Czasami zazdrościmy naszym kolegom z afrykańskiego Weszło. My, owszem, też nie mamy na co narzekać, polskie realia piłkarskie dostarczają wielu kwiecistych historii. Ale Czarny Ląd to wolna amerykanka, dziki zachód, nieustający huragan absurdów.
Pisaliśmy o lidze nigeryjskiej, gdzie wszystkie drużyny przegrywały na wyjazdach, a wygrywały u siebie. Pisaliśmy o piłkarzu, który w reprezentacji miał inny wiek i nazwisko niż w klubie. Tym razem sprawa dotyczy Emanuela Adebayora, bo właśnie dowiedzieliśmy się dlaczego nie idzie mu ostatnio tak dobrze, jak kiedyś. Uwaga, zapinamy pasy i słuchamy: to przez jego mamę, która rzuca na niego czary.
Różne wymówki słyszeliśmy. Piotrek Ćwielong narzekał na słoneczną pogodę i to jego wypowiedź możemy uznać za szczyt lokalnej abstrakcji. Ale tutaj? Pięć poziomów wyżej. Czarująca, dosłownie i w przenośni, mama według Adebayora mści się na nim za pomocą magii juju (czymkolwiek to jest), bo pogonił ją z domu. Ade zaprzecza (że pogonił, nie że czaruje), ale śmiało możemy się domyślić o co chodzi w całej awanturze: o pieniądze.
Siostra Adebayora wystąpiła w radiu Peace FM z opowieścią jak prosto rodem z “Chwili dla Ciebie” bądź programu “Urzekła mnie twoja historia”. Mama ma teraz handlować… plastikowymi torbami oraz kłódkami (!), które najwyraźniej są chodliwym na granicy Togo z Ghaną. Piłkarz broni się, mówi, że kupił rodzinie dom w Londynie, matki nie wyrzucił, odeszła sama, więc powinna zostawić go w spokoju. Przestać rzucać czary. Przestać sabotować jego karierę.
Biedny Adebayor! Czy mama posłucha tego wzruszającego apelu przekonamy się oczywiście po jego występach. Czy oczaruje nas jeszcze swą grą? Czy zaprezentuje jakiś “magic touch”? Czy może raczej stanie się na boisku absolutnie niewidzialny, a nad jego skutecznością zawiśnie niewytłumaczalne fatum?
Wiedzą to z pewnością tylko gwiazdy.