Poziom emocji w Hiszpanii przed zbliżającymi się Gran Derbi najlepiej oddaje sytuacja podpatrzona w jednej z barcelońskich knajp. W niedzielny poranek przy stoliku siedziało starsze małżeństwo, na pierwszy rzut oka para emerytów. Jedli, popijali kawę i rozmawiali. Nie była to jednak klasyczna konwersacja o zdrowiu, pogodzie czy wychowywaniu wnuków. W pełnej emocji wymianie zdań co chwilę głośniej akcentowane były dwa nazwiska – Suareza i Pepe. Nieważne, że rozmówcy mieli swoje lata, że byli na śniadaniu, i że do meczu pozostawało sześć dni. W tamtej chwili najbardziej ekscytowała ich rozmowa o starciu największych awanturników z obydwu drużyn.
POSTAW NA REAL (2.37), REMIS (3.55) LUB BARCELONĘ (2.70) W BET-AT-HOME >>
A przecież to tylko jedna z wielu podobnych sytuacji. W rzeczywistości każda para piłkarzy Realu i Barcelony tworzy jakiś interesujący kontekst, który można omawiać przez długie godziny. Sam Suarez dostał w środę kolejny argument do zagrania wielkiego meczu, bo Real rozjechał jego Liverpool na Anfield. Takich smaczków jest zresztą od groma, a w wynajdywaniu nich lubują się hiszpańskie media. Dziennikarz „Cuatro” dotarł nawet do jednego z kibiców Realu, który w 2005 roku oklaskiwał na Bernabeu Ronaldinho. Trzeba było dowiedzieć się, jak ów pan zareaguje na potencjalne pobicie rekordu Zarry przez Leo Messiego.
Tym razem braw jednak nie będzie.
Nie zmienia to faktu, że nierozwiązanych zagadek wciąż jest przed klasykiem mnóstwo. Najwięcej z nich ciągle tyczy się Suareza – czy zagra od pierwszych minut, czy tradycyjnie zaliczy spektakularny powrót i jak Barcelona odnajdzie się z trójką latynoskich gwiazd w ataku? Na pewno trudno zazdrościć Ancelottiemu, który – jak każdy poza Luisem Enrique – nie wie, czego spodziewać się po tak zestawionym rywalu. Z drugiej strony posadzenie na ławce harującego w defensywie Pedro może się źle skończyć, zwłaszcza w starciu z miążdżącą ofensywą „Los Blancos”.
Po raz pierwszy na takim szczeblu staną naprzeciw siebie gwiazdy chorwackiego futbolu, czyli Modrić i Rakitić. W Barcelonie trwa jednak dyskusja, czy tego drugiego nie powinien zluzować Xavi, który zagrał w pełnym wymiarze w trzech ostatnich meczach w lidze. Doświadczony Hiszpan zeszłotygodniowym pojedynkiem z Eibar zasygnalizował Enrique, że jest w najwyższej formie od początku sezonu. A przecież do gry w środku pola na Bernabeu aspiruje też Mascherano, który przez niedawne kłopoty zdrowotne Buaquetsa wrócił na swoją nominalną pozycję i pokazał klasę.
Zdecydowanie prościej wytypować dziś wyjściową jedenastkę Realu. Wydaje się, że Ancelotti jednak blefuje, publicznie zastanawiając się nad niespodziewanym zamieszaniem w składzie. Włoski szkoleniowiec nie ma w talii dżokera – jakim niewątpliwie jest dla Enrique Suarez – a na ostatniej prostej wypadł mu ze składu jeden z asów atutowych, czyli Gareth Bale. W zamian na boisku pojawi się świetnie dysponowany Isco, który mocno przyczynił się do ostatnich rzezi, jakie swoim rywalom urządzał Real.
Rzeź to również dobre słowo podsumowujące ostatnie dokonania Cristiano Ronaldo. Portugalczyk jest w niesamowitym gazie, a w siedmiu ligowych meczach zdobył już piętnaście goli. Jeśli udałoby mu się utrzymać taką skuteczność na przestrzeni całego sezonu, w maju dobiłby do zupełnie absurdalnego wyniku 80 trafień. Cristiano po siedmiu spotkaniach ma już o pięć goli więcej niż Luis Figo w swoim najlepszym sezonie. Sami zastanawiamy się, jakim cudem ktoś jeszcze może na poważnie porównywać do siebie tych dwóch piłkarzy.
Przed dzisiejszym meczem cele obydwu drużyn są jasne. Real zechce z przytupem zakończyć efektowną serię meczów Barcelony, w których Claudio Bravo nie puścił gola. Z kolei podopieczni Luisa Enrique postarają się, by Messi został na Bernabeu najskuteczniejszym strzelcem w historii La Liga. Jeżeli któraś z tych sytuacji wydarzy się, rywal zostanie upokorzony. W Hiszpanii emocje sięgają zenitu i najwyższy czas, by i u nas mocno podkręcić atmosferę. Nastawmy się na piękny, pełen zwrotów akcji mecz, z duża liczbą sytuacji i goli. Na przykład na taki, jaki zaserwowały nam obydwie ekipy w ostatnim ligowym starciu. Przed nami piłkarska uczta.