Ktoś mądry kiedyś powiedział, że budowanie drużyny piłkarskiej zaczyna się od tyłu, od solidnych fundamentów. Louis van Gaal ma widać odmienny punkt widzenia – zamiast wzmocnić słabą defensywę, nakupował kolejnych ofensywnych piłkarzy z absolutnego światowego topu. Patrząc na potencjalne ustawienie z Di Marią, Falcao, RvP i grającym w tyle Tylerem Blackettem nasuwa nam się tylko jedna myśl – już gdzieś to widzieliśmy, a tamten projekt powszechnie nazywany był “Zidanes & Pavones”. Zachowanie menedżera United wygląda dziś jak kupno kolejnego Lamborghini, nie mając nawet garażu.
Oczywiście sama klasa Radamela Falcao nie ulega żadnej wątpliwości, jest to kapitalny napastnik, w formie może nawet lepszy niż Robin van Persie. Wrażenie robią już same liczby i sposób załatwienia całej sprawy. Falcao nie przyleciał byle awionetką, a swoim prywatnym samolotem. Tygodniówka? Bagatela, 280 tysięcy funtów tygodniowo. Samo wypożyczenie kosztowało sześć milionów, a jeśli “Czerwone Diabły” zdecydują się na transfer definitywny będą musiały przelać na konto Monaco dodatkowe 46 milionów funtów. W weekend piłkarz został zaoferowany angielskim klubom, jeśli te z kolei dadzą mu 345 (!) tysięcy funtów tygodniowo. Ostatecznie stanęło rzekomo na “zaledwie” 280, ale to i tak ogromna suma. No, ale jakoś trzeba było przekonać Kolumbijczyka na przenosiny do Anglii i opuszczenia Monaco, prawdziwego raju podatkowego.
Czy jest to dobry zakup? Naturalnie. Średnia gola na mecz z całej kariery to u Kolumbijczyka 0.66. U Aguero to 0.48, u RvP 0.47, u Rooneya 0.45, różnicę widać gołym okiem. Ok, ktoś powie że w Anglii strzela się trudniej, ale Falcao nie będzie miał raczej problemów z przystosowaniem się do nowej ligi. Jest silny, dobrze gra w powietrzu, zabójczo finiszuje. No i bronią go przede wszystkim liczby. Gdzie nie grał, tam strzelał seryjnie, a jego bilans z kariery klubowej to równo 200 goli w różnych ligach. Powinien pasować do Manchesteru, któremu brakuje obecnie typowego żądła. Van Persie nie jest w wybitnej formie, a Rooney to Rooney – genialny piłkarz, ale jego siła tkwi przede wszystkim w uniwersalności i mrówczej pracy.
Ok, wynieśliśmy Radamela na ołtarze, dlatego pora wrzucić łychę dziegciu do tej manchesterskiej beczki miodu. Pytanie numer jeden – jak Louis van Gaal pomieści te wszystkie ofensywne gwiazdy na boisku? Policzmy: Falcao, RvP, Rooney, Mata, Januzaj, Herrera, Di Maria i tak dalej. My nie wiemy, ale internauci już zaczęli snuć teorie odnośnie nowego ustawienia “Czerwonych Diabłów”.
A tak całkiem serio, abstrahując już od tego, że LvG powinien był przede wszystkim kupić środkowego obrońcę (a także defensywnego pomocnika), to któż nie chciałby mieć w swoim zespole Radamela Falcao? Pytanie brzmi jedynie – jak kolano Kolumbijczyka? Wybaczcie odrobinę prywaty, ale sam zerwałem więzadła w kolanie w zeszłym roku i wiem, jak ciężki to uraz i jakie spustoszenie zostawia w nodze. Oczywiście nie śmiem porównywać swojego organizmu do wytrenowanego ciała Falcao, ale fakty to fakty – człowiek po artroskopii kolana i rekonstrukcji więzadła krzyżowego (popularny ACL) na początku od nowa uczy się biegać. No, ale skoro Radamel przeszedł kompleksowe badania fizyczne, to musi być zdrowy i w formie. Włodarze Manchesteru zagrali mądrze. Jeśli kolano wytrzyma, a piłkarz będzie w gazie, “Czerwone Diabły” dostaną napastnika kompletnego i go wykupią. Jeśli nie, to mała strata. Ot, piłkarz po prostu wróci do Monaco swoim pięknym, prywatnym odrzutowcem.
Ciekawi za to co innego – zachowanie Louisa van Gaala. Holender zachował się trochę jak panikarz, jakby stracił grunt pod nogami. Jak mantrę powtarza, że” jego drużyna za trzy miesiące będzie wielka”, ale to tylko słowa. Póki co United gra fatalnie, a ostatnie zakupy wyglądają tak, jakby LvG chciał zrobić cokolwiek pod publiczkę, byle zadowolić fanów. Prasa angielska napisała wręcz, że to “modelowy przykład nieprzemyślanego wydawania pieniędzy pod koniec okna transferowego”. Kibice na Old Trafford nie są jednak głupi, powtórzmy zatem maksymę szczególnie popularną w NBA: “Atak wygrywa mecze, a obrona mistrzostwo”. A to ciężko może być wygrać, polegając głównie na genialnych atakujących, których asekurują “gwiazdy” pokroju Tylera Blacketta.
Kuba Machowina