Reklama

Ile znaczy pewna siebie Borussia? Dziś zobaczyliśmy próbkę

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

07 lutego 2015, 18:42 • 2 min czytania 0 komentarzy

Zwycięstwo Borussii Dortmund dawno nie budziło aż takiego poruszenia. Nie budziło, bo w jak trudnym położeniu znaleźli się podopieczni Juergena Kloppa – przypominać chyba nie trzeba. Wicemistrzowie kraju pokazali dziś, że jeszcze nie zapomnieli, jak się wygrywa.

Ile znaczy pewna siebie Borussia? Dziś zobaczyliśmy próbkę

To, że Borussia w dwóch pierwszych meczach wiosny ugrała tylko punkt, wielu próbowało tłumaczyć: że to akurat z Bayerem i Augsburgiem, czyli kandydatami do Ligi Mistrzów. Gdyby dziś do konta ostatniej drużyny ligi trzeba było dopisać jeszcze porażkę z Freiburgiem, w jakiekolwiek wyjaśnienia nikt by nie uwierzył. Bo ten mecz miał właśnie pokazać, czy z BVB jest rzeczywiście aż tak źle.

Otóż nie, nie jest.

Błaszczykowski-Reus-Kagawa-Aubameyang. Ta czwórka w moment rozegrała wzdłuż linii pola karnego akcję, która przyniosła gola na 3:0. Rozegrała ją tak, jak rozgrywać mogła dawna, dobra Borussia. Zresztą, ten zespół, który wcześniej znaliśmy, nie miał też większych problemów z przekonującym rozbiciem słabeusza. – Dziś mogliśmy zobaczyć, ile można zdziałać, jeśli jest się pewnym siebie – przyznał Juergen Klopp.

Reklama

Tłumacząc zmiany, jakie zaszły w Dortmundzie, należałoby zacząć od personaliów. Aubameyang, który z Bayerem przesiedział 90 minut na ławce, a z Augsburgiem zagrał na skrzydle, dziś wybiegł na szpicy (do pozycji siedzącej powędrował Immboile). Do składu wrócił też Piszczek, na środku obrony Sokratisa zastąpił Subotić, a i w jedenastce zmieścił się Kagawa. I co? I Aubameyang, najlepszy strzelec zespołu, strzelił dwa gole, a Japończyk zaliczył pierwszą asystę w sezonie (po ponad czternastu godzinach gry!).

Przede wszystkim BVB, mając w tyłach żelazną czwórkę z finału Ligi Mistrzów w 2013 roku, na niewiele pozwalała Freiburgowi. Wiadomo, że to przeciwnik z niższej półki, ale jeden celny strzał gospodarzy mówi wiele. A jeszcze niedawno dortmundczycy sami sprezentowaliby rywalom ze trzy niezłe sytuacje. O, zupełnie tak, jak… dziś Freiburg. Bramkarzowi zdarzyło się wyrzucić piłkę na 20. metr pod nogi Reusa, a obrońcy na samym początku meczu podawali miedzy sobą tak, że piłkę zgubili i stracili gola. To był prezent, jaki Borussia zwykła dawać, a nie dostawać.

Takie otwarcie na pewno mocno pomogło dortmundczykom zyskać tę pewność siebie, o której mówi Klopp. Jego piłkarze grali zdecydowanie szybciej, mieli więcej sprintów (łącznie 3.4 km we Freiburgu i 4.4 km w BVB), nie popełniali prostych błędów. Wciąż nie potrafili jednak w pełni zdominować rywala – nie utrzymywali się przy piłce, wymienili nawet mniej podań. Ale może właśnie… tak być powinno?

Borussia zbyt często pokazywała styl, a zbyt rzadko punktowała. Sam Klopp mówił, że tutaj po prostu chodzi o to, żeby za wszelką cenę wygrać. I wygrali. Dzięki temu dziś są na miejscu barażowym, z “oczkiem” przewagi nad ostatnim Stuttgartem.

Najnowsze

Ekstraklasa

Czas na jasny sygnał. Przyszłości Lechii nie powinno rozstrzygać boisko

Michał Trela
10
Czas na jasny sygnał. Przyszłości Lechii nie powinno rozstrzygać boisko

Niemcy

Ekstraklasa

Architekt Eintrachtu, likwidator Big City Herthy. Kim jest Fredi Bobić?

Michał Trela
30
Architekt Eintrachtu, likwidator Big City Herthy. Kim jest Fredi Bobić?
Niemcy

Dawid Kownacki z 12. golem w sezonie. Pewnie wykorzystał rzut karny

Wojciech Górski
9
Dawid Kownacki z 12. golem w sezonie. Pewnie wykorzystał rzut karny