Reklama

Szklanka do połowy pusta, do połowy pełna, rozbita a może przelana?

redakcja

Autor:redakcja

27 lutego 2015, 11:06 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie ma dwóch przegranych 0:3 meczów, które miałyby ten sam smak i wymiar. Zdarzały się podobne, niemal lustrzane, ale zawsze znajdziecie różnice bądź różnicę. Powód jest prosty – ocena porażki zawsze zależy od kontekstu. Jest 0:3, które przyszło po dziesięciu zwycięstwach, jest 0:3, które przyszło po dziesięciu porażkach. Jest 0:3 nic nie znaczące, jest 0:3 kompromitujące, gdzieś kiedyś zdarzyło się 0:3 chwalebne, a także 0:3, które skończyło epokę.

Szklanka do połowy pusta, do połowy pełna, rozbita a może przelana?

Zwykle jeden kontekst dominuje i nie ma problemu z rozsądnym “przeczytaniem” meczu. To nie jest jednak casus Legii: tutaj mamy zatrzęsienie możliwych interpretacji, jedna przez drugą wchodzą sobie na głowę. To szklanka jest do połowy pusta, to znowu do połowy pełna. To została rozbita, to przelano wody, to znowu szacunek, że w ogóle jest szklanka i nie trzeba pić z dłoni. Skaranie boskie z tym meczem i z tą Legią, aż głowa boli.

Biorąc pod uwagę całą tegoroczną pucharową przygodę mistrza Polski, jest to wpadka wybaczalna. Zbiło się jeden, drugi, trzeci zespół, zagrało parę znakomitych meczów, przyszło w końcu zostać pokonanym i to zdecydowanie – ot, futbol, Legia nie jest tak mocna, by te zasady móc w europejskim towarzystwie naginać. Zrobiono wiele, krok do przodu został wykonany, a ten pucharowy sezon będzie pamiętny i nie tylko przez Celtic, ale przez wiele dobrych wspomnień. Owszem, pompowano balon, nie brakowało poważnych dyskusji o awansie przez LE do LM, w końcu pękło z hukiem. Ale można też powiedzieć, że to, jaką tragedię i kompromitację robi się dziś z porażki z Ajaksem, pokazuje skalę pucharowego sukcesu Legii. Nastąpiło przesunięcie perspektywy.

Ale jest i druga strona medalu. Legia pokazała wczoraj zerowy charakter. Wyszła na jeden z ważniejszych dla siebie meczów w ostatnim czasie, wyszła na rywala, który był w zasięgu, a potem się położyła. Nie przegrała, a oddała walkower. Boisko opuszczone przez legionistów nie mniej niż trybuny. Za takie rzeczy nie należy oczekiwać zbierania pochwał, po takich wieczorach nikogo nie satysfakcjonują wymówki. Szczególnie, gdy to któreś już klapnięcie na tyłku z kolei, element jakiejś tendencji, a nie wyskok. Legia zakończyła jesień kompromitacją w Łęcznej, a wiosną wciera sól w tamtą ranę już naprawdę długo. To ma prawo boleć i zmęczyć kibiców.

Szklanka nie jest ani pusta, ani pełna. Jedni i drudzy, kibice i piłkarze, krytycy i piewcy, powinni spojrzeć na wszystko oczami drugiej strony – niby takie oczywiste, ale dla mnie zupełnie oczywiste jest, że teraz tego się nie uprawia. To były puchary, w których osiągnięto świetny wynik, pewnie ponad stan, ale aktualna forma jest o wiele poniżej potencjału i zasadnych oczekiwań. Z pomieszania tych dwóch toków myślenia wychodzą nieporozumienia, ale może też wyjść rozsądna ocena sytuacji.

Leszek Milewski

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
5
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...