Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

20 października 2014, 13:56 • 3 min czytania 0 komentarzy

Na lato ciąża, a na zimę trampki. Ta stara recepta jest najlepsza, jeśli chce się mieć spokój w domu. Spokój w zasadzie kluczowy, gdy myśli się o podbijaniu świata. Temat ten, od czapy, przyszedł mi pod czapkę, gdy zacząłem się zastanawiać nad jednym. Dlaczego polska reprezentacja w meczu z Niemcami była kompletnie inna niż ze Szkotami. Najbardziej widoczne było to na przykładzie Wojtka Szczęsnego. W sobotę dwie wybronił, we wtorek dwie zawalił. Ten sam chłopak.

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

No i tak mi coś mignęło, iż w niedzielę – Nawałka dał kadrze wolne, to on poszedł z piękna Mariną na zakupy, potem pewnie godzinami przymierzali ubrania, a z nimi cała kadra.

Seks. To jest coś co wyczerpuje. Nie tylko fizycznie, także – a może przede wszystkim – psychicznie. Tymczasem nasi gracze mają laski jak z obrazka. I Marina (to jedyny rodzaj miłości polsko – ukraińskiej jaki jestem w stanie zaakceptować, zobaczycie zresztą w środę w Kijowie), i ta Francuzka zjawiskowa od Krychowiaka, i ta mistrzyni karate od Lewego… Jak takich jest jedenaście – rozmontują każdą jedenastkę. A gdzie tu jeszcze miejsce na kochanki, na te porzucone i na świeży narybek? To pewnie dlatego niejeden trener zakazuje dni wolnych (Włosi cały mundial), bo jak ma zbierać to wyplute towarzystwo, to cała praca i koncentracja idą na marne.

Zazdrość powoduje, że piłkarz chce mieć pannę na oku, bo inaczej może się zdenerwować, gdy na przykład Anna pojawia się na mieście z przystojnym aktorem. Bo jak wiadomo z przysłowia – ładna żona, cudza żona. Albo też: ożeń się, będziemy mieli żonę. Niejeden posiłkuje się prywatnymi detektywami, serio. Ale tu się niczego nie upilnuje, i stąd smutna konstatacja byłego mistrza świata Petita, zresztą przystojniaka: nasze żony nas zdradzają. Stąd ta nerwowość, stąd coraz krótsze i coraz bardziej wyczerpujące związki. Popatrzcie na swoje środowisko – liczba rozwodów i rozstań rośnie, wszędzie. A wśród piłkarzy związki toksyczne to norma – jako że są oni zazwyczaj ofiarami ordynarnej grabieży i walenia po rogach. Oczywiście, można brać kobiety brzydsze. Ale jak brzydka też będzie wredna?

Jak patrzę na losy naszych najwybitniejszych reprezentantów – tragicznie układało się osobiste życie i Deyny, i Gadochy, Tomaszewskiego, Dziekanowskiego, Żmudy, Młynarczyka… Wyjątki to Lubański i Boniek. Reszta – płacz i płać, jak Janas. No, są to sprawy na tyle częste w tym gronie, iż piłkarze mniej zdawać się winni na instynkt, a bardziej na wyczekanie, na koniec kariery najpierw. Zgodnie zresztą z pewną przedwojenną piosenką: nim weźmiesz ślub, zrób kilka prób.

Reklama

No dobra, ale jak się nie puszcza drzwiami, to uciekają oknami, to przypadki poniekąd beznadziejne. Zresztą nie tylko piłkarze i faceci mają przechlapane – na przykład nasze mistrzowskie siatkarki otoczone zostały przez chmarę nierobów męskich, których mój kolega nazwał „pizdokleszczami” – a potem sam się zakleszczył, a na mnie obraziła się Kasia Skowrońska. W każdym razie nie chodzi o płeć, jedni warci jesteśmy drugich, tylko o to, co na wstępie. Że jak kadra ma dwa mecze w odstępie kilku dni – no to koledzy, zero pieprzenia. Kocha to poczeka. Zwłaszcza, że to wy macie karty.

Szkoda mi tych dwóch punktów jak diabli, bo uciekło to, co zarobiliśmy na Niemcach. A jak zerkniecie na tabelę, i odejmiecie punkty z Gibraltarem – w zasadzie grozi nam nawet czwarte miejsce w grupie. A graliśmy u siebie.

Diabeł tkwi w szczegółach. Czasami takim najboleśniejszym szczegółem bywa miłość.

Dlatego paniom ciążę i trampki polecam. A panom to co w jednostkach bojowych – kawę z bromem.

Na kilka dni zgrupowania powinno wystarczyć.

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
0
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...