– Polecam, bo… nienajgorszy – tymi słowami reporter Canal+ namawiał trenera Tarasiewicza do obejrzenia „50 twarzy Greya”. 24. kolejka Ekstraklasy też była „nienajgorsza” i z czystym sumieniem można by było polecić jej oglądanie, gdyby nie fakt, że już się skończyła, a na obejrzenie powtórek ośmiu jej spotkań nie daliby się namówić nawet spędzający swoje dni w monotonnej powtarzalności pensjonariusze „firmy jubilerskiej Sztum”.
CRACOVIA – PIAST GLIWICE 3:1
Gliwickiej kratki ciąg dalszy – po wygranej przyszła przegrana. W niezłym stylu, ale jednak przegrana. Oczywiście, jak to w Ekstraklasie bywa, zarząd klubu z niewielkim budżetem, średnim składem i przeciętnymi możliwościami, dostał nerwowego dygotu i już nie pamięta o „resultados historicos” osiągniętych w naprawdę ciekawych meczach, tylko zaczyna się wnerwiać, że czemu nie ósme miejsce, czemu nie siódme, czemu nie szóste… Pójdźmy na całość: Czemu nie puchary? Czemu nie tytuł?
– No, temu – Głos Wewnętrzny bezczelnie wskazywał palcem na budżet, skład możliwości klubu z Gliwic.
– Oraz temu – Opinia Publiczna oglądała powtórkę meczu i doceniała grę Cracovii.
Murawa stadionu Cracovii bekała głośno i drapała się w spocone źdźbła. Zdrowy Rozsądek wpatrywał się w trawiastą Szelobę i rozumiał, czemu stadion „Pasów” nie został wzięty pod uwagę przy typowaniu boisk Mistrzostw Europy U-21.
POGOŃ SZCZECIN – LECHIA GDAŃSK 0:1
Dwie godziny przeziewane przed ekranem sponsorował producent nawozów i literka „K” jak odmieniana przez trybuny we wszystkich przypadkach i tonacjach „kurwa”. Z tej ligowej szarzyzny wybiegł Sebastian Mila i strzelił bramkę. Chwilę potem z szarzyzny wyszedł trener Brzęczek i się wysmarkał. Marcin Robak nie przywalił kolegom, Maksymilian Rogalski pokazał, że nie myśli o transferze do lepszego klubu, potem pokazał, że nie myśli w ogóle, a Michał Janota miał wyczesane na wszystko.
– Proszę to powiedzieć trenerowi – wzruszał ramionami z uśmieszkiem.
To może ja… Panie trenerze, pan sobie odpuści tego piłkarza – z niego już chyba nic nie będzie.
GÓRNIK ZABRZE – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 3:3
I jest mecz! I to są emocje! I to są bramki! I to są asysty! I to jest charakter! I dlaczego piłka po strzale Marka Sokołowskiego w 84. minucie nie wpadła do siatki? I dlaczego takie widowisko musiało oglądać zaledwie 3500 widzów?
– Trwają wytężone i szeroko zakrojone prace, żeby w przyszłym sezonie mecze mogło oglądać nawet 4500! – z dumą podkreślili działacze Górnika.
– …bielszczan – zadrwił Głos Wewnętrzny na wieść, że wytężone prace polegają głównie na negocjacjach z Podbeskidziem w sprawie wynajmu „Dropsik Areny”.
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – GÓRNIK ŁĘCZNA 2:1
Świetna pierwsza połowa w wykonaniu Górnika i… dzwon. Wyrównanie i.. dzwon. W Krakowie jest dzwon Zygmunt, w Białymstoku Górnikowi przydzwonił Mateusz, a podoba mi się najbardziej, to spokojna pewność siebie napastnika Jagiellonii. Nie jara się zanadto, ale nie eptatuje też nadmierną skromnością. „Drugi na pewno trochę łatwiejszy do powtórzenia. Gdybym miał w treningu oddać dziesięć takich strzał głową, część piłek pewnie by wpadła tam, gdzie trzeba” – powiedział w wywiadzie dla Weszło i może warto by to sprawdzić w jakimś „ChallengeKozaku”, jak kiedyś Tomasza Frankowskiego?
ZAWISZA BYDGOSZCZ – LECH POZNAŃ 1:0
Czy jeśli skupię się na grze Zawiszy, powrocie do świata żywych bramkarzy Grzegorz Sandomierskiego, pracy trenera Rumaka…
– Wspaniałej?
Solidnej …i jeśli nie będę opisywał gry Kaspara Hamalainena, głupoty Djouma i przeciętności Pawłowskiego, to będę tendencyjny? Bo w razie czego mogę opisywać, tylko uprzedzam, że dla trenera Skorży może być to jeszcze mniej przyjemne niż dla mnie, więc może jednak pomińmy sobotniego Lecha milczeniem i skupmy się na oklaskach dla bydgoszczan?
/oklaski/
KORONA KIELCE – ŚLĄSK WROCŁAW 2:2
– Hej, przeleciał ptaaaaaszek – śpiewał zespół Mazowsze, gdy Vytautas Czerniuskas leciał i leciał, a gdy doleciał, to część publiczności orzekła, że powinien wylecieć.
– Lepiej mądrze stać, niż głupio biegać – doszedł do wniosku Jacek Kiełb, dzięki czemu strzelił strzelono o niego pierwszą bramkę.
– Jeeeee! – wrzasnął przerażony Krecik, gdy Śląsk strzelił drugą bramkę, a sfrustrowany bramkarz Korony zaczął napierniaczać w krecikowi sufit.
– Jeeee! – ucieszyli się kibice, gdy Śląsk wyrównał, bo dzięki temu drużynę z miejsca piętnastego i drużynę z miejsca dziesiątego dzielą tylko trzy punkty, co może oznaczać, że walka o utrzymanie znowu będzie bardziej emocjonująca niż walka o tytuł.
– Zła passa, kryzys, działania, ratować, płaczemy, poryw, serce, lecieć! – rozgadały się komentarze.
Ekstraklasa. Li i tylko.
LEGIA WARSZAWA – WISŁA KRAKÓW 2:2
Dawno, dawno temu, gdy zamiast osiedlowych parkingów były trawniki (poważnie, tak było), a „Wynocha mi stąd z tą piłką, gówniarze!” krzyczał tylko emerytowany ormowiec, młodzież z osiedla A grała z młodzieżą z osiedla B. Słupki z tornistrów, poprzeczki umowne, faule „na oko”, karne – do negocjacji, spalone – zapomnij… I wiecie co? To działało. Czasem ktoś się pokłócił bardziej, czasem mniej, ale zawsze dochodziło się do porozumienia i grało się dalej, bo przecież o to właśnie chodziło – żeby grać w piłkę. A potem przyszły reflektory, kamery, czujniki, drony i inne popierdółki, przyszły wielozerowe kwoty, przyszło trzech suto opłaconych sędziów i tylko same z tego problemy, spory, bluzgi i popsute „klasyki”. Nie lepiej byłoby wrócić do korzeni? Jedenastu na jedenastu, ręka…
– Nie było! Ja brzuchem! Znaczy, udem! – tłumaczyłby się przykładowy Michał, a rumieniec wypełzałby mu na oblicze.
– Facet, nie rób siary, wszyscy widzieli – mruknąłby z niesmakiem przeciwnik.
– Ale naprawdę…
– Michał, nie pitol! – warknąłby kapitan drużyny przykładowego Michała, który widział, wiedział, że inni również widzieli i do głowy by mu nie przyszło oszukiwać – Gramy.
Ech, słodka naiwności i szczerości lat bezgrzesznych…
GKS BEŁCHATÓW – RUCH CHORZÓW 0:1
Nie był to klasyczny poniedziałkowy mecz – powiedziałbym, że raczej piątkowy, z lekką nutą sobotnią i wyraźnym podbiciem niedzielnym w końcówce. Zwłaszcza środkowa partia wywoływała typowy ligowy absmak i poczucie charakterystycznej dla dolnej części tabeli goryczki. Początkowa świeżość ustąpiła raczej stęchłemu bukietowi, całość ratowało dość mocne, nieprzemęczone beczką zakończenie…
– Trzepało, znaczy, długo? – zainteresował się Zenek, oblizując spierzchnięte poniedziałkowo wargi.
Trenera Kieresia trzepie zapewne do dziś. Swoją drogą ciekawe, kto podjął decyzję, żeby strzelanie TAKIEGO karnego powierzyć 21-letniemu stoperowi.
BRAMKA KOLEJKI
Co wycenić wyżej: refleks i zimną krew Kamila Wilczka, drybling Grzegorza Bonina, orientację i luzik Rafała Kosznika oraz Roberta Picha czy umiejętności Mateusza Piątkowskiego? A jeśli to ostatnie, to w przypadku pierwszej czy drugiej bramki? Po długich dyskusjach wygrywa bramka Mateusza Piątkowskiego numer jeden.
KIKS KOLEJKI
Wybór jak w seraju sułtana – para taneczna Popchadze/Madera, szeroka pacha Dobrivoja Rudowa, „czerwoni bracia” Arnaud Sutchuim-Djoum i Maksymilian Rogalski, samobójczy Hebert, Vytautas Czerniauskas, który może i lata like an Eagle, ale ostatnio bardziej jak Eddie „Eagle” Edwards, Marcin Malinowski, który bliski był wywołania zawału u trenera Fornalika, a nawet u obu trenerów Fornalików, Marcin Flis, który dostał od losu dwie szanse, ale trafiłby pewnie dopiero przy dwunastej… Tym razem wyróżnienie wędruje do bramkarza Korony Kielce za całokształt postawy i niszczenie murawy.
ASYSTA KOLEJKI
Przy trzeciej bramce dla Cracovii lepszą asystę niż Mateusz Wdowiak zaliczył Deniss Rakels, który nie asystował, asystę Marcina Robaka w 60. minucie zmarnował Adam Frączczak, asysty Kamila Wacławczyka cieszyły oko, dopóki nie dotarły do partnerów… Na pudle zatem tylko asysty z meczu w Zabrzu – miejsce trzecie: Maciej Iwański do Bartosza Śpiączki przy 3:2, miejsce drugie: Erik Grendel do Rafała Kosznika przy 1:0 i miejsce pierwsze: Bartosz Śpiączka do Damiana Chmiela przy 1:1.
INTERWENCJA KOLEJKI
Świetnie bronił Bartłomiej Drągowski, słowa uznania należą się Pavelsovi Steinborsowi za interwencję z 49. minuty, rewelacyjnie spisywał się Mateusz Putnocky (zwłaszcza broniąc karnego i dobitkę), ale tym razem wygrywają obrońcy: miejsce drugie zajmuje Bartosz Bereszyński za uratowanie drużyny przed 1:3, a wygrywa Tomasz Mokwa z Piasta Gliwice za dwa perfekcyjne wślizgi w polu karnym w stuprocentowych wydawałoby się sytuacjach (18’ i 48’) – cud, miód, malina, orzeszki i można to pokazywać na szkoleniach.
TRENER KOLEJKI
Ponownie Mariusz Rumak, który może i jest… jaki jest, ale robotę w Bydgoszczy robi świetną – pięć kolejek bez przegranej, ba! – bez straty bramki – to już nie jest szczęście, to już nie jest przypadek.
RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY
Pan sędzia Gil (C-PG) niestety, znowu słabo i momentami tylko jednym okiem – za faule jednej z drużyn gwizdał wolne dla tejże właśnie drużyny, wolnych w okolicy pola karnego starał się w ogóle nie dyktować, kartek nie dawać… Minus sześć dioptrii.
Pan sędzia Jakubik (PSz-LG) próbował być łagodny, choć piłkarze mu nie pozwolili: Hernani i Rogalski wręcz żebrali o kartki (a ten pierwszy także o rzut karny dla Lechii) i powinni się cieszyć, że jeden został na boisku, a drugi wyleciał tak późno. Minus osiem dioptrii.
Pan sędzia Przybył GZ-PBB) jak to sędzia Przybył: gwizdał nerwowo, niekonsekwentnie, a rozmawiał zazwyczaj z plecami piłkarzy. Dwa źle zasygnalizowane przez liniowych spalone, nieodgwizdana ręka Stano, fatalna końcówka (wcześniej gwizdał wszystko – wtedy nic). Minus pięć dioptrii.
Pan sędzia Raczkowski (JB-GŁ) w zasadzie bardzo dobrze, ale mam wątpliwości w przypadku interwencji obrońcy Jagiellonii w 80 minucie – nie mogę się pozbyć wrażenia że taki wjazd/skok na środku boiska skończyłby się żółtą kartką. Minus jedna dioptria czy minus sześć – oto jest kłeszczyn…
Pan sędzia Kwiatkowski (ZB-LP) jak zwykle był wyluzowany, momentami może ciut za bardzo – a to przegapił zagranie ręką, a to kartkę dał niepotrzebnie – ale w granicach ligowej przyzwoitości. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Musiał (KK-ŚW) pokazał sześć żółtych kartek, a powinien jeszcze ze dwie, przy czym bardzo uważnie powinien sprawdzać adresatów, bo zdarzało mu się ochrzaniać za faule nie tych, którzy faulowali, tylko tych, którzy byli od ręką. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Złotek (LW-WK) trochę nie był sobą – gwizdał niekonsekwentnie jak sędzia Przybył. Wtopa z ręką Michała Żyro ewidentna, dyskusyjna decyzja o braku karnego dla Legii, faule i kartki gwizdane albo niegwizdane i do dziś nie udało mi się odkryć reguły… Minus siedem dioptrii.
Pan sędzia Stefański (GKS_B-RCh) wrócił w dobrej formie tu nie zagwizdany wolny, tam zagwizdany bez potrzeby, ówdzie jakiś dziwny rzut rożny… Dałbym minus jedną dioptrię, ale że pan sędzia po długiej przerwie – zero. Na zachętę i na dobrą wróżbę.
CYTAT KOLEJKI
Michał Probierz: „Od jutra nie prowadzę jakichkolwiek dyskusji z sędziami”
Świadek odpowie… Czy świadek mnie słyszy?!… Halo!… Ostrzegam świadka!…
Wojciech Jagoda: „Dał mu szansę na penetrację połowy przeciwnika”
Górnej czy dolnej?
Bartosz Gleń: „Poczekał spokojnie, aż przemknie mu przed nosem Rogalski na wślizgu”
Rogalski na wślizgu na wysokości nosa? „Pershing na wysokości lamperii”?
Michał Żyro: „Czułem tę piłkę na klatce piersiowej lub środku brzucha”
Wiadomość z ostatniej chwili: Michał Żyro stracił czucie w rękach! Czy jest na sali neurolog?
Maciej Murawski: „Dla mnie jest kluczowe, czy Grzegorz się czuje”
Grzegorz się czuł.
Marcin Baszczyński: „Ich trzeba obudzić! Oni muszą dostać dzwona!”
„Ekstraklasa w jednym zdaniu” – odcinek 1535.
Przemysław Pełka: „Carlos był tylko jeden”
Iljicz Ramirez Sanchez spojrzał bezradnie na Carlosa Ruiza Zafona. Piewca uroków Barcelony odwrócił szybko wzrok. Nie wiedział, czy komentatorowi chodziło o Carlosa Fuentesa, Carlosa Castanedę czy Carlosa Gallardo.
Przemysław Trytko: „Trener daje spokój naszym dobrym emocjom”
…jest albowiem oazą spokoju i kwiatem lotosu na murawie.
Henning Berg: „Śtery minuty! Śtery minuty! Siedem! Osiem! Dziewięć!”
Tadeusz Pawłowski: „Jest nowy układ, do tego układu trzeba się przyzwyczaić”
Rzeczywiście, obecny prezes wydaje się nie mieć poważnej konkurencji i wybory w 2016 roku zapewne wygra.
Sławomir Stempniewski: „Jak się gra toczy to łatwiej o prawidłowe decyzje”
– A gdy się nie toczy, łatwiej o uniknięcie złych decyzji – uśmiechnął się sędzia Małek, który od października 2013 nie podyktował ani jednego karnego z kapelusza.
”Poligon” w „Ustaw Ligę”
Pełniąca obowiązki trenera pierwszej drużyny LZS Poligon pani Jadzia z księgowości rozkładała bezradnie ręce i faktury. Prowadzony przez nią zespół spadł o ponad 1600 pozycji i ostatecznie wylądował na miejscu 6907.
– Pani się nie przejmuje, pani Jadziu – dotychczasowy trener pierwszego zespołu miał lepszy humor. Rezerwy po jego kierunkiem awansowały o 100 pozycji i zajmowały miejsce nieopodal.
– Oboje się nie przejmujcie! – prezes LZS Poligon, pełniący równocześnie obowiązki prezesa ligi „poligonowej” (kod: 307590499), wpadł do gabinetu z szampanem na ustach i okrzykiem w dłoni… yyy… przepraszam, z szampanem w dłoni i… i z szampanem na ustach. Oraz na klapach marynarki, krawacie i spodniach. Trudno mu się było dziwić – liga „poligonowa” (kod: 307590499) urządziła konkurencji prawdziwy Grunwald: 1410 tworzących ją zespołów punktowało rewelacyjnie i…
–1409 – pani Jadzia, jako księgowa, była precyzyjna i samokrytyczna.
– …i wystrzeliło ligę „poligonową” (kod: 307590499) na pierwsze miejsce w klasyfikacji lig prywatnych.
/w tym miejscu następuje ognisty kujawiak w wykonaniu prezesa ligi „poligonowej” połączony z wielokrotnym opadem szczęki trenera i radosnymi piskami pani Jadzi/
Mamy 3397 punktów – o 26 punktów wyprzedzamy ligę Campeonato Tomasza Ćwiąkały (2591 zespołów), o 29 punktów administrowaną przez Krzysztofa Marciniaka NC+Ligę (3264 zespoły) i o 33 punkty ligę Jakuba Rzeźniczaka (3255 zespołów). Jak mówi stare przysłowie pszczół – nie rozmiar się liczy!
W samej lidze „poligonowej” (kod: 307590499) spore zmiany: dotychczasowy lider naszej ligi i klasyfikacji generalnej: FC Cherubinki prezesa Lemesa spadły na miejsce 5. (w lidze „poligonowej” – w „generalce” na 15.), a jego miejsce zajął przedstawiciel konsorcjum ligowego MacMar – MacMar 9 (w klasyfikacji generalnej – na miejscu trzecim). Na drugą pozycję awansowały Rudunki (prezes KrzysiekJ), a na trzecią i czwartą – MacMac12 i MacMar13, kolejne zespoły prezesa Gwozdza, który ma wyraźną ochotę (i naprawdę spore szanse) na zdominowanie ligi „poligonowej” (kod: 307590499). I nie tylko „poligonowej” – w pierwszej dwudziestce klasyfikacji generalnej prezes Gwozdz ma aż cztery zespoły. Dla porządku – w pierwszej dwudziestce „generalki” jest w sumie siedem zespołów z naszej ligi. Szał? Ba!
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk