Zaczynamy od niespodzianki – otóż Bayern wyrównał rekord Bundesligi należący do Stuttgartu. Jako że większość rekordów pobił stosunkowo niedawno, za Juppa Heynckesa, wysoko zawieszając poprzeczkę samemu sobie, to trudniejsze zadanie mają statystycy. Dziś jednak wyliczyli, że zaledwie trzy stracone gole w trzynastu meczach to najlepszy wynik od sezonu 2003/04 (za: OptaFranz). Ta statystyka to efekt również dzisiejszego rezultatu Bawarczyków – 1:0 w Berlinie z Herthą, po golu Robbena. Zresztą, Bayern mógł wygrać wyżej, momentami gniótł przeraźliwie, przekraczając poziom 80 proc. posiadania piłki, ale raził nieskutecznością. Jak na tę ekipę z przodu – Robben, Goetze, Mueller, Ribery, Lewandowski – jeden gol to trochę mało.
– Sam Lewy miał dwie, trzy sytuacje, które musiał wykorzystać – mówi Radosław Gilewicz.
A jeśli już przy statystykach jesteśmy, to Robben w tym sezonie średnio co 77 minut zapisuje się na kartach meczowych. Ale nie to, że zbiera kartki czy coś wywija – albo gol (osiem), albo asysta (cztery). Jak donosi zaś „Infostrada Sports”, Robben nie jest już ze swoimi czterema hat-trickami w Bundeslidze jedynym takim piłkarzem obok Roya Makaaya. Dziś do tego grona dołącza Klaas Jan Huntelaar, który sam zapakował Mainz trójkę, a skończyło się 4:1. Idziemy jednak dalej: to setny gol Holendra w barwach Schalke i dwunasty hat-trick w lidze (wcześniej osiem w Eredivisie). No i statystyka z polskim akcentem: żaden piłkarz nie strzelił w tym roku w Bundeslidze więcej goli niż Huntelaar, jedynie Lewandowski tyle samo – piętnaście.
Ból porażki, i to jeszcze większy niż Mainz, zaznało FC Koeln. A wraz z nim Paweł Olkowski, grający na prawej pomocy i bardzo nisko oceniony przez Bild – na „piątkę”. Czyli dokładnie tak, jak zagrała cała drużyna: przyjęli pięć goli w Leverkusen, strzelili jednego. Nikt nie otrzymał niższej noty w Koeln niż Olkowski, nikt nie otrzymał też niższej w Bayerze niż Boenisch („4”). Sam beniaminek, mimo takiego wyniku, ma prawo czuć spory niedosyt, bo szybko wyszedł na prowadzenie po rzucie karnym (słusznym?), a po kwadransie gry chyba powinien otrzymać i drugą jedenastkę.
Aha, wysokie recenzje za dzisiejszy występ zbiera Hakan Calhanoglu. Meczu nie widzieliśmy, ale to, co robimy najlepiej – już tak.
Zgadniecie, kto jest czwarty w Bundeslidze? Uwaga – Augsburg. Czyli specjaliści od… unikania remisów. Siedem wygranych (sześć u siebie) i sześć przegranych (pięć na wyjeździe). Dziś, jako że występowali przed własną publicznością, to po trzech golach w 20 minut zgarnęli trzy punkty.
Tyle samo oczek wędruje na konto Werderu, a to oznacza, że na dole tabeli nastąpiła mała zmiana. Od teraz wygląda ona tak:
Bez komentarza.