Mamy wrażenie, że dopiero od niedawna polskie kluby zaczęły przywiązywać wagę do szeroko pojętego marketingu w sieci. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu próżno było szukać niektórych ligowców na portalach typu Twitter czy YouTube, a layout kilku oficjalnych stron przypominał semestralną pracę średnio rozgarniętego gimnazjalisty. Jeszcze gorzej wyglądała sprzedaż gadżetów on-line, która gdzieniegdzie odbywała się za pośrednictwem portalu Allegro lub… nie odbywała się wcale. Wydaje się, że w ostatnim czasie nastąpił pewien przełom w rozumowaniu polskich działaczy, przez co jesteśmy świadkami dość dynamicznego rozwoju naszych klubów w świecie Internecie.
Dynamiczny rozwój nie oznacza jednak, że wszędzie jest pięknie i kolorowo. Wciąż zdarzają się przypadki, w których sfera medialna klubów jest mocno zaniedbana. Rozwarstwienie jest bardzo duże – z jednej strony mamy profesjonalne serwisy internetowe, jakie proponują Legia, Lech czy Śląsk, z drugiej mało czytelne i niezbyt przyjazne witryny Podbeskidzia czy Górnika Łęczna. Tak samo jest z liczbą wpisów. Wspomniani “Górnicy” – podobnie jak bydgoski Zawisza – oferują swoim fanom średnio jeden tekst dziennie, często nie wnoszący nic ciekawego. To przeszło dziesięć razy mniej, niż można znaleźć na wielosekcyjnym portalu Górnika Zabrze.
Śmiesznie też wyglądają porównania liczb na oficjalnych fanpage’ach na Facebooku. Liderująca Legia odsadziła w tej kategorii outsidera z Łącznej przeszło 67 razy. Wymowne też, że tylko dwa kluby Ekstraklasy cieszą się większą popularnością, niż czołowa polska szafiarka, Julia Kuczyńska. Taki Piast Gliwice gra w Ekstraklasie trzeci sezon z rzędu i ciągle nie jest w stanie przeskoczyć granicy piętnastu tysięcy facebookowych fanów. Czyli nie jest w stanie zrobić tego, co przez kilka dni osiąga byle dziewczyna wypinająca się przed obiektywem.
Wszystkie kluby Ekstraklasy prowadzą też oficjalne konta na Twitterze, ale tu początki są dosyć ciężkie. Taki Jakub Rzeźniczak ma aktualnie ponad dwa razy więcej śledzących, niż Legia Warszawa. Natomiast napastnik I-ligowej Wisły Płock, Marcin Krzywicki ma więcej followersów, niż dziesięć klubów Ekstraklasy. Nie chcemy też znęcać się nad Górnikiem Łęczna, ale i w tej kategorii okazał się najsłabszy – jak dotąd nie był w stanie przekroczyć 1500 obserwujących. Nie myli się wiec prezes klubu, Artur Kapelko, który głośno mówi, że reszta stawki mocno im odjechała.
Jeśli chodzi o klubowe telewizje, to świetną robotę wykonała Korona TV, która pokazała, że popularny kanał da się stworzyć w każdym mieście. Największe osiągnięcia kieleckiego projektu to seria świetnie zrealizowanych kulisów meczowych oraz wypromowanie tak zwanej “bandy świrów”, o której pamięta się do dziś. Na Youtubie telewizja Korony stanowi trzecią siłę w Polsce i ustępuje jedynie medialnym gigantom z Warszawy i Poznania.
Świetną robotę wykonuje też Lech Poznań, który większość materiałów publikuje na lech.tv, przez co ma nieco zaniżoną liczbę subskrypcji na Youtube. Oprócz filmów stricte informacyjnych, jak wywiady, komentarze i nagrania z treningów, znajdziecie tam wiele pomysłowych akcji marketingowych, jak na przykład ta:
Poniżej znajdziecie pełne zestawienie klubowych danych, przygotowane 13 lutego 2015 roku. Kolejność ułożyliśmy według sumy followersów na wszystkich portalach społecznościowych.
Jak widać, do pełni szczęścia jeszcze wiele brakuje, ale z pewnością coś drgnęło. Kluby wyszły do kibiców i próbują do nich dotrzeć za pomocą wielu środków przekazu. Niektóre projekty dopiero raczkują, ale liczy się przede wszystkim fakt, że zostały zapoczątkowane. Za jakiś czas przygotujemy kolejne zestawienie, dzięki czemu będziemy mogli wymiernie zweryfikować tempo rozwoju. I może wtedy niektóre nasze kluby trochę lepiej zaprezentują się na tle czołowych szafiarek.
Fot. FotoPyK