Reklama

Jaga nie zwalnia, dzisiaj nocuje w fotelu lidera

redakcja

Autor:redakcja

25 października 2014, 18:08 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nikogo nie oszukamy stwierdzeniem, że dziś w Gliwicach byliśmy świadkami starcia dwóch drużyn znajdujących się na ligowym podium. Że jak, tabeli nie widzieliście? Gdzie ten wasz cały Piast w najlepszej trójce? – zapyta przytomny czytelnik. Dobrze, więc wytłumaczmy, co mamy na myśli. Otóż ostatnich kilka ligowych weekendów to świetny czas zarówno dla Piasta, jak i – zwłaszcza – Jagiellonii. Począwszy od końcówki sierpnia, poprzez wrzesień i prawie cały październik, który już prawie za nami – obie drużyny są w formie co się zowie. Zresztą popatrzcie sami.

Jaga nie zwalnia, dzisiaj nocuje w fotelu lidera

Warto również zauważyć, że wysoka dyspozycja nie jest jedyną cechą wspólną. I jedni, i drudzy zostali ustawieni po „niemiecku”, nawiązując oczywiście do składu defensywy naszych zachodnich sąsiadów w czasie brazylijskiego mundialu. Nie masz bocznych obrońców, bądź z jakiegoś względu nie pasują ci do koncepcji? To zrezygnuj z nich i daj czterech nominalnych stoperów.

Baran, Madera, Pazdan, Wasiluk
Hebert, Osyra, Horveth, Klepczyński

Do tej pory, jeżeli brakowało skrajnych defensorów, z musu stawali się nimi skrzydłowi. Przyjęło się bowiem, że ktoś, kto śmiga wzdłuż linii, powinien być żwawy. Ale, przynajmniej na poziomie Ekstraklasy, to wcale niekonieczny do spełnienia warunek, dopóki zawodnik umie dobrze się ustawiać (Wasiluk) lub chociaż stara się sprawiać takie pozory (Klepczyński). Niestety dla gospodarzy, Hebert parokrotnie dosadnie zasugerował swojemu trenerowi, że on się na to nie pisze. Raz, gdy banalnie łatwo ograł go błyskotliwy Dzalamidze, zbyt dosadnie. Trzeba się jeszcze było położyć… Po chwili Gruzin miękko dorzucił do Gajosa, a ten otworzył wynik spotkania.

Reklama

Gliwiczanie grali porządnie. Na miarę własnych możliwości, rzecz jasna. Czyli kiedy rywale w drugiej połowie mocno się cofnęli, momentami wyglądali nieporadnie. No, nie jest to zespół, który doskonale odnajduje się z piłką przy nodze, jak nie ma nawet połowy miejsca, jakie przy kontrach pozostawiali im na przykład legioniści. Mimo tego zdołali stworzyć kila groźnych okazji, jednak bez przełożenia na wynik. Najbliżej szczęścia byli po centrze rozgrywającego fajne zawody Estończyka Vassiljeva. Wtedy występujący ze złamanym nosem Wilczek trafił maską Zorro w dośrodkowaną piłkę i dał się wykazać refleksem Drągowskiemu, natomiast dobitkę równie efektownie wybił Madera.

I kiedy Piast szukał właściwego klucza do bramki gości, o końcowym rozstrzygnięciu przesądził Cifuentes. OK, być może rzeczywiście po jego tragicznym wybiciu futbolówka odbiła się od ręki Dzalamidze, ale to nie zmienia faktu, że popełnił w tej sytuacji błąd. Więcej – wielbłąd. Było już pozamiatane. Tuszyński przytomnie skorzystał z prezentu, podwyższając na 0:2.

Jagiellonia wskoczyła na pozycję lidera. Znów wygrała i znów nie straciła gola, już w czwartym meczu z rzędu. Trener Probierz może rozsiąść się w fotelu i szeroko uśmiechnąć, ma ku temu powody…

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Patryk Stec
0
Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...