Jacek Kuroń, nieboszczyk, ale słynny opozycjonista, powiedział kiedyś robotnikom z Gdańska, w historycznych strajkach sierpnia 80. „zamiast palić komitety, zakładajcie własne!”. Chodziło o to, iż dziesięć lat wcześniej stoczniowcy spalili komunistyczny dom partii, i na nic się to nie przydało. Natomiast w 80’ posłuchali – założyli NSZZ Solidarność, Wałęsa został laureatem Nobla, prezydentem, jego ludzie trafili do Sejmu i Senatu…
Po co ten wstęp? Ano mam analogię. Zamiast narzekać na telewizję, że kłamie, zakładajmy telewizje własne! Korzystając z właściwego paragrafu Konstytucji o wolności słowa. Samo zrobienie telewizji jest względnie proste – kamerka, i wrzutka w sieć. Tyle że każdą telewizję – by nie była stratą czasu – trzeba napełnić treścią i… osobowością. Dlatego zgodziłem się robić coś w rodzaju polskiego „One Man Show” – chciałbym pokazać, że od całej tej gromadki dyżurnych, przypudrowanych i stojących na baczność, jestem prawdziwszy i bardziej utalentowany. Bo ja zawsze byłem najlepszy – pewnie dlatego w żadnej z telewizji o mnie się nikt nie bije. Bo zrobiłbym konkurencję. No i straszny grzech – nie wiadomo co powiem. No, kurna (teraz zamiast kurwa będę pisał kurna, dla hecy, ale nie przyrzekam) – Polska nie wykorzystała wolności w takim zakresie, w jakim jej się należy. Jak psu zupa.
Zacznę od „Kiosku z makulaturą”, czyli zamierzam mielić gazety, ale przyjdzie pora i na Hyde Park – byśmy mogli zagadać, może i zaproszę czasem jakiegoś hejtera, by go zdemolować (dla nieletnich wymagana zgoda rodziców). Zresztą robić będę wiecie co?
Co będę chciał.
I na tym polega swobodny przepływ myśli, informacji – to rodzi postęp, gdy zadaje się pytania samemu sobie i szuka odpowiedzi.
* * *
No właśnie. W pierwszym kawałku trzepiąc makulaturę zerknąłem na artykuł w wybiórczej, o Wójciku. Że skandal, iż skompromitowany trener ma pracować z młodzieżą gdzież na zadupiu, czyli Podkarpaciu.
Zadumałem się. Może czegoś nie wiem, ale ten Wójcik nikogo nie zabił, do winy się przyznał, ma paszport, to chyba i na Podkarpacie wolno mu jeździć.
Ale wybiórcza – nie!
Jakby nikt tam nie kojarzył, że bronią oskarżonego o pedofilię i ściganego (!) Romka Polańskiego. Jego tknąć się boją i może chodzić po Krakowie, niewątpliwie nadal mając kontakt z dziećmi.
Silvio Berlusconi, ten od Bunga-Bung, tez dostał wyrok i pracuje dla odmiany – zamiast gnić w pierdlu – ze staruszkami w domu opieki, śpiewa im piosenki i nikogo to nie gorszy, i dalej rządzi Milanem i setką firm.
Taki Uli Hoeness, prezydent Bayernu, okradł swój kraj, a właściwie urząd skarbowy na jakieś 40 milionów euro, a co robi, wybiórczo? Szkoli dzieci! Czy uczy je kraść? Nie, po prostu nie został dobity.
A Leo Messi, też wałek na kilkadziesiąt baniek – gra i jest dla dzieci wzorem.
W Polsce – przykro, że przypominam – Otylka za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, umyślne skoro podjęła zamiar wyprzedzania, została skazana na… pracę z dziećmi. Konkretnie – na basenie, raz w tygodniu. I wybiórcza nie protestowała, gdy wystawiona została przez PO w wyborach do europejskiego parlamentu!
Stąd moje określenie – wybiórcza. Mierzenie ludzi różnymi miarami. Niezależne media są po to, by to wytykać. Jeszcze nie dziś, jeszcze nie jutro, ale Kuźniar będzie odbierał telekamerę tam gdzie jego miejsce. Mainstream będzie tam gdzie normalność. Ja tego nie dożyję, ale wy na pewno.
Nie dawajcie sobą manipulować. Ruskim broni się odzyskania Donbasu, a niedawno Niemcy odzyskali NRD. Ja tu różnicy nie widzę żadnej.
* * *
Ruszyła liga, oceny zostawiam innym (jak mawiał mój szef – do tematu wrócimy), zgorszył mnie jedynie widok trawy. Otóż u mnie w domu trawnik mimo zimy jest zielony, nie ma łysin mimo tego iż mój Kaukaz Uzi ryje i wali trzy guana dziennie, a koty walczą z kretami (zwycięsko). Nie pojmuję jak nie można nie umieć zadbać o kawałek boiska (zwłaszcza pod bramkami), całe to wymaganie licencji, w tym podgrzewanych boisk etc. okazuje się kpiną.
No, zacząłem też od meczu Zawiszy i skojarzyłem czemu lata temu wymyślono określenie: „Panu Bogu w okno”.
Wytłukli wszystkie szyby.
A Legia? Że alarm? Spoko, Legia przegrała już szósty mecz w tym sezonie. Bardzo podobał mi się Mila (ale nie z urody), cały czas pod grą, jakby naprawdę miał pięćdziesiątą czwartą młodość, jak ja. W telewizji pokazuje czasem literkę „L” – otóż to Legia, miejsce moich futbolowych fascynacji, ale i Lechia właśnie, Lech, a zdaje się że Elka jest i w nazwie Śląsk… I w Polsce.
Ze skrótów nie lubię tylko LGTB, bo nie rozumiem o co chodzi z tą Lewatywą.
* * *
Kręcąc zabawkę przed programem zobaczyłem znajomą postać. No, dwa razy tęższą od siebie. I skojarzenie – oo, to Kapler, ten cwaniaczek, którego zwolnili z pracy za spóźnienia na Narodowym (chyba schody za cienkie), ale wytargał z pół miliona odprawy.
Powiem tak, po czasie. Należało mu się, bo tam gdzie stoi dziś stadion było wietnamskie pole ryżowe i nic więcej, a ten człowiek ogarnął wszystko i… nawet nie oskarżono go o łapówki przy przetargach, znaczy czysty (a w grę wchodziły miliardy). No i ten Kapler, uśmiechnięty, pochwalił się, iż ma… biuro na Narodowym – zapewne organizuje imprezy.
Pomyślałem – że Kapler jest niedoceniony, coś jak z powiedzeniem mojego mecenasa, że każdy dobry uczynek musi zostać przykładnie ukarany…
Słynny jest nie Kapler, a Kepler. Johannes, który wymyślił prawa astronomiczne (mając kiepski wzrok, za to dzieciorób był straszliwy) i spędzające sen z powiek uczniom dziesiętne zapisywanie ułamków.
No to wolę Kaplera niż Keplera.
Aha, a na Narodowym wciąż nie ma ani nazwy, ani pomnika Kazia G. Tyle warte są obietnice Sejmu i Kwaśniewskiego. A pomnik ponoć gotowy. Nie ma kto zapłacić?
Smutny jest nasz kraj, nawet nie dziki. Ale go – mam nadzieję – rozweselicie. Uczcie się jednak tylko ode mnie.
Miłego piętnastego.