Dziwne wieści napływają z Barcelony. Josep Maria Bartomeu wprawdzie przyznał przed kilkoma dniami, że po odejściu Andoniego Zubizarrety niebawem chce ogłosić „nowy schemat organizacyjny klubu”, ale nie uprzedzał wówczas, że jego głównym punktem ma być poczciwy… Jose Mari Bakero. A takie właśnie sensacyjne wieści przynoszą dziś katalońskie media.
Bartomeu mówił wprost, że jak zwykle zależy mu na kimś, kto czułby klimat klubu, kimś z tym rozsławionym już „DNA Barcelony” i jak pisze „Sport” szybko takiego znalazł. Bakero oczywiście pali się do roboty, jest gotowy z miejsca przyjąć propozycję, chociaż ostateczne decyzje mają zapaść jutro – podczas specjalnego spotkania w pięcioosobowym gronie kadry kierowniczej.
Sport, na który jeszcze kilka razy będziemy się dziś powoływać, twierdzi, że to właśnie Bakero jest najpoważniejszym kandydatem. Zwłaszcza, że pozostali, których w ostatnich dniach wymieniały media, też wydają się być z nieco innej półki niż ta, z której brano Zubizarretę. Pomysł pierwszy – Oscar Garcia. Facet, który tylko w 2014 roku miał trzy kluby jako trener – Brighton i Watford w Anglii oraz Maccabi Tel Awiw w Izraelu. Z każdego z nich odchodził – a to z racji wyników, a to z powodów zdrowotnych czy też sytuacji politycznej w Izraelu. Inny pomysł – Rufete, z Valencią związany niegdyś jako piłkarz i od jesieni minionego roku właśnie w niej piastujący funkcję dyrektora sportowego.
Jednemu i drugiemu trudno pogardzić propozycją Barcelony, ale pierwszy chciałby popracować najpierw jako trener, drugi ma otwarty projekt w obecnym klubie. A Bakero bezrobotny, więc oczywiście zwarty i gotowy. Ponoć jest lubiany w tamtym kręgach, związany z piłką po karierze zawodniczej i ma doświadczenie dyrektorskie z Realu Sociedad (w 2006 roku!) – tak brzmią kolejne argumenty.
Na pierwszy rzut brzmi to jakby Barca szukała kogoś swojego, ale na okres przejściowy. W końcu zbliżają się wybory, w dodatku klub ma zakaz transferowy, więc przez najbliższe miesiące pewnie poradziłaby sobie nawet z dyrektorem z wybitnie średniej półki. Chociaż znów rozjeżdża się to z wizją dziennikarzy Sportu, którzy informują, że klub chciałby zrekonstruować swoją sieć skautingu w Ameryce Południowej oraz w Europie – właśnie pod kątem następcy Zubizarrety. Dziwne rzeczy.
Bakero, po tym jak bez żalu pożegnano go w Polsce, zaliczył jeszcze krótki epizod w Peru i do dziś, delikatnie mówiąc, nie był rozchwytywany – ani jako potencjalny działacz, ani jako trener. Robił za eksperta, czasem coś skomentował, czyli generalnie – szuka pracy. A w tej sytuacji mieć w papierach funkcję dyrektora sportowego Barcelony to już zawodowa trampolina na być może długie lata.