Reklama

Nowy sezon, ale duch Moyesa wciąż straszy…

redakcja

Autor:redakcja

16 sierpnia 2014, 21:26 • 5 min czytania 0 komentarzy

Dawno już nie czekaliśmy z takim napięciem na godzinę 13.40. Kiedy wskazówki osiągnęły upragnioną metę, a naszym oczom ukazała się czołówka Premier League, odetchnęliśmy z ulgą. Czekaliśmy na to od maja, ale susza nareszcie się skończyła. Liga ruszyła z kopyta, a już pierwszy mecz przyniósł sporą sensację. Dalej także było ciekawie – derby Londynu w podwójnej odsłonie, a nawet narodziny nowej gwiazdki. Zobaczmy, co działo się w pierwszym dniu nowego sezonu Premier League.

Nowy sezon, ale duch Moyesa wciąż straszy…

Falstart van Gaala

Nie tak miał wyglądać ligowy debiut Aloysiusa Paulusa Marii “Louisa” van Gaala. Manchester United przegrał 1:2 ze Swansea na Old Trafford i była to pierwsza porażka u siebie na rozpoczęcie sezonu od 42 lat. “Czerwone Diabły” prezentowały się przed sezonem wyśmienicie, lejąc wszystkich jak idzie. Kibice uwierzyli w Holendra, a drużyna znów została uznana za jednego z faworytów do mistrzostwa. Oczekiwania przed dzisiejszym meczem były wielkie, ale “Łabędzie” postawiły się i sensacyjnie wygrały nie byle gdzie, bo na samym Old Trafford. Kiedy wydawało się już, że duch Davida Moyesa dawno wyparował, Rooney i spółka zagrali niczym w zeszłym sezonie – po prostu źle.

Wyglądało to trochę tak, jak w reklamie pewnego banku, gdy zadowolony mąż oświadcza żonie, że kupił nowy odkurzacz, a w dodatku zaoszczędził. Ta szybko gasi go słowami mówiąc, że nic nie odłożył na konto: “Mój nowy lepszy mąż, a jakby stary…”. Podobnie jest z Manchesterem, póki co Van Gaal położył na nim nowy lakier, ale pod maską jeszcze wiele szwankuje. Miała być cudowna metamorfoza, niby tu przyszło nowe, a jest po staremu. Oczywiście to tylko jeden mecz, ale trzeba wyciągnąć z niego wnioski. Sam holenderski trener mówi, że potrzebuje około trzech miesięcy, by odcisnąć piętno na swojej drużynie. Wierzymy mu – LvG to nie Moyes, prowadził wielkie drużyny i odnosił z nimi sukcesy. Uznajmy ten mecz za wypadek przy pracy, pierwsze koty za płoty. United i tak jest jednym z faworytów.

Dobry mecz w barwach Swansea rozegrał Łukasz Fabiański, piszemy o tym w osobnym artykule.

Reklama

Rośnie nowa gwiazda?

Typowany przez ekspertów do spadku West Bromwich Albion zremisował z Sunderlandem 2:2, a dwa gole dla WBA strzelił Saido Berahino. Napastnik ma 21 lat, w zeszłym sezonie rozegrał 32 spotkania i zdobył pięć bramek. Wynik mocno średni, ale momentami Saido pokazywał duży potencjał i efektowną grę. Kampanię 2014/15 zaczął już za to z wysokiego “C”, strzelając dzisiejszego popołudnia dwa gole (jednego z karnego). Od kilku lat uznaje się go za ogromny talent, a urodzony w Burundi piłkarz powoływany był właściwie do wszystkich młodzieżowych reprezentacji Anglii, począwszy od U16, a skończywszy na U21. W tej ostatniej ma zresztą kapitalny bilans – w ośmiu meczach strzelił aż siedem goli. Jeśli “The Baggies” utrzymają się w lidze, to głównie dzięki dobrej formie tego przyszłego (?) reprezentanta Anglii. Będziemy go obserwować uważnie.

Czerwone derby Londynu

Sporo się działo na stadionie West Hamu, gdzie podopieczni Allardyce’a przegrali 0:1 z Tottenhamem, chociaż mogło – a właściwie powinno być – całkiem inaczej. Nie minęło pół godziny gry, a “Koguty” już grały w osłabieniu. Kyle Naughton zablokował strzał “Młotów” ręką, ale sędzia pozostał niewzruszony. Po protestach Kevina Nolana i konsultacji z liniowym arbiter zmienił jednak zdanie i wskazał na “wapno”, jednocześnie pokazując obrońcy Tottenhamu czerwony kartonik. Do “jedenastki” podszedł etatowy wykonawca karnych w WHU Mark Noble, ale przestrzelił. Po godzinie gry liczba graczy w obu zespołach wyrównała się, po drugiej żółtej kartce z boiska wyrzucony został James Collins.

Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem 0:0, rezerwowy Harry Kane podał do Erica Diera, a debiutant w barwach “Kogutów” minął bramkarza i posłał piłkę do siatki. Co ciekawe, Dier to przecież… stoper. Chłopak wiedział, kiedy podłączyć się do ataku. Co do Tottenhamu to jednak nie zachwycił. Nie widać na razie ręki Mauricio Pochettino, którego tak chwalono za pracę w Southampton. Walczył za to dzielnie West Ham, który śmiało mógł wygrać, ale zabrakło szczęścia przy rzucie karnym i trochę koncentracji w końcówce. Sam Allardyce walczy ze złą opinią na temat preferowanego przez niego stylu gry i zobaczymy, czy zachowa posadę. West Ham z pewnością się utrzyma, ale czy doczeka tego “Big Sam”? Obstawiamy, że nie.

Męczarnie Arsenalu, kłopoty w Crystal Palace

Reklama

To nie był dobry dzień dla pretendentów do tytułu mistrzowskiego. Poległ Manchester United, a Arsenal niemiłosiernie męczył się z Crystal Palace. Pierwsza połowa należała do stoperów – najpierw prowadzenie “Orłom” dał wieżowiec Hangeland, wyrównał najlepszy zawodnik tego meczu Laurent Kościelny (ocena 8.3 według portalu WhoScored.com). Taki wynik utrzymywał się aż do 92. minuty, kiedy to zwycięską bramkę na 2:1 strzelił Aaron Ramsey. Arsene Wenger mógł odetchnąć z ulgą, trzy punkty po ciężkim boju zostały na Emirates.

To oczywiście początek rozgrywek, ale “Kanonierzy” muszą się poprawić, jeśli chcą myśleć o tytule. Bardzo dobrze wyglądali Alexis Sanchez i Santi Cazorla, a także blok obronny na czele z Kościelnym i nowym nabytkiem, Callumem Chambersem. Nie wszystko jednak zagrało dziś w drużynie Wengera – znów nie widzieliśmy “dziewiątki” z prawdziwego zdarzenia, na lepsze występy stać także Wojtka Szczęsnego (słabiutka nota 5.8). Czy Arsene kupi jeszcze jakiegoś napastnika? To pytanie, które nurtuje wielu kibiców Arsenalu. Transfery – a właściwie ich brak – to także temat rzeka, jeśli chodzi o Crystal Palace.

Tuż przed rozpoczęciem sezonu z zespołu odszedł Tony Pulis, czyli najlepszy menedżer zeszłego sezonu. Nieoficjalnie mówi się, iż “miał odmienną wizję jeśli chodzi politykę transferową”, czyli zwyczajnie marzył o nowych piłkarzach (głównie do ataku), a dostał od włodarzy klubu figę. Crystal Palace nie wyglądał dzisiaj źle na tle Sancheza i spółki, ale nie wiadomo, czy zarząd klubu zaufa tymczasowemu szkoleniowcowi Keithowi Millenowi. Szkoda Pulisa, ponieważ  Walijczyk zrobił wiele dobrego na Selhurst Park, zastał Crystal Palace drewniany, a zostawił murowany. Teraz drużyna jest znów w punkcie wyjścia i skończyła się stabilizacja, którą tak mozolnie budował Tony Pulis.

Najnowsze

Anglia

W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Arek Dobruchowski
11
W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Anglia

Anglia

W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Arek Dobruchowski
11
W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Komentarze

0 komentarzy

Loading...