Odkąd reforma europejskiej federacji dopuściła do gry w fazie grupowej Ligi Europy siedemset piętnaście zespołów, w czwartki naprawdę ciężko się ogarnąć i połapać w gąszczu meczów. O ile pierwszy wybór jest prosty – koszula bliższa ciału, więc oglądamy Legię, o tyle dobór kolejnych spotkań wartych obejrzenia to pomieszanie ruletki z loterią fantową i pudełkiem czekoladek. Oczywiście nie sposób objąć wzorkiem (sądzimy nawet, że nie sposób objąć umysłem) wszystkich wczorajszych starć, wybraliśmy więc po prostu siedem rzeczy, które nas zaskoczyły/zaszokowały/wprawiły w zdumienie. A umówmy się – niespodzianek nie brakowało.
1. Inwazja inwazji na murawę
“Pitch invade”, czyli swojski wjazd na murawę ostatnio cieszy się coraz większym powodzeniem, nie tylko w egzotycznych ligach, gdzie kibice wyjaśniają sobie na murawie wzajemne nieścisłości, ale i w europejskich pucharach. Choćby przedwczoraj w Lidze Mistrzów – najbardziej kulturalni “pitch invaders” w historii futbolu.
Wczoraj już jednak nie było tak wesoło. Chociaż… Inaczej: było wesoło, ale nie bez wpływu na grę. Kibice Tottenhamu wbiegali sobie bowiem na murawę przy White Hart Lane zupełnie bez skrępowania, jakby w Londynie obchodzono właśnie dzień kibica pieszego (spacerującego po trawie). Jeden, drugi, wreszcie trzeci gość, który bezceremonialnie wchodzi na boisko i strzela sobie fotki z piłkarzami. Sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że mecz przerwano. Wyobrażacie sobie? Przerwano mecz Partizana Belgrad i nie wzięła w tym udziału ani jedna raca!
Za całość odpowiada grupa “artystów z YouTube’a”, więc pewnie prędzej czy później usłyszymy o kulisach ich akcji. Anglicy wygrali 1:0, ale raczej nikt o ich występie wnukom opowiadać nie będzie.
2. Handanović, czyli niesłychanie karny człowiek
O tym, że Samir Handanović to jakiś robot, jeśli chodzi o obronę rzutów karnych nie trzeba raczej nikogo przekonywać. Wczoraj znów to zrobił, tym razem w meczu z Dniprem, prawdopodobnie ratując Inter przed stratą punktów. Mediolańczycy mogli przegrywać już 0:2, ale przecież trafić “jedenastkę” Handanoviciowi to jak upolować Angelinę Jolie w klubie Anomalia pod Środą Wielkopolską. Prawie niemożliwe. Szerzej o jego umiejętnościach (szczęściu?) pisaliśmy już TUTAJ, poniżej zaś obroniony karny.
Handanović uratował zresztą Inter także po przerwie. Włosi wygrali 2:1.
3. O-dobry-losie-Xhaka-ty-draniu
Co tu dużo mówić… Gol na 2:2, który pozwolił utrzymać Borussii pozycję lidera i dwa punkty przewagi nad trzecim w grupie Zurychem. Ciężar gatunkowy, okoliczności, siła… Xhaka pozamiatał.
4. Zagubieni Francuzi w cieniu “Jędzy”
Wydawało się, że z meczów Saint Etienne – Karabach oraz Krasnodar – Lille najciekawsze będą wyniki – francuskie zespoły zremisowały oba spotkania, oddalając się od awansu, jednak z naszego punktu widzenia informacja numer jeden to kontuzja Artura Jędrzejczyka. Połowa meczu z Lille, Krasnodar prowadzi 1:0, nasz reprezentant zderza się z Nolanem Roux. Chwilę później na Twitterze fatalna wiadomość:
Artur zerwane przednie więzadła niestety — Mariusz Piekarski (@sportmar_mario) November 27, 2014
Pół roku przerwy, dokładnie w momencie, gdy “Jędza” zaczął wyrastać nie tylko na kluczowego zawodnika w klubie i reprezentacji, ale wręcz idola – i wcale nie przesadzamy, biorąc pod uwagę reakcje choćby na jego kapitalną cieszynkę. Spory cios dla Krasnodaru, który nie utrzymał prowadzenia, ale przede wszystkim ogromny cios dla naszej reprezentacji i samego Artura. Pozostaje życzyć szybkiego powrotu do zdrowia i morderczej formy, której efekty oglądaliśmy w ostatnich meczach kadry!
Z kronikarskiego obowiązku – gol dla Karabachu z Saint Etienne.
5. Monumentalna oprawa Feyenoordu
Tak, wiemy, że w Polsce lepsze, ale i tak warto docenić. Holendrzy postawili na rozmach. Wyszło kapitalnie.
6. Kramarić did it again
Andrej Kramarić. Kojarzycie już? Jeśli jeszcze nie, polecamy nasze przybliżenie sylwetki zawodnika TUTAJ. W odniesieniu do wczorajszych meczów zaś – tak, Kramarić znów ukłuł. Wprawdzie jedynie z karnego, ale jego Rijeka wygrała 2:0 ze Standardem Liege i w ostatniej kolejce z Sevillą zagra o awans do kolejnej rundy.
Ciekawsze są jednak indywidualne osiągnięcia Kramaricia. W Lidze Europy to jego piąte trafienie, ogółem zaś w tym sezonie naklepał ich… dwadzieścia osiem. W dwudziestu pięciu meczach…
7. Dinamo znowu przegrało…
Krótko – Dinamo Zagrzeb wtopiło z Astrą Giurgiu. Dziwi was, że wygrywający rok po roku ligę chorwacką potentat, który tylko w dwóch ostatnich sezonach pogonił do europejskich gigantów Kovacicia i Halilovicia wtapia z rumuńskimi anonimami? Jakub Olkiewicz wyjaśnił specyfikę chorwackiego bajzlu TUTAJ.
Nie mamy wiele do dodania.