dużą pewność siebie i zbyt szybko osiągnięte cele. Łatwo zdobyte mistrzostwo wprowadziło rozprężenie wśród piłkarzy. Teraz o braku koncentracji nie będzie już mowy. Bayern – nawet, jeśli już w ten weekend zapewni sobie kolejny tytuł – imprezy nie urządzi. Wszyscy mają świadomość, jak było blisko, by ten sezon zakończył się już na ćwierćfinale Ligi Mistrzów. A drużyna udowodniła, że nawet w tak trudnej sytuacji może wyjść obronną ręką. Pokazała, że – choć do gabinetów lekarzy odesłała sporą część piłkarskiej wartości – może być jeszcze mocniejsza.
Postaw w BET-AT-HOME na wygraną Bayernu z Herthą -> KURS: 1.14