Dopiero co zaczęła się wiosna w Bundeslidze, a już jest za nami trzecia kolejka tej rundy. Szybki przegląd tego, co w miniony weekend wydarzyło się na niemieckich boiskach…
1. Borussia Dortmund łapie oddech. Na razie nie wiadomo, ile on tak naprawdę znaczy, ale pokazuje, że wywrócenie wszystkiego do góry nogami – jak sugerowali niektórzy – nie jest dziś konieczne. BVB ogrywa Freiburg, czyli zespół z totalnego dołu tabeli, w sposób zdecydowany i przekonujący. 3:0. Juergen Klopp opowiada, że właśnie tyle można zdziałać, jeśli jest się pewnym siebie, a my z miłą chęcią po raz kolejny oglądamy bramkę, która tę pewność siebie potwierdziła. Czyli akcja Błaszczykowski-Reus-Kagawa-Aubameyang.
2. Powoli i stopniowo od strefy spadkowej oddala się HSV (choć ścisk w tabeli wciąż bardzo duży). Fatalna wtopa na inaugurację, 0:2 u siebie z Koeln, mocno zmobilizowała podopiecznych Joe Zinnbauera. W środku tygodnia przejechali się po Paderborn, teraz ograli Hannover – już w pomocy z Marcelo Diazem, a na szpicy z Ivicą Oliciem. Ale to, co działo się w sobotę, ma trochę smaczków. Po pierwsze, dwa znane polskim kibicom, czyli gol Sobiecha (dopiero drugi w tym sezonie) i samobój Marcelo, byłego piłkarza Wisły. My zwracamy jednak uwagę na to, że znów rzut karny obronił Jaroslav Drobny… do spółki z Rafaelem van der Vaartem.
3. Tej wiosny maksymalną liczbę punktów ugrał tylko jeden zespół. Ha, ciekawe, czy zgadniecie! Otóż jest to… Werder. Blisko takiego wyniku był również Augsburg, który w tym trzecim meczu prowadził 2:0 z Eintrachtem, ale skończył z remisem. Co ciekawe, Werder cztery kolejne wygrane zanotował po raz ostatni na przełomie kwietnia i maja 2010 roku.
4. Bundesliga coraz mocniej imponuje nam wykonawcami rzutów wolnych. Wystarczy wspomnieć niedzielnego gola Zlatko Junuzovicia, który po przeciwnej stronie miał chyba najlepszego specjalistę – Hakana Calhanoglu z Leverkusen, czy sobotniego gola Davida Alaby. Ale tych nazwisk jest przecież znacznie więcej: Reus, Xabi Alonso, van der Vaart, Maxim, Ronny… A o Junuzoviciu już możemy przeczytać, że Werder tak dobrego wykonawcy stałych fragmentów gry nie miał od czasów Diego.
Tutaj Alaba:
5. Junuzović to jednak nie jedyne nazwisko, które w ekipie z Bremy robi wrażenie. Davie Selke, rocznik 1995, zdobył już z reprezentacją Niemiec mistrzostwo Europy do lat 19 i coraz mocniej dochodzi do głosu w Bundeslidze. O, choćby jesienią zanotował świetny występ z Borussią Dortmund, przyczyniając się w znacznym stopniu do zwycięstwa – golem i asystą. Teraz okazuje się, że na osiem ostatnich bramek Werderu udział miał przy siedmiu.
6. Chcecie lepszą statystykę? No to patrzcie na liczby, jakie podaje „OptaFranz”: Kevin De Bruyne dorzucił swoje pięć groszy przy 25 z 28 ostatnich bramek Wolfsburga. To znaczy, jedenaście goli plus czternaście asyst. Widzieliśmy urywki spotkania z Eintrachem i to, jak leżała mu piłka – bajka! No a debiutujący Schuerrle na dzień dobry machnął dwie asysty.
7. Schalke po raz pierwszy w tym sezonie notuje serię pięciu kolejek bez porażki. Nie jest to wielki wyczyn, ale pokazuje, że w szeregi S04 wdziera się coraz większa stabilizacja. Niemała w tym też zasługa pozyskanego z Manchesteru City Matiji Nastasicia. Podopieczni Roberto di Matteo mają już za sobą zwycięstwo z Hannoverem, remis z Bayernem, no i teraz trzy punkty z Borussią Moenchengladbach. A był to mecz, który daje im trzecie miejsce.
8. Po raz pierwszy w tym roku wygrywa Bayern. Czy to był powalający z nóg występ Bawarczyków? Nie, nic z tych rzeczy. Niemiecka dominacja ekipy Guardioli jest dziś niezagrożona, ale chyba jeszcze nie wszyscy obudzili się z zimowego snu. Ciężko patrzy się na monachijczyków, zawodzi Mueller, Goetze i Lewandowski, jedynie Robben z przodu robi różnicę. Dziś Bayern nie wygląda na zespół, którego trzeba przestraszyć się już w szatni, ale nawet w Lidze Mistrzów na początek ma tylko Szachtar.