Coś taki smutny jak kibic Legii? Powtarza się to raz na czas jakiś, ale z drugiej strony – nie ma to jak uśmiech reszty kraju. Nie tak rozkoszny, Legia przegrała 10 raz w ciągu ostatnich kilku ledwie miesięcy (jak dodać sparingi, zbierze się tuzin przynajmniej), a to oznacza, że błędnie oceniamy ten zespół. Jest przeciętny, ale najsłabszy w nim jest trener.
Gadałem ostatnio z kumplem o Legii, on grał całe życie na środku ataku, także w kadrze i trafił na mundialu… I swoim zwykłym spojrzeniem, laika jednak, tłumaczę, czemu Legia jest tak nieskuteczna, mimo pół setki goli. Otóż jako jeden z nielicznych zespołów na świecie postanowiła grać bez skrzydłowych. Zatem i bez środkowego napastnika. A bierze się to ze zwykłej pomyłki…
Wystawia Berg Kucharczyka i Żyro, obaj są w reprezentacji, no, powinni być zatem nieźli. Tymczasem byliby, gdyby grali na swoich pozycjach, a nie poodwracanych. To znaczy Żyro po prawej, z lewą nogą jedynie, zawsze albo kiwa do środka pola karnego, albo do środka boiska, norma. Przewidywalność. Nie dobiegnie do linii końcowej ani razu, bo po pierwsze nie potrafi służyć środkowym i podawać piłek (gorszy od Robbena, gdy o egoizm chodzi oczywiście), zacentrować prawą nogą i nią dryblować, zawęża pole gry co jest marzeniem obrońców, zamiast rozciągać je! Generalnie nie dość, że nieprzydatny (w Poznaniu oba gole po jego stratach), to szkodliwy, bo środkowi nie dostają kontrujących piłek, mogą je tylko sami sobie podholować, przez gęstą ścianę.
To samo z lewej flanki robi Kucharczyk. Do środka, zawsze, zamiast do linii i wrzutka. Ale czym, jak on nie używa lewej nogi? No tak jest to czytelne jak tytuły w gazetach.
Dwóch skrzydłowych, każdy nienaturalnie odwrócony, bez dryblingu (poza ucieczką w bok na egoistyczny strzał bądź w tył, dla ratowania piłki) – no jest to nieporozumienie dla klubu bijącego się o Ligę Mistrzów. Recepta: zamienić ich stronami, i niech piłki podają zamiast próbować je trzymać. Gdyby Berg to rozumiał, Legia nie tylko wygrałaby dziesięć meczów więcej, ale środek nie musiałby walić głową w mur. A – i Jodłowiec i Vrdoljak – to też ludzie bez jakiegokolwiek dryblingu czy strzału z dystansu!
Z normalnymi skrzydłowymi (jak któryś nie potrafi grać drugą nogą, niech posłucha Besta: idź chłopie do parku i dotąd ćwicz, aż się nie nauczysz!) dwaj środkowi, Sa i Saganowski, mieliby w sumie 40 goli!
No i Duda, na desancie. Facet, który umie podawać, jedyny z gry, rzucony jest na desant, gdzie nie podaje się nikomu. Piłka zza pleców, trzech obrońców, bramkarz, można tylko zwalniać grę, wszerz, zamiast ją przyspieszyć, w przód! To jest niszczenie możliwości zawodnika.
Powiedzmy, że ściągając grę do środka, skrzydłowi robią korytarze dla bocznych obrońców. Tyle że Bereszyński nie jest szybki, kompletnie, ciągnie jak koń pociągowy modląc się o wywalczenie jakiegoś autu, a jak nawet dobiegnie, nie umie dośrodkować. Z drugiej strony Brzyski – on nawet nie biega jednostajnie, tylko uprawia marszobiegi, z przewagą marszu. Na ogół do rzutów wolnych i rożnych, które bije za wysoko (Kucharczyk z kolei za nisko), puszcza balony, do których łatwo się ustawić. Guilherme sprawia wrażenie podnieconego dziecka, które speszone nie trafia w piłkę. No, o Rzeźniczaku czy Astizie nawet nie powiem, oba gole przez środek, tu nawet szkoda mojego czasu.
I bramka. Malarz coś gawędzi, że zasłaniał rękoma… twarz. No, jest to kompromitacja, bo w takim razie mógł tę meczową piłkę wybić… głową, proste, przecież by mu jej nie urwało.
A Kuciak? No bramka z wolnego to kompromitacja kogoś, dla kogo bronienie jest zawodem. Strzela z wolnego Douglas, bliżej ma, dużo bliżej, do słupka po prawej stronie. Kuciak staje przy lewym. Może chciał dofrunąć, a znów nie dofrunął, jakby nie widział goli Alaby w Bayernie, identycznych. Otóż piłka do bliższego rogu leci szybciej zawsze, bo ma… krótszą trasę do pokonania. Do długiego można, jak golkiper stanie przy krótkim. Czemu Kuciak nie staje w środku to jego tajemnica. Podobnie jak i to, po co wyłaził z bramki na Milika, pod opieką dwóch stoperów i dał się przelobować? Prawą nogą?
Nie myślcie, że to moje żale, chciałbym mistrza dla Jagi, Lecha, a najbardziej Lechii – bo chciałbym by wszyscy się cieszyli, a niektórym starczyć będzie to musiało na całe życie, gry Legia po prostu odfajkuje kolejny sezon. Ale z Legią wydawało się, że do Ligi Mistrzów to jedyny polski kandydat. Otóż nie. A zaczęło się od pozbycia Radovicia. Wygląda na to, że najbogatszy klub w Polsce rozbroiła druga liga chińska!
O Masłowskim nawet nie wspomnę – blady, beznadziejny, i za to milion euro?
Kiedyś chciałem coś doradzić – nie słuchali. Teraz mogę zostać trenerem. Niestety, na początek, zespół jest do wymiany i całą robotę zacząć trzeba od nowa.
Ale, żeby chociaż było po warszawsku, czyli tragiczne porażki… Lecz nie, to klęski wynikające z braku umiejętności.
Jak tacy piłkarze grają w polskiej kadrze – zaczynam i o nią się bardzo martwić. Zwłaszcza, że Irlandczycy ograli właśnie całą Europę w rugby. Znaczy się potrafią to czego nie umie Legia – biegać i walczyć. Choć zarabiają mniej, niż w Warszawie chłopaczki z Akademii.
Czego tam uczą? Grać jedną nogą? Stać? Zabraniają skakać? Kiwać? Strzelać z rzutów wolnych?
Ba, żeby chociaż stali, toby się zawsze nie przewracali.
Niestety, zamiast wniosków, z Legii spodziewam się jedynie smutnych pretensji.
Ale zdążyłem się przyzwyczaić.
*
Aha, Berg gaworzył, po Wiśle, że Legii wystarczyłoby 98 minut do wygrania. W Poznaniu, Heniutek, miałeś aż 99 – też mało? To proponuje ekipę z Drawska. Właśnie pobili rekord Guinnessa grając non stop 45 godzin.
Może z nimi spróbujecie?