Wczorajszy mecz Realu odbił się szerokim echem w hiszpańskich mediach. Nie chodzi nawet o osiemnaste z rzędu zwycięstwo Królewskich, co jest absolutnym rekordem w całej historii „Los Blancos”, ani o 23. ligowy hattrick Cristiano Ronaldo. Jednak to właśnie Portugalczyk znalazł się w centrum uwagi i niejako pod ostrzałem kibiców i dziennikarzy. Co trzeba zrobić, by mimo trzech strzelonych goli wywołać medialną burzę? Wystarczy nieudolnie przewrócić się w polu karnym bez udziału rywala i wywalczyć w ten sposób rzut karny.
35. minuta gry, bezbramkowy remis i zagranie w pole karne w stronę Cristiano. Portugalczyk zachowuje się w następujący sposób:
W mediach momentalnie zawrzało, a odbiór całej sytuacji – co było do przewidzenia – był diametralnie różny. Kataloński „Sport” pisze o skandalu i żałosnym nurkowaniu Cristiano, a jeszcze dalej idą dziennikarze „Mundo Deportivo”. Według nich Portugalczyk uhonorował swoim zachowaniem najlepszą hiszpańską pływaczkę, Mireię Belmonte oraz zasłużył przy okazji na nominację do filmowej nagrody Goyi.
Zupełnie inaczej całą sprawę postrzegają eksperci Marki, którzy piszą o delikatnym kontakcie oraz analizują, czy rzekomo faulujący Johny powinien wylecieć z boiska. Jak się okazuje, nie powinien, bo wychodzący na czystą pozycję Ronaldo nie miał pełnej kontroli nad piłką. Żółta kartka była więc w tym przypadku właściwym wymiarem kary.
Zdecydowanie spokojniej było pod szatniami obydwu zespołów. Piłkarze „Królewskich” robili co mogli, by nawet nie zająknąć się na temat kontrowersyjnego karnego. Z kolei gracze Celty wypowiadali się z dużą rezerwą, choć oczywiście podkreślali, że jedenastka nie należała się Realowi. – Chwilę wcześniej go dotknąłem, ale on wiele dodał od siebie. Według mnie karny podyktowany niesłusznie. – mówił po meczu przybity Johny. Z kolei szkoleniowiec Celty nie chciał rozmawiać o pracy arbitrów, natomiast przyznał, że wszyscy jego podopieczni czują się pokrzywdzeni. W całym obozie gości nikt jednak nie ma wątpliwości, że zwycięstwo Realu było zasłużone i sprawiedliwe.
Jak zwykle w tego typu przypadkach najciekawiej było na Twitterze. Poniżej próbka najczęstszych przeróbek graficznych, które zaczęły się pojawiać już na kilka minut po wydarzeniu.