Reklama

Człowiek-zagadka, trzecie podejście do Ekstraklasy, trzeci zjazd…

redakcja

Autor:redakcja

27 sierpnia 2014, 15:52 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie rozumiemy fenomenu tego człowieka. Umówmy się – jest sporo zawodników, którzy plączą się między Ekstraklasą i I ligą, ale zazwyczaj sytuacja dość szybko się normuje – albo taki Bonin czy inny Szałachowski robią awans ze swoim pierwszoligowcem i wracają na salony, albo inni, tacy jak Smoliński czy Kujawa, po spadku z Ekstraklasy zostają już na zapleczu, zmieniając jedynie co jakiś czas barwy klubowe. Wojciech Trochim jednak jest inny. To jakiś konkretny błąd systemu, niedopatrzenie, albo zwyczajnie jakiś zatajony uraz.

Człowiek-zagadka, trzecie podejście do Ekstraklasy, trzeci zjazd…

Facet właśnie został odstrzelony z Podbeskidzia i wrócił do pierwszej ligi, do GKS-u Tychy. Po jednym rozegranym meczu w barwach “Górali”, a właściwie – po czterdziestu pięciu minutach podczas spotkania z Pogonią Szczecin. Niby nic dziwnego, ale gdy spojrzymy na wcześniejsze przygody Trochima… Cóż.

Najpierw kilka lat w różnych zespołach Legii Warszawa, debiut w Ekstraklasie w wieku 19 lat – pięć minut z Zagłębiem Sosnowiec. Kolejny sezon już na zapleczu, w barwach Dolcanu. Później znowu podróże i wędrówki zakończone świetną grą w Warcie Poznań. Doskonale to pamiętamy, bo sami gościa wiele razy chwaliliśmy – wyglądał jak zakapior z najgorszych dzielnic, ale poza walką i siłą pokazywał też kapitalne prostopadłe podania czy przerzuty. Zasłużył – mówimy to z pełną odpowiedzialnością – na kolejną szansę w Ekstraklasie. W Zagłębiu Lubin zagrał jednak… kilkadziesiąt sekund, w zwycięskim spotkaniu z Koroną Kielce. Po sezonie podziękowano mu za współpracę i znów zleciał do I ligi, do Kolejarza Stróże.

Tu już zaczynają się podejrzenia, czy z Trochimem na bank wszystko w porządku. Na zapleczu bowiem znów całkiem nieźle się odnalazł – zagrał w 33 meczach, zdobył osiem goli i generalnie – jak na Stróże – wyglądał przyzwoicie. Nie byliśmy szczególnie zaskoczeni, gdy po gościa mającego opinię walczaka zgłosił się Leszek “Rambo” Ojrzyński. Do trzech razy sztuka, co? Tym bardziej w takim zespole, z takim towarzystwem, pod wodzą gościa, który zbudował “Bandę Świrów”, z niemal idealnie pasującym do Trochima Korzymem (zresztą obu panów łączą więzy rodzinne)?

Nic z tego. Trochim znów zagrał połówkę i dziś został oddelegowany do GKS-u Tychy. Tym razem Podbeskidzie zdecydowało się na wypożyczenie stale wyróżniającego się w I lidze i stale zbyt słabego na Ekstraklasę zawodnika. Ciąg dalszy tej historii łatwo przewidzieć – porządna gra na tle tyskiego, dość kiepskiego zespołu i kolejna próba podejścia do Ekstraklasy, znów w Podbeskidziu. Kiedy Trochim wreszcie się tutaj zaczepi? A przede wszystkim – czego właściwie mu brakuje? Dlaczego nawet nie dostaje porządnej szansy w Ekstraklasie (czyli – jak źle musi prezentować się na treningach?), skoro w I lidze wciąż się wyróżnia? Człowiek-zagadka. Jak w Tychach znów będzie czarował, doradzalibyśmy wizytę u psychologa.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...