Reklama

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? Sześciu stranieri bez minuty w tym sezonie!

redakcja

Autor:redakcja

04 listopada 2014, 18:25 • 2 min czytania 0 komentarzy

Każdego roku w Polsce ginie około 15 tysięcy ludzi, tak przynajmniej „mówią” statystyki. Sprawę udaje się wyjaśnić tylko w ośmiu na dziesięć zgłoszonych przypadków. Pamiętacie program „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?”, gdzie przedstawiano sylwetki osób, które nie pozostawiły po sobie żadnego śladu? Na szczęście nam przyszło zająć się przypadkami o wiele mniej tragicznymi – oczywiście piłkarskimi.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? Sześciu stranieri bez minuty w tym sezonie!

Kto jeszcze niedawno na poważnie istniał w naszej piłce, a od jakiegoś czasu uciekł z radaru? Bez trudu rzucicie z głowy kilka nazwisk. Przy kilku następnych pomyślicie: „o kurwa, naprawdę jest w aż takiej dupie?”. Zagraniczna rzeczywistość brutalnie zweryfikowała poniższą szóstkę. Okazało się, że w swoich – zgoda, nie najgorszych – klubach są kompletnie niepotrzebni, że wypchnięto ich poza nawias pierwszej drużyny, czyli tych, co grają choćby nawet ogony.

Zresztą dość powiedzieć, że „zaginieni” – każdy jeden z osobna i wszyscy razem – spędzili jesienią tego roku na ligowych boiskach tyle, co klubowa sprzątaczka czy każdy z was. Wybaczcie to porównanie, ale czy ona nie odzwierciedla rozmiarów głębokiej dupy, w jakiej znalazło się towarzystwo? Popatrzcie.

Dominik Furman, były kapitan polskiej młodzieżówki, na temat sytuacji którego mogliście u nas poczytać w zeszłym sezonie, ostatni raz w Ligue 1 pojawił się 17 maja, to była ostatnia kolejka poprzedniego sezonu. Czyli – co ciekawe – dokładnie tego samego dnia, co we Włoszech Paweł Wszołek w Sampdorii Genua. Dzień później w Serie A zadebiutował skrzydłowy Chievo Werona, Tomasz Kupisz.

Reklama

Paweł Dawidowicz, od kiedy latem zamienił Lechię Gdańsk na Benfikę, okazję na łapanie minut otrzymuje jedynie w zespole rezerw, a i tam podnosi się w z ławki. Spory niefart spotkał natomiast Mateusz Klich – on już raz w Wolfsburgu poczuł, co to znaczy brak gry i wyprosił wypożyczenie do Zwolle. Niestety, po powrocie do Niemiec szczytem marzeń niedawnego reprezentanta Polski jest ławka rezerwowych, z której jeszcze nie zdołał się odkleić. No, tyle że akurat on nie miał nic do gadania, taka była umowa, że z Holandii musi wrócić i już.

Na koniec Damian Zbozień, ścisła czołówka najsympatyczniejszych piłkarzy, jacy kiedykolwiek biegali po ekstraklasowych murawach. On ostatni raz w meczu o punkty wystąpił 5 kwietnia, równo pół roku temu. A zdrowy jest jak ryba…

Gdybyśmy tę listę zaginionych przygotowywali w zeszłym tygodniu, znaleźliby się na niej również Bartosz Białkowski oraz Marcin Wasilewski. Obaj jednak w miniony weekend wreszcie dostali szansę i – kto wie – może to dla nich będzie początek lepszych czasów?

Fot. FotoPyK 

Najnowsze

Stranieri

Komentarze

0 komentarzy

Loading...