Za ugryzienie Chielliniego, Suarez karę dostał konkretną. O wiele ostrzejszą według wielu, niż powinien. Zobaczymy co stanie się z „włoskim Suarezem”, który objawił się przed kilkoma dniami w Pucharze Włoch. I co więcej – między innymi dzięki jego prowokacji on i koledzy przeszli dalej.
Już tłumaczymy o co chodzi: jedna z wstępnych rund Coppa Italia. Mierzą się ze sobą Bari i Avellino. Gospodarzem drużyna Rafała Wolskiego, faworyt starcia. Gorący mecz, na trybunach awantura pomiędzy kibicami obu zespołów, ale potem przyćmiona przez wydarzenia boiskowe. Avellino akurat wykonywało rzut wolny, gdy walczący o pozycję Gianmario Comi ugryzł rywala, a sprowokowany zawodnik Bari rzucił go na ziemię jak zapaśnik.
Cóż, łatwo przeoczyć w trakcie, że ktoś kogoś ugryzł. Takie są fakty, Suarez też NIGDY nie został wyrzucony za tego typu zagrywki, to trudne do wyłapania przez sędziego. Sprowokowany gracz, Giuseppe de Luca, wyleciał za czerwoną kartkę. Aby dodać wszystkiemu smaczku trzeba wspomnieć, że Comi na koniec strzelił zwycięską bramkę. W zębach przyniósł swoim pracodawcom zwycięstwo.
Warto zauważyć, że De Luca winnego szukał również w sobie. – Ugryzienie czy nie, moja reakcja była zła. Zareagowałem zbyt impulsywnie, osłabiłem swój zespół. Zrobiłem tak, bo byłem zaskoczony, nigdy nie spodziewałem się, że ktoś mnie ugryzie na boisku. Pewne ostre zagrania są częścią futbolu, ale to jest tchórzostwo i podłość, porównywalna z opluciem rywala.
Gdyby obaj panowie mieli się spotkać jeszcze raz, dajmy na to, w dyskotece, to chyba Comi już by nie próbował żadnych ruchów. De Luca rozłożył go na łopatki w pół sekundy. Na swoją zgubę, ale zawsze.