Paweł Olkowski ostatnich spotkań nie będzie wspominał z szerokim uśmiechem, jak na zdjęciu wyżej. Najpierw, delikatnie mówiąc, nie popisał się w meczu reprezentacji Polski z Irlandią, a dzisiaj był blisko tego, by zawalić praktycznie wygrane spotkanie 1. FC Koeln. Co prawda niemiecki zespół i tak wygrał z Hoffenheim 3:2, jednak czerwona kartka Olkowskiego z pewnością mu tego nie ułatwiła. Znacznie bardziej przydatny był za to Adam Matuszczyk, który już trzy minuty po wejściu na boisko wziął udział w akcji, która dała Koeln trzecią, zwycięską bramkę.
Olkowski najwyraźniej oglądał wczorajsze spotkanie Sevilli z Barceloną i spodobał mu się odbiór Grzegorza Krychowiaka na Messim. Dzisiaj spróbował popisać się podobnym zagraniem na wychodzącym w sytuacji sam na sam z bramkarzem Anthonym Modeste – w sumie czemu nie, pomysł całkiem niezły. Pod warunkiem, gdyby się udało. Problem w tym, że nie wyszło. Był spóźniony, nawet nie musnął piłki, przejechał się za to wyprostowaną nogą po kostce Francuza. Sędzia nie miał wielkiego wyboru, musiał gwizdnąć rzut karny i pokazać Polakowi czerwoną kartkę.
Powiedzmy sobie szczerze – taki wjazd przy wyniku 2:0 dla 1. FC Koeln, to skrajna nieodpowiedzialność. W porządku, rywal urwał się Olkowskiemu, a ten chciał nadrobić swój błąd. Tyle tylko, że ta próba odbioru miała znikome szanse powodzenia. Na trzydzieści, dwadzieścia dziewięć zakończyłoby się tak, jak ta dzisiejsza – rzutem karnym dla Hoffenheim i przyśpieszonym prysznicem. Czyli tak, czy siak goście mieli doskonałą okazję do strzelenia bramki, a jedyna różnica dla gospodarzy była taka, że przez ostatnie dwadzieścia minut musieli grać w dziesiątkę.
Jednak na tym nie koniec polskich akcentów w tym meczu. Rzut karny wykorzystał emerytowany farbowany lis Eugen Polanski, a kilka minut później na boisku w drużynie z Kolonii pojawił się nasz inny znajomek, Adam Matuszczyk. I dosłownie chwilę po tym, jak wszedł na murawę, popisał się asystą przy bramce Jonasa Hectora. No, przynajmniej taką asystę mu zaliczono, choć tak naprawdę jego udział w bramce polegał na tym, że zablokował wybicie piłki przez obrońcę Hoffenheim, do odbitej futbolówki dopadł Hector i popędził z nią przez pół boiska, po drodze mijając rywali.
Dla Olkowskiego kadra była nagrodą za bardzo zadowalające występy w Bundeslidze, ale najpierw słabo zagrał z Irlandią, a teraz odwaliła mu korba. Paradoksalnie, od momentu powołania coś – przy mniejszym lub większym zbiegu okoliczności – zaczęło się delikatnie sypać.