Reklama

Niezapomniany, magiczny wieczór w Wolfsburgu. Chcemy więcej!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

30 stycznia 2015, 22:55 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jeśli stoicie, to lepiej usiądźcie. Jeśli też to widzieliście – mamy komunikat: „To naprawdę się stało”. Mówili, że to niemożliwe, że coś takiego nie ma już prawa w ogóle się wydarzyć, że to będzie już tylko teatr jednego aktora. A jednak – Bayern padł dziś na deski i nie musiał nawet wyglądać za krajowe podwórko. Wystarczyło pojechać do Wolfsburga. To tutaj Bawarczycy stracili tyle samo goli, co przez całą jesień…

Niezapomniany, magiczny wieczór w Wolfsburgu. Chcemy więcej!

4:1.

Tak, tak, 4:1. Dla Wolfsburga. Bayern, z 11 punktami przewagi nad VfL przed tą kolejką, tyle goli w Bundeslidze stracił po raz ostatni w kwietniu 2009 roku. Gdzie? W Wolfsburgu właśnie. No, będąc precyzyjnym, wtedy stanęło na piątce. Dziś też mogło się tak skończyć. Może nawet powinno…

Cóż to była za świetna inauguracja rundy! Półtorej godziny zleciało w moment i po takiej dawce emocji nie mamy wątpliwości: chcemy więcej. A przecież dopiero co Dieter Hecking opowiadał, że jego Wolfsburg nie jest jeszcze gotowy. Nie po tym, co wydarzyło się zimą, kiedy stracili przyjaciela i świetnego piłkarza Juniora Malandę. Dziś każdy na stadionie był razem z nim. Zaczęli kibice – od biało-zielonych serc z fotografią Belga, transparentu „Na zawsze w naszych sercach”, minuty oklasków i minuty ciszy. Pojawiły się nawet łzy, nie tylko na trybunach. To była ta wątpliwość: czy piłkarze wytrzymają ciśnienie, jak zareagują? Zareagowali w najlepszy możliwy sposób. Dali koncert i położyli Bayern na deski.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Koncert to momentami mało powiedziane. Bas Dost – facet, który jesienią strzelił dwa gole – walnął dublet. Raz wpakował z bliska niemal do pustej bramki, ale raz machnął też z dystansu w samo okienko. Że trochę mu zeszła? No to pokażcie, jak wam schodzi! Niewykluczone, że wszystko, co najlepsze w piłkarskiej karierze Dosta, wydarzyło się przed momentem. Ale MVP to oczywiście Kevin de Bruyne. Mózg drużyny, geniusz. To od niego wszystko się tutaj zaczyna (podchodzi po piłkę na 25. metr) i na nim się kończy (dwa gole i asysta). To, jak przy 4:1 zabawił się z Dante, możemy oglądać w nieskończoność. Zresztą, Dante był dziś na mundialu, grał przeciwko Niemcom…

Moglibyśmy tak lecieć nazwiskami i chwalić wszystkich z osobna. Naldo, mimo udziału przy straconym golu, wyłączył z gry Lewandowskiego. Luiz Gustavo z Arnoldem w starciu ze Schweinsteigerem i Xabim Alonso zdominowali środek pola, Rodriguez i Vieirinha świetnie zabezpieczyli boki obrony. Guardiola – widząc, co dzieje się na jego prawej stronie – zaraz po przerwie wpuścił 20-letniego Weisera. Gorzej i tak być już nie mogło.

A było, jeśli chodzi o Bayern, naprawdę źle. Dwie bramki stracone do przerwy, kolejne dwie po przerwie. I to wszystko w lidze. Obrońcy byli myślami na wakacjach… albo po prostu w Katarze. To tam Guardiola – co budziło kontrowersje – zorganizował przygotowania. Powrót do rzeczywistości był boleśniejszy, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Z beznadziejnym Schweinsteigerem, Muellerem i Lewandowskim. Ten jedyny zdobyty przez Bernata gol to i tak w sporej mierze zasługa przypadku – bo akurat Naldo niefortunnie wybił pod nogi rywala.

Jesteśmy w głębokim szoku. Wy pewnie też. Kapitalny mecz, kapitalne widowisko i wynik, o którym w Bundeslidze długo się będzie mówiło. Z jednego powodu – szybko się nie powtórzy. I to w ten wieczór. W wieczór zadedykowany zmarłemu Juniorowi Malandzie.

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Dlaczego Jakub Kamiński nie gra w Wolfsburgu? Tłumaczy trener

Bartosz Lodko
11
Dlaczego Jakub Kamiński nie gra w Wolfsburgu? Tłumaczy trener

Komentarze

0 komentarzy

Loading...