Z futbolowymi gwiazdami jest jak z pewnym Murzynem – idzie przez pasy i śpiewa: pojawiam się i znikam, i znikam… Nie sposób już skumać kto dobry, a kto ma kryzys. To meteory. Niedawno Van Gaal (też Murzyn na pasach) gaworzył, że MU nie wygra mistrzostwa, bo nie ma ani jednego napastnika zdolnego strzelić w sezonie 20 goli (Rooney, van Persie, Falcao, faktycznie nie ma nikogo). No i wczoraj Roo pierdolnął takiego gola Spursom, który obalił wszystkie lekcje taktyki. Dostał piłkę na desant, otaczało go czterech, poszedł na przebój środkiem, depnął, założył kanał, wyszedł sam na piątego (pół drużyny przeciwnej, w pojedynkę!) i turlnął futbolówkę do rogu. Nooo, dla takich chwil się żyje i chodzi na mecze. Zwłaszcza że Wayne jest identyczny jak każde z naszych dzieci, blade, nieco zapasione, leniwe… Nieprzewidywalne. Pojawia się i znika.
Bo przecież parę dni temu i on, i MU nie nadawali się do niczego przegrywając Puchar z Arsenalem, mimo (!) przewagi w postaci Szczęsnego w bramce londyńczyków.
I rozgorzała na fb fajna dyskusja. Zwykle nie zwracam na takie coś uwagi, za dużo, ale akurat sprzeczało się dwóch muzyków! O mecz daleko od Polski. I jakże emocjonalnie, w którymś momencie padło zdanie, które wbiło mnie w fotel. Ja bym tak nie skontrował, na pewno:
Hirek Wrona: Bellerin powinien wylecieć z boiska, Young powinien wylecieć z boiska, powinien być karny dla MU, Di Maria był faulowany w chwili kiedy sędzia uznał że nurkował w sytuacji przed wyrzuceniem z boiska, Giroud nie był na spalonym w chwili gdy Arsenal mógł strzelić kolejnego gola, Fellaini dwa razy nie faulował a zostały mu odgwizdane przewinienia, Sanchez był faulowany przed polem karnym i nie było wolnego, była ręka u Jonesa w polu karnym… Wystarczy? Swoimi decyzjami sędzia wprowadzał nerwową atmosferę na boisku. Obejrzałem ten mecz jeszcze raz. I jeszcze jednak uwaga – może kompletnie nieistotna, ale… Gdybym był szefem sędziów w Anglii nigdy nie wyznaczyłbym na głównego MU-Arsenal fana Newcastle w tydzień po porażce jego drużyny z MU :-):-):-)
Hirek Wrona: Jeszcze Rojo powinien wylecieć z boiska.
John Porter: Zostaw ktoś na boisko!
Paweł Zarzeczny: Hirek, zmień dilera, a w MU mniej piachu pliz…
Hirek Wrona: Przecież nie kwestionuję ani wyniku, ani głupoty Di Marii, ani piachu który gra MU, piszę o beznadziejnym sędziowaniu. Początek formularza.
John Porter: United’s ill-discipline was also revelatory. Di Maria’s red card was madness, his tug on the shirt of referee Oliver – who gave a magnificent display of officialdom under the extreme pressure of a home crowd and players in an increasingly blind panic – coming after a dive.
Adnan Januzaj also attempted to deceive Oliver with a dive so late it almost came in the opening moments of Sunday’s game with Spurs. Desperation did not cover it.
They also picked up seven bookings, a guarantee of FA censure. So, you get the idea – this was a dreadful night for Van Gaal and Manchester United.
Taaa, Hirek, zostaw ktoś na boisko! Niby nie po polsku, ale dowcip tego angielskiego gitarzysty zajebisty. I pokazanie, że z emocjonalnych żali, u Hirka zawsze tego pełno, można się grzecznie pośmiać. Haha, już wiem czemu wybrała go sobie (Johna, nie Hirka) Anita Lipnicka. Klasa!
A MU ma ekipę gwiazd, ale nikogo do dźwigania woreczków. Dlatego pojawia się i znika.
*
I zostanę przy sędziowaniu. Fajny meczyk był na Legii, z Wisłą, i odmienne komentarze, kompletnie. Krakusy, że Żyro strzelił po ręce, warszawiści że Sarki grał ręką przed golem, Berg, że Legia do zwycięstw potrzebuje 98 minut itd. itp. Ja skojarzyłem, że Wisła gra w Polsce najładniej bo wielu ludzi może poprowadzić grę (jak chce, rzadko chcą), a w Legii nie ma lewej strony. Duda jak chce dalej dawać wywiady niech najpierw wzmocni muskulaturę, bo każdy go przewraca a on macha rękami bezradnie. Niedawno współczułem młodemu Kosie, że poniewierany, a ojciec jego spokojnie: To niech walczy! No i Ondrej musi nauczyć się grać i z łokcia, i z główki, jak nauczył się kiedyś też maltretowany Błaszczykowski na przykład. A w ogóle fajnie było, a z Lechem zapowiada się uczta naprawdę, nawet machnąłbym się do Poznania jakby mnie zaprosili.
Aha, Micael i Sandomierski znów punktują, znaczy się w Ustaw Ligę miałem nosa. No i Śpiączkę też powołałem. Czekam na Flaszkę.
Z tej ligi jakoś mi brak Kazia Węgrzyna na takim meczu – tego oooo, aaaa, uuuu, ktokolwiek widział ktokolwiek wie…
*
I do Wisełki wracam. Stilić wyborny, pierwszy gol, drugi jego, żal że nie trafił trzeciego, no już a sposób w jaki staranował Vrdoljaka (a miało być odwrotnie!) godny nagrody. Jedno jednak zasadnicze zastrzeżenie. Czytam w „PS” (coraz ciekawszy, byle wyrzucić jeszcze te sporty dziwne) wyznania Semira, że stara się o obywatelstwo polskie i kwity leżą już w kancelarii prezydenta.
Otóż może głupio to zabrzmi, ale ja… nie chcę mieć za obywateli polskich – muzułmanów. Nie, żeby byli według mnie gorsi – kumpluję się z wieloma właścicielami kebabów, wiem że Tatarzy pomagali w wojnach szwedzkich, ale siłą Polski jest (zabawne, bo dzieki… Stalinowi) jej jednorodność. To znaczy, mimo różnic, wszyscy jesteśmy tacy sami. Biali chrześcijanie, mówiący jednym językiem i od tysiąca lat w zbliżonych granicach. Różnice są drobne. To rzadki atut w świecie. Polska bez separatystów i sztucznych autonomii (poza tymi dwoma niemieckimi posłami w sejmie, nadmiar naszej uprzejmości, Korwin kiedyś głosił, że w takim razie trzeba dać ustawowe 5 procent… mańkutom, też ich sporo). Z muzułmanami problem ma Francja i Niemcy, poważny. Otóż statystycznie mają dwa razy albo i trzy razy więcej dzieci, w związku z czym niebawem Francuzi we Francji staną się mniejszością, jak Niemcy są nią, chrześcijańskie (nawet prezydent jest księdzem a kanclerzowa córką księdza) w muzułmańsko-tureckim Berlinie.
Każda kolonizacja zaczyna się od pierwszego okrętu, niewinnie. Ja nie chcę, by Polska traciła swój charakter handlując paszportami, których nie można będzie odebrać (odbierzcie we Francji Algierczykom, będzie wojna). Ja chcę Polaków oddanych Polsce, a nie turystów, którzy potrzebują nawet nie polskich, a unijno-europejskich papierów. Myślicie, że Radović stawi się do polskiego wojska, skoro na Ajax bał się zaryzykować???
Możemy bić brawo Stiliciowi za grę. Ale nie ma to nic wspólnego z polskością, której naszym obowiązkiem jest bronić.
*
Na koniec niezła wiadomość z Podkarpacia. Oto mój kolega z Krakowa, Wojtek, z którym pechowo przegapiliśmy odwołany koncert Stinga (bo… 13-tego!!!) zapragnął być Abramowiczem i pokierować piłkarskim klubem. Kasę ma, kibicuje Wiśle (syn był nawet „gniazdowym”), ale na wykupienie Cupiała za krótki i jego wybór padł na Karpaty Krosno. To trzecia liga. Wczoraj był debiut. Oddaję głos przyszłemu, w planach, dyrektorowi sportowemu: – Wypadło super! Trzy tysiące ludzi, kiełbaski, i przede wszystkim wygrana 4:1. I to z kim? Ze Stalą Rzeszów!
Ten kandydat na prawą rękę Abramowicza to mój druh Andrzej Iwan. Zatem jak się domyślacie, od wczoraj kibicuję Karpatom. Cel, to awans do I ligi. Na razie pierwsze miejsce w trzeciej, przed Resovią, Stalą i Motorem Lublin.
Nieźle zapuszczona stawka. Tym fajniej będzie ją ożywić. Byle nie Ukraińcami. Już raz trzeba było ich stamtąd wysiedlać.
Cóż, samo życie.