Reklama

Kto wyjął najwięcej sam na sam, a kto seryjnie marnował setki?

redakcja

Autor:redakcja

31 października 2014, 11:51 • 3 min czytania

Jak zapewne zauważyliście, jakiś czas temu zostaliśmy fanami statystyk. Dariusz Wdowczyk ma do nas żal, że je „tworzymy”, ale urazy nie chowamy – akurat ten trener nie raz udowadniał, że lubi chwytać się brzytwy. Statystyki natomiast – choć wszystkiego oczywiście nie pokazują – potrafią obalić pewne mity. Na ich bazie widać np. że Kosecki nie jest tak efektywny, na jakiego wygląda, Drągowski wyciąga piłkę z siatki cztery razy rzadziej od innych, a Jacek Zieliński to jeden z najbardziej niedocenianych polskich trenerów. W najnowszym odcinku, akurat przed 14. kolejką, wzięliśmy pod lupę dwie kolejne kategorie: ligowców najczęściej marnujących „setki” i bramkarzy najczęściej wygrywających pojedynki. 

Kto wyjął najwięcej sam na sam, a kto seryjnie marnował setki?

I znów obaliliśmy kilka mitów…

Reklama

Na początek kilka słów wyjaśnienia. Początkowo zamierzaliśmy po prostu przygotować zwyczajną statystykę sam na sam, by pokazać, który napastnik przegrywa najwięcej typowych akcji sam na sam z bramkarzami. Szybko – oglądając skróty kolejnych spotkań – przekonaliśmy się jednak, że takie podsumowanie byłoby dość płytkie. Stworzyliśmy więc kategorię „setek”. „Setek”, czyli takich sytuacji, gdy napastnik wychodzi oko w oko z bramkarzem, ale też takich, gdy – jak Ślusarski z Legią – dostaje z dośrodkowania patelnię kilka metrów przed pustą bramką, którą wykorzystałoby 999 na 1000 napastników. Można to uznać jako setkę? Można. Sytuacja w końcu stuprocentowa. Ale już główki Kownackiego z Piastem niekoniecznie, bo otaczało go kilku obrońców. Strzału Mili z Ruchem też raczej nie, bo choć Sebastian uderzał z bliska – dość znacząco przeszkodził mu defensor rywali.

Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że – podobnie jak przy naszym rankingu stworzonych sytuacji – ocena musi być subiektywna. Jeden uzna, że Kosznik ścinający ze skrzydła, mijający dwóch obrońców i stający przed bramkarzem nie znajduje się w sytuacji stuprocentowej. Matematycznie wszystkiego nie wytłumaczysz – trzeba zdać sobie z tego sprawę. Choć akurat gdy mieliśmy większe wątpliwości, czy akcję uznać za setkę, czy nie, to w większości wypadków nie uznawaliśmy. Statystyka jest więc dość klarowna.

Dobrze, ale nie przedłużajmy – jakie wnioski z pierwszej tabelki? Z jednej strony mało zaskakujące, bo prowadzenie Semira Stilicia w klasyfikacji „niewykorzystanych asyst” (TUTAJ) wynika w dużej mierze z braku skuteczności Brożka, ale już nazwiska wspomnianego Kosznika, Chmiela czy Cernycha mogą zaskakiwać. Cała trójka – mimo że na ogół nie gra tuż pod bramką przeciwnika – ma bardzo dużą łatwość, by się przed nią wepchnąć, co trzeba traktować jako plus. Ciekawy jest też fakt, że Flavio Paixao i Piątkowski idą łeb w łeb nie tylko w klasyfikacji strzelców, ale też w rankingu zmarnowanych setek. Do rywalizacji z oboma panami włączyłby się Brożek, gdyby tylko „lekko” podreperował celownik.

I druga statystyka, która na pozór jest zdecydowanie bardziej zaskakująca. Okazuje się bowiem, że ekstraklasa ma jednego niekwestionowanego króla od sam na sam – Pavelsa Steinborsa oraz dwóch kolejnych specjalistów, którzy depczą mu po piętach – Janukiewicza i Kamińskiego. Cała trójka to – jak na nasze warunki – świetni fachowcy, co… nie znaczy, że na swojej pozycji są najlepsi. Po pierwsze – bardzo często daje im się wykazać ich własna defensywa, po drugie – wysokie noty zbierają też Malarz lub Drągowski, ale oni – podobnie zresztą jak Cerniauskas – wybronili całą masę strzałów z dystansu i nie „dochodzili” tak często do sam na sam.

TOMASZ ĆWIĄKAŁA


Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama